Tarnobrzeg. Przez Marczaka do Olesia

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 26.10.2021 17:23

Na rodzinną wyprawę w Tatry sprzed bez mała stu lat oraz świat twórczości Andrzeja Zygmunta Olesia zaprasza tarnobrzeskie muzeum.

Tarnobrzeg. Przez Marczaka do Olesia Zofia Funke (po prawej) przekazała na ręce Beaty Kotasiak-Wójcik album z pracami swego dziadka - Andrzeja Zygmunta Olesia. Marta Woynarowska /Foto Gość

Malarstwo, rodzina i Tatry - to wszystko można zobaczyć na jednej ekspozycji „Tarnobrzeskimi śladami Andrzeja Zygmunta Olesia”, prezentowanej w Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega.

- Można powiedzieć, że do zorganizowania wystawy przybliżającej postać Andrzeja Zygmunta Olesia przyczynił się sam Michał Marczak - stwierdziła Beata Kotasiak-Wójcik, jej autorka. - Otóż kilka lat temu otrzymałam od żony prof. Pawła Wieczorkiewicza, wnuka Michała Marczaka, album z pracami Andrzeja Olesia. Ponadto w spuściźnie po profesorze przekazanej naszemu muzeum znalazł się rękopis „Wakacje w Zakopanem 1927 roku”, spisany przez dzikowskiego bibliotekarza. Otóż w roku 1927 rodziny Marczaków i Olesiów spędziły wspólnie wakacje w stolicy polskich Tatr. Marczak bardzo szczegółowo i jednocześnie barwnie zdał relację z przygotowań do wyjazdu i samego pobytu w Zakopanem, a fotograficznie udokumentował ją sam Andrzej Oleś. I ta relacja oraz wspomniany album, głównie z akwarelami bohatera wystawy, zainspirowały mnie do przybliżenia tarnobrzeżanom twórczości i postaci szwagra Michała Marczaka oraz związków obu rodzin - wyjaśnia Beata Kotasiak-Wójcik.

Na wystawie, podzielonej na trzy sekwencje, można obejrzeć twórczość Andrzeja Olesia, reprezentowana głównie przez akwarele, będące jego ulubioną techniką, oraz kilka prac olejnych, poznać rodzinne koligacje Olesiów i Marczaków oraz ich samych, dzięki licznym fotografiom archiwalnym, oraz odbyć z nimi wycieczkę do Zakopanego i w Tatry sprzed blisko wieku, na ekspozycji znalazły się bowiem zdjęcia z niej oraz opisy zaczerpnięte ze wspomnianego rękopisu.

- Malarstwo Andrzeja Olesia charakteryzuje zamiłowanie do impresjonizmu, lekkość barwnej plamy i subtelność kolorów. Najchętniej sięgał po pejzaże, fragmenty architektury, głównie zabytkowej, ale również uwieczniał swoich najbliższych, w tym ukochaną żonę Helenę, będącą jego muzą, oraz liczne grono przyjaciół - zauważyła Beata Kotasiak-Wójcik.

Tarnobrzeg. Przez Marczaka do Olesia   Rodziny Olesiów i Marczaków nad Morskim Okiem. rep. Marta Woynarowska /Foto Gość

Andrzej Oleś był absolwentem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie studiował pod okiem Leona Wyczółkowskiego i Wojciecha Weissa. Malarstwo było bowiem jego główną pasją. Jednak na wyraźne żądanie ojca, dyrektora uzdrowisk w Iwoniczu (gdzie przyszedł na świat w 1886 roku) oraz Drużbakach, ukończył również studia z prawa i administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim. Swoje prace zaczął wystawiać w 1916 roku wspólnie z artystami z Towarzystwa „Sztuka” w Krakowie. W roku 1927 uczestniczył w salonie „Niezależnych”. Do wybuchu II wojny światowej jego prace zawędrowały na wystawy w Paryżu, Sztokholmie, Kapsztadzie, Chicago, Belgradzie oraz do polskich miast, m.in. Warszawy i Poznania. Po 1945 roku wystawiał przede wszystkim w Kielcach i Krakowie. Z okazji 35-lecia pracy twórczej w Kielcach odbyła się wielka wystawa indywidualna, na której zgromadzono prace, dające przegląd jego zainteresowań i wszechstronności artystycznej. Obok malarstwa akwarelowego i olejnego zajmował się również malarstwem ściennym (wykonał polichromie dla kilku kościołów), grafiką oraz witrażownictwem. Za zaszczyt poczytywał sobie możliwość zaprojektowania i czuwania nad realizacją sanktuarium Marszałka Józefa Piłsudskiego w Pałacu Biskupów Krakowskich w Kielcach.

Twórczość wykorzystywał także w swej pracy na stanowisku sekretarza w Urzędzie Konserwatorskim przy Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie (w latach 1919-1936), następnie kierownika Oddziału Sztuki przy Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach i jednocześnie konserwatora województwa kieleckiego, którą to funkcję z przerwą w latach II wojny sprawował do śmierci w 1952 roku.

Obrazy, szkicowniki, pamiątki, zdjęcia, które zostały zgromadzone na wystawie, użyczyło blisko 19 osób prywatnych oraz Muzeum Narodowe w Kielcach i Muzeum Historii Kielc.

Jak podkreśla Beata Kotasiak-Wójcik, dotarcie do tak licznego grona i zgromadzenie tak znaczącej liczby obiektów było możliwe dzięki Zofii Funke, wnuczce Andrzeja Olesia.

- Bardzo się cieszę, że tak licznie przybyliśmy na wernisaż wystawy poświęconej mojemu dziadkowi. Było nas czworo wnuków, dwóch prawnuków ze swoimi rodzinami. Zapamiętałam dziadka z wyjazdu w Tatry, gdzie razem podziwialiśmy Wodogrzmoty Mickiewicza i tatrzańskie doliny. Miałam wtedy 5 lat. Pamiętam również jego wizyty u nas w Zgorzelcu, zawsze miał ze sobą farby i paletę, która można zobaczyć na wystawie - wspominała Zofia Funke.

Obok rodziny prace artysty udostępnili również potomkowie jego przyjaciół.

- Mój dziadek Mieczysław Nowak był, mogę tak śmiało stwierdzić, przyjacielem Andrzeja Olesia z czasów kieleckich. W zbiorach naszej rodziny zachowało się przede wszystkim wiele akwarel głównie z widokami Kielc i okolic, ale również przedstawiających kwiaty, rośliny, a także liczne szkice ze scenkami rodzajowymi oraz kieleckich ulic i zaułków - mówił Krzysztof Nowak, który udostępnił prace Olesia ze swych zbiorów. - Mój dziadek prowadził w Kielcach sklep papierniczy, w którym zaopatrywali się miejscowi artyści. Interesował się sztuką, znał się na niej. Nawiązał szereg kontaktów z kieleckimi malarzami. Przyjmował w komis ich prace, czasami sam kupował, stając się pewnego rodzaju mecenasem dla niektórych z nich. Zwłaszcza w ciężkich latach okupacji dla wielu artystów była to nieoceniona pomoc. Te kontakty przeradzały się w przyjaźń, a najbardziej trwała i bliska połączyła go z Andrzejem Olesiem - opowiada K. Nowak. - Część jego prac została przez dziadka zakupiona, ale z czasem coraz więcej z nich było prezentami.

Wystawa będzie udostępniona do 16 stycznia 2022 roku.