500 stron na 30-lecie

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 26.01.2022 12:41

Radio Leliwa na swoje 30. urodziny doczekało się pierwszej monografii.

500 stron na 30-lecie - Jest to najobszerniejsza i najcięższa z dotychczasowych moich publikacji - tak o swej najnowszej książce o Radiu Leliwa mówi jej autor Piotr Duma. Archiwum Piotra Dumy

Ukazanie się ponad 500-stronicowej publikacji to zasługa dociekliwości, rzetelności i - czego nie ukrywa sam autor - nieustępliwości wobec rozmówców, by zechcieli podzielić się swoimi wspomnieniami.

- Te ponad 500 stron wynika z koncepcji książki. Uznałem, iż trudno jest odtworzyć bardzo solidną historię rozgłośni z uwagi na brak potrzebnych dokumentów, postanowiłem nadać jej inny kształt, czyli wspomnień podzielonych tematycznie, zwłaszcza, że dla mnie zawsze ważne były emocje. Każdy rozdział poświęcony jest konkretnemu zagadnieniu, o którym opowiadają ludzie mniej lub bardziej z radiem związani, czyli jego pracownicy i współpracownicy. Pojawiają się również muzycy, których twórczość była prezentowana na antenie "Leliwy". Udało mi namówić 150 osób, by zechciały podzielić się swoimi wspomnieniami - mówi Piotr Duma, autor książki "Radio stworzone z pasji".

Pomysł napisania książki zrodził się w 2017 r., a inspiracją był filmu, który Piotr Duma nakręcił z okazji 25-lecia działalności Radia Leliwa. Nagranego materiału było o wiele więcej niż mogło zmieścić się w filmie, by nie zaprzepaścić tego i świetnych opowieści postanowił przenieść to wszystko na papier, informując o swym zamiarze prezesa radia Bogusława Szwedo. I tak zrodziła się książka, która ukazuje się w roku 30-lecia rozgłośni. - Pracowałem nad nią 4 lata. Zacząłem od spisywania nagranych wspomnień, później zaś docierałem do kolejnych osób prosząc je o swoje opowieści. Dzięki temu w książce jest dużo humoru, nieco nostalgii, ciepła i zamiłowania do tego, co robili i robią. I całkiem sporo anegdot. W końcu, gdzie jak gdzie, ale w mediach, mających kontakty z ludźmi tych ostatnich nigdy nie brakuje - opowiada P. Duma.

Zadowolenia z powstania książki o rozgłośni, której jest założycielem i prezesem nie ukrywa Bogusław Szwedo.

- Zawartość książki znałem wcześniej, miałem bowiem okazję przeczytać ją jeszcze w tzw. szczotce. Nie spodziewałem się, że można wykonać taką tytaniczną pracę. Przyznaję, że Piotr mnie zaskoczył, ale naturalnie w sensie jak najbardziej pozytywnym. Przyznam, że o niektórych rzeczach już nawet ja nie pamiętam, umknęły mi bowiem na przestrzeni owych 30 lat. Cieszę się, że udało mu się w dobrym momencie uchwycić ogrom pracy, jaką w tworzenie, rozwój i działanie radia włożyło wiele osób. Dla mnie powstanie tej książki ma szczególny wymiar. Przed 10 laty w wywiadzie przeprowadzonym ze mną przez Roberta Mazurka dla "Rzeczpospolitej" powiedziałem, że Radio Leliwa jest dla mnie jeszcze jednym dzieckiem. Wprawdzie niepodobnym do mnie, ale moim dzieckiem - stwierdza z uśmiechem Bogusław Szwedo, prezes i założyciel rozgłośni.

Kiedy powstawało radio był to czas rodzenia się wielu rzeczy w sposób spontaniczny, nie istniało bowiem wiele regulacji prawnych. Nie istniała także ustawa o radiofonii i telewizji, stąd jak grzyby po deszczu pojawiały się nielegalne, małe regionalne rozgłośnie, ale także większe stacje.

- Zostałem wówczas wybrany do rady miasta Tarnobrzega pierwszej kadencji i zaproponowałem moim kolegom, że skoro inni wokół zakładają radia, to może i my spróbujemy - wspomina Bogusław Szwedo. - Podczas studiów współpracowałem ze studencka rozgłośnią, więc nieco radiowej roboty liznąłem. Pierwsze dni to była masakra, masakra i jeszcze raz masakra - śmieje się po 30 latach od nadania pierwszej audycji. - Zajęliśmy się sprawami technicznymi zapominając o programowych i złośliwi twierdzili, że najlepiej wychodzi nam przegląd prasy, było wiem słychać szelest papieru. Ale od czego był entuzjazm młodych ludzi, którzy skupili się wokół "Leliwy". Wielu z nich nie miało nawet 20 lat, niektóre dziewczyny to były 16-latki, a Andrzej Wilgosz, dobiegający wówczas trzydziestki uchodził niemal za dziadka. Piotr przypomniał te szalone lata, wydobył także sprawy, wydarzenia, które zatarły się w pamięci. To fascynujące. Ale przede wszystkim jestem mu wdzięczny za pokazanie jaką tytaniczną pracę włożył zespół ludzi, którzy byli lub są nadal związani z Radiem Leliwa.

Wydawcą książki "Radio stworzone z pasji" jest Radio Leliwa. Przewidziana jest jej promocja, która odbędzie się w późniejszym terminie, kiedy pozwoli na to sytuacja epidemiczna.