Sandomierz a Kazimierz Wielki

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 05.04.2021 15:08

Władysław Łokietek spędził tu 40 dni na poście dziękczynnym, jego syn przebywał tutaj co najmniej 18 razy.

Sandomierz a Kazimierz Wielki - W czasach Kazimierza Wielkiego została podwojona powierzchnia centrum Sandomierza w stosunku do założeń z czasów lokacji w 1286 roku - mówi dr Roman Chyła. ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Sandomierz bez wątpliwości był jednym z najważniejszych ośrodków w monarchii dwóch ostatnich Piastów zasiadających na polskim tronie. Związkami zwłaszcza tego ostatniego z królewskim miastem zajęli się w książce, wydanej nakładem Urzędu Miasta Sandomierz, prof. Feliks Kiryk i dr Roman Chyła.

Kiedy po raz pierwszy Kazimierz Wielki zawitał do Sandomierza, nie wiadomo. Wiemy natomiast, kiedy był w nim po raz ostatni, a działo się to w dramatycznych okolicznościach, na kilka tygodni przed śmiercią, która zabrała króla 5 listopada 1370 r. z zamku na Wawelu.

- Od wielu lat z prof. Feliksem Kirykiem rozmawialiśmy o upamiętnianiu ważnych dla Sandomierza rocznic. Jedną z nich był 5 listopada ubiegłego roku, kiedy przypadało 650 lat od śmierci ostatniego Piasta na polskim tronie. Kazimierz Wielki, jak mało który władca z dynastii piastowskiej, był niebywale silnie związany z Sandomierzem i Ziemią Sandomierską. I tak powstała publikacja, wydana przez Urząd Miasta Sandomierza, zatytułowana „Kazimierz Wielki i Sandomierz”, którą napisaliśmy wspólnie z prof. Feliksem Kirykiem z przedmową burmistrza Marcina Marca - wyjaśnia dr Roman Chyła, historyk, nauczyciel w Katolickim Liceum im. św. Jadwigi Królowej w Sandomierzu.

Pierwszy rozdział książki - autorstwa dr. Chyły - poświęcony jest związkom monarchy z miastem nad Wisłą, drugi - napisany przez prof. Kiryka - przedstawia biografię władcy.

Sandomierski post

Mocne związki połączyły z Sandomierzem jeszcze pod koniec XIII stulecia ojca Kazimierza - Władysława Łokietka. Szczególne nici porozumienia biegły w stronę kapituły kolegiaty Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, która popierała i wspierała go w dążeniach zjednoczeniowych rozdrobnionego na dzielnice państwa polskiego.

Sandomierz a Kazimierz Wielki   Katedra sandomierska, dawniej kolegiata, to najtrwalsza fundacja króla w Sandomierzu. ks. Wojciech Kania

- Było to poparcie jego działań politycznych. W latach późniejszych kapituła stanęła po jego stronie także w słynnym konflikcie z biskupem krakowskim Janem Muskatą. Jest nawet taka znana sprawa związana z kustoszem kapituły Zyfrydem czy Zygfrydem, który odegrał znaczącą rolę w okresie jednoczenia państwa polskiego. Niestety za to zaangażowanie zapłacił najwyższą cenę, został bowiem zabity nad brzegiem Wisły, prawdopodobnie w 1305 r., przez zaciężne żołdactwo, nasłane przez biskupa Muskatę. Ponadto Władysław Łokietek razem z żoną Jadwigą, córką księcia Bolesława Pobożnego, w jednym z dokumentów użyli sformułowania: „in ecclesia nostra collegiata Sandomiriense”, a więc „w naszym kościele kolegiackim”. I fundacją tej pary, wówczas jeszcze książęcej, było osadzenie przy kolegiacie zgromadzenia beginek, czyli wspólnoty świeckich niewiast, które księżna Jadwiga uposażyła w 1315 roku. Ogromnie ciekawie przedstawia się również połączenie odnowionego niedawno dzwonu „Petrus” z dominikańskiego kościoła pw. św. Jakuba z osobą Łokietka. Ojcowie dominikanie wiążą fundację dzwonu, zawieszonego w roku 1314, z zabiegami księcia krakowskiego o koronę królewską w kurii awiniońskiej. Faktem jest, iż po koronacji, która odbyła się w katedrze wawelskiej 20 stycznia 1320 r., król Władysław spędził w Sandomierzu 40 dni postu dziękczynnego. Są to bardzo interesujące elementy, łączące się jeszcze z Łokietkiem - mówi Roman Chyła.

Współpracownicy z kolegiaty

Częste pobyty Kazimierza w Sandomierzu wynikały zapewne z wielu powodów. Jednym z nich był sposób sprawowania władzy, w tym także sądowniczej, która wymuszała na królu - określanym nawet jako rex ambulans - ciągłe podróże po kraju do stolic, czyli głównych grodów w państwie. Kraków, a dokładnie Wawel nie stanowił stolicy w dzisiejszym jej rozumieniu, czyli jako miejsca stałego pobytu władcy.

Jednym z najważniejszych grodów i miast w monarchii piastowskiej był Sandomierz, gdzie odbywały się m.in. sądy królewskie. Dr Chyła zwraca także uwagę na liczną obecność wśród bliskich doradców i urzędników Kazimierzowskich członków sandomierskiej kapituły kolegiackiej.

- Kazimierz Wielki miał ogromne wyczucie do ludzi, co dla władcy, polityka jest niezmiernie ważne. Dobierał niebywale zdolnych, inteligentnych i nastawionych propaństwowo współpracowników, wśród których byli także przedstawiciele kapituły kolegiaty Narodzenia NMP w Sandomierzu - zaznacza historyk.

Sandomierz a Kazimierz Wielki   Wielu współpracowników Kazimierza Wielkiego było kanonikami sandomierskimi. ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Znaleźli się w szeregach urzędników kancelarii i dyplomatów. W publikacji autorzy wspominają m.in. o kanoniku Dzierżku ze Stróży, który w 1337 r. i na początku lat 40. posłował do Awinionu. Wybijającą się postacią tego czasu był Jarosław Bogoria ze Skotnik (tych pod Sandomierzem), pełniący funkcję pełnomocnika w procesie z Krzyżakami, który do czasu uzyskania biskupiej mitry i nominacji arcybiskupiej w 1342 r. był w gronie sandomierskich kanoników. Królowi przez szereg lat w najważniejszych wydarzeniach towarzyszył inny jeszcze członek kapituły - Przybysław alias Marek z Przybysławic, będący notariuszem królewskim, który w końcu lat 50. zajmował prepozyturę w kolegiacie sandomierskiej. Należy wspomnieć także Zaklikę z Międzygórza, dworzanina królewskiego, czy Zawiszę z Kurozwęk, również kanonika sandomierskiego i bliskiego współpracownika Kazimierza Wielkiego.

- Patrząc na te wszystkie nazwiska, fakty, możemy być pewni, że owa hipotetyczna liczba 18 pobytów, obejmujących 25 miesięcy spędzonych przez Kazimierza Wielkiego w Sandomierzu, jest bliska prawdy. Nie można jednak zapominać, że owych wizyt mogło znacznie więcej, o tych 18 wiemy z zachowanych źródeł, które są niekompletne, przecież wiele z nich nie zachowało się do na naszych czasów - zauważa Roman Chyła.

Mury pięły się do góry

Dzisiejszy układ Starego Miasta, mury obronne z zachowaną Wieżą Opatowską, ratusz, fragment fundamentów zamkowych i przede wszystkim obecna katedra oraz część jej wyposażenia to trwałe ślady Kazimierzowych fundacji w Sandomierzu. W  materialnym sposobie podkreślenia znaczenia miasta można doszukiwać się niewątpliwego sentymentu do tego miejsca.

- W czasach Kazimierza została podwojona powierzchnia centrum Sandomierza w stosunku do założeń z czasów lokacji w 1286 roku. Połączono murami tereny pozostające wcześniej poza centrum lokacyjnym, a więc m.in. obszar wokół kościoła Ducha Świętego położony na północ od Rynku oraz na południe od niego, czyli przy kolegiacie, i zamek. W ten sposób powstało charakterystyczne gotyckie miasto Kazimierzowskie - mówi Roman Chyła.

Inwestycje, z uwagi na ich rozmiar i koszty, były rozłożone w czasie. Z dawnych murów zachował się tylko ich fragment, zaś spośród czterech bram (chociaż w czasach Kazimierza miały powstać tylko dwie) dotrwała do dzisiaj Opatowska, przebudowana w dobie odrodzenia, podobnie jak i ratusz.

Również zamek z czasów fundacji Piasta zachował bardzo niewiele, właściwie tylko fundamenty wieży oktagonalnej. Co do daty jego przebudowy istnieją rozbieżności, jednak, jak stwierdza dr Chyła, przyjmuje się, iż przypada ona na rok 1349.

W tym czasie wzniesiona została druga - niezachowana - dominikańska świątynia pw. św. Marii Magdaleny, która stanęła w obrębie murów miejskich.

Najtrwalszym, jak się okazało, śladem fundacji Kazimierza Wielkiego pozostaje obecna katedra sandomierska, ówczesna kolegiata pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Sandomierz a Kazimierz Wielki   Zwornik z herbem Ziemi Dobrzyńskiej z prawdopodobnym wizerunkiem Kazimierza Wielkiego. ks. Wojciech Kania

- Jan Długosz w swoich dziełach twierdzi, iż król wzniósł ją, podobnie jak kilka innych kościołów małopolskich, w ramach ekspiacji za zabójstwo wikariusza katedry krakowskiej ks. Marcina Baryczki w 1349 roku. Fakt ten potwierdzają współczesne panowaniu Kazimierza źródło, czyli „Kronika katedralna krakowska”, oraz XV-wieczne dzieła Długosza. Pojawia się jednak tutaj znak zapytania. Posiadamy bowiem dokument fundacji kościoła w Niepołomicach, również przez autora „Roczników” zaliczany do ekspiacyjnych świątyń Kazimierzowskich, w którym czytamy, iż król wznosi go na prośbę biskupa, ale nie ma w nim ani jednego słowa na temat ekspiacji za zabójstwo Baryczki. Tak naprawdę nie ma na to potwierdzenia - stwierdza dr Chyła.

Przekaz Długosza oraz „Kroniki katedralnej” przed kilku laty podważyli także naukowcy z Krakowa oraz Bydgoszczy, którzy pod tym kątem zbadali wszystkie dostępne źródła, w tym również supliki słane do papieża. W żadnym nie pada słowo o pokucie i zadośćuczynieniu za śmierć wikariusza krakowskiej katedry.

Sandomierska kolegiata została wzniesiona jako gotycka budowla halowa. Jej budowę dotychczas ustalano jako przypadającą na lata 1360-1382.

- Ostatnie prace konserwatorskie, prowadzone m.in. w zachodniej kruchcie, przyniosły niezwykłe odkrycie. Ujawniły na łuku gotyckiego portalu zakryty do tej pory napis z datą: Anno Domini 1361. Daje to bardzo mocne podstawy do twierdzenia, iż dzieło fundacyjne ostatniego Piasta na polskim tronie zostało w tym roku ukończone w swym głównym zrębie. Prace wykończeniowe trwały zapewne jeszcze przez kolejne dwie dekady, ponieważ wiemy, że uroczysta konsekracja nastąpiła już po śmierci Kazimierza w roku 1382 i dokonał jej biskup krakowski Jan Radlica - informuje historyk. - Kolegiata jest symbolem zainteresowania króla miastem i wielką fundacją, która przetrwała do dzisiaj.

Sandomierz a Kazimierz Wielki   XIV-wieczna Biblia z motywem piastowskiego orła w koronie. Henryk Przondziono /Foto Gość

Była także symbolem władzy króla oraz aktualnych treści politycznych związanych z ideą Korony Królestwa Polskiego, oznaczającej suwerenność państwa i jego prawa zwierzchnie do poszczególnych terytoriów. Stąd na siedmiu zwornikach na krzyżowo-żebrowym sklepieniu herby ziem, identyfikowanych jako wchodzących w skład królestwa. Na jednym z nich z herbem Ziemi Dobrzyńskiej zaś umieszczono - jak się przyjmuje - podobiznę samego fundatora, przedstawiającą głowę z bujnym zarostem zwieńczoną koroną.

- Nieżyjący już prof. Jerzy Wyrozumski podczas pobytu przed kilku laty w Sandomierzu podkreślił, iż Kazimierz Wielki kolegiatę ufundował, założył i bogato uposażył, jak podają źródła. Również w rękopisie Biblii, przechowywanej przez wieki w Bibliotece Kapitulnej, zachował się herb królewski. Na kracie 29 w prawym marginesie została diagonalnie umieszczona tarcza z piastowskim orłem w koronie, otoczona łacińską inskrypcją: „Signum magnifici Kazimiri Dei gratia regis Poloniae”. To są materialne symbole Kazimierzowskie w Sandomierzu - podsumowuje dr Roman Chyła.