Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 06.01.2021 16:00

Wokół przedostatniego właściciela Dzikowa narosło niemało opinii, w tym także nieprzychylnych. Ile w nich prawdy?

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim Jacek Malczewski, "Portret Zdzisława Tarnowskiego". Obraz ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega. Marta Woynarowska /Foto Gość

Magdalena Jastrzębska, autorka kilkunastu książek biograficznych, w swojej najnowszej publikacji - "Zdzisław Tarnowski. Opowieść o panu na Dzikowie" - dzięki wnikliwym badaniom źródłowym rozprawiła się z niejednym niesprawiedliwym, jak się okazało, zdaniem o swoim bohaterze.

Marta Woynarowska: Bohaterem najnowszej Pani książki jest Zdzisław Tarnowski, przedostatni właściciel Dzikowa. Skąd zainteresowanie tą postacią?

Magdalena Jastrzębska: Moją pracę poszukiwawczo-literacką zaczęłam od Radziwiłłów, potem byli Sanguszkowie, Lubomirscy i kolejne wielkie rody. Pisałam także o jego prababce Klementynie z Kozietulskich Walickiej, właścicielce Małej Wsi, gdzie w pobliskim kościele parafialnym w Belsku Dużym 25 lipca 1862 r. odbył się chrzest Zdzisława, potem o jego bracie ciotecznym i serdecznym przyjacielu Zdzisławie Lubomirskim. W obu książkach pojawiła się także matka pana na Dzikowie - Zofia z Zamoyskich Tarnowska. I o niej myślałam jako bohaterce kolejnej publikacji, ale pojawiła się propozycja napisania biografii Zdzisława, która trochę mnie zaskoczyła, niemniej podjęłam wyzwanie. Jest to zatem książka wynikająca z poprzednich. Poza tym, gromadząc materiały do prac o Klementynie i Lubomirskim, sięgnęłam już wtedy do Archiwum Dzikowskiego, które zaczęło mnie coraz bardziej wciągać.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim

Zdzisław Tarnowski wśród swoich współczesnych budził różne odczucia. Były osoby zarzucające mu wielkopańskość, autorytaryzm, a także anachroniczność postaw i poglądów. Narosło również wokół jego osoby sporo legend, plotek.

Pisanie o osobach nieżyjących nie jest łatwe, z prostego względu, że one się już nie obronią. Dlatego należy do gromadzonego materiału i jego zawartości podchodzić z dużą dozą ostrożności i taktem. Każda biografia jest jakąś propozycją, nie jest książką od początku do końca pokazującą wszystko. Starałam się odrzucać przede wszystkim plotki, które zwłaszcza obecnie, ale chyba w każdym czasie szybko się rodzą, a jeszcze szybciej puchną po drodze o dodatkowe "informacje". Dotyczą one zwłaszcza osób zajmujących eksponowane miejsca w społeczeństwie, polityce, jak to było w przypadku pana na Dzikowie. Generalnie nie lubię ploteczek, skandalików, dlatego ominęłam wszystko, co nie znalazło potwierdzenia w źródłach, a zrodziło się z czystej niechęci, zawiści, a nawet nienawiści do niego. Niechęć oraz niezrozumienie były powodami wielu krzywdzących opinii, jakie narosły wokół Zdzisława.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   W 1929 r. Zdzisław Tarnowski, jako przedstawiciel konserwatystów, gościł w Dzikowie prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zdzisław budził, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, nieco kontrowersji, wynikających głównie z faktu, że przez całe życie nie zmienił się, to znaczy nie zmienił wyznawanych idei, stylu zachowania. Pozostał wierny wychowaniu, jakie odebrał, a było ono oparte na zasadach XIX-wiecznych - urodził się przecież w 1862 roku. Przejął je od swojego ojca i pozostał im wierny do śmierci, a zmarł dwa lata przed wybuchem II wojny światowej. Poza tym należał do ugrupowania konserwatystów i twardo oraz konsekwentnie trwał przy ich poglądach. Jego postawa mogła z tego powodu być postrzegana jako trącąca anachronizmem. Niemniej pewne nowinki w Dzikowie pojawiały się. Jedną z nich były samochody. Miał ich sporo i bardzo zasmakował w jeździe automobilami.

Czy jest cecha charakteru Zdzisława Tarnowskiego, która Panią w jakiś szczególny sposób uderzyła?

Trudne pytanie. Biografia każdej postaci, o której piszę, jest dla mnie swoistym witrażem, składam ją z różnych, czasami bardzo drobnych kawałków o wielu barwach. Im bardziej poznawałam Zdzisława, głównie na podstawie tysięcy listów, w oparciu o które budowałam jego postać, tym trudniej było mi znaleźć jedną dominującą cechę. Jeżeli już miałabym na którąś z nich zwrócić uwagę, byłyby to zasady i konsekwencja. Był przez całe życie gentlemanem, odnoszącym się z należnym szacunkiem do kobiet oraz bardzo dbającym o swój wygląd zewnętrzny. Niektórym te cechy przeszkadzały, obierali je bowiem jako wyraz wielkopańskości. Niemniej w jego postawie musiało być to coś, skoro niektórzy na jego widok sami wstawali. Z pewnością imponował, i to wielu osobom, nawet tym niechętnym mu.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zdzisław Tarnowski w stroju polskim. MHMT

W książce bardzo wiele miejsca poświęca Pani także żonie Zdzisława - Zofii z Potockich, która, wbrew dotychczasowym opiniom, jawi się w zupełnie innym świetle, zwłaszcza jeśli chodzi o jej rolę jako pani na Dzikowie i roli, jaką odgrywała w życiu męża.

Można powiedzieć, że było to małżeństwo partnerskie, mimo pewnego tradycyjnego podziału ról. Zdzisławowi zarzuca się, że rządził Dzikowem twardą ręką, że tyranizował rodzinę, że Zofia nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Tymczasem z listów wyłonił się zupełnie inny obraz. Zofia aktywnie uczestniczyła w zarządzaniu dzikowskimi dobrami, żadna decyzja, zwłaszcza z tych ważniejszych, nie zapadła bez wcześniejszych konsultacji Zdzisława z nią. W listach niemal stale prosił ją o radę, podpowiedź, rozwiązanie, akceptację. W przypadku każdej rzeczy prosił ją o zdanie, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę z wielkiej mądrości swojej żony.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zofia z Potockich Tarnowska. Wikimedia Commons

Zofia była kobietą naprawdę niezwykłą. Wywodziła się z rodu Potockich. Jej matka - Róża z Lubomirskich - zmarła bardzo młodo. Wcześnie, bo zaledwie w wieku 40 lat, odszedł jej ojciec Artur. Obie siostry - Róża (starsza siostra, późniejsza Radziwiłłowa) i Zofia - wychowywane były przez babkę Katarzynę z Branickich Adamową Potocką, wielką postać, którą trzęsła Krakowem, nie tylko pałacem Pod Baranami, kobietę o bardzo twardych zasadach i charakterze. Wywarła ona ogromny wpływ na charakter i wychowanie obu dziewczynek, które były przygotowywane do konkretnych ról, jakie miały do odegrania w rodzinie i społeczeństwie. Wpajała im, że nazwisko bynajmniej nie daje przywileju korzystania z pozycji, ale nakłada obowiązki wobec społeczeństwa, państwa. Zofia przez całe życie szła drogą wytyczoną przez babkę - obowiązek, pomoc, troska o innych były dla niej najważniejsze. Charakterystyczne było u niej zupełne lekceważenie mody, nie przywiązywała żadnej wagi do swoich strojów. Zakładała proste suknie, spódnice z bluzkami, jakieś stare, obszerne palta. Wręcz się z tym obnosiła, twierdząc, że ona może sobie na to pozwolić. Niejednokrotnie Zdzisław prosił ją w listach, by zabrała lub kupiła jakieś bardziej stosowne i oficjalne stroje na uroczystości, wizytę, spotkanie z jakimiś ważnymi personami. Jej śmierć (zmarła cztery lata przed nim) bardzo przeżył i w żałobie po Zofii pozostał do końca swoich dni.

Jak jawi się Pani Dzików czasów Zdzisława Tarnowskiego?

To było, jeśli można użyć takiego sformułowania, wielkie przedsiębiorstwo, a sam Zdzisław był przedsiębiorcą i jednocześnie największym pracodawcą w regionie. Zatrudnienie w gospodarstwie rolnym, tartakach, browarze, wytwórni wódek, licznych warsztatach i wreszcie w samym zamku znalazło setki osób. Pracownicy otrzymywali nie tylko wynagrodzenie, ale także dary, zwłaszcza z okazji świąt. Ponadto Tarnowscy zawsze w przypadku jakichś klęsk szli z pomocą. Największą bodaj akcją charytatywną była pomoc w czasie I wojny światowej. Gdzie mieszkańcy Tarnobrzega, zniszczonego w trakcie walk armii austro-węgierskiej z rosyjską, znaleźli schronienie? Właśnie w Dzikowie - na terenach wokół zamku i w licznych budynkach oddano im każdy kąt. Zofia i Zdzisław doskonale wiedzieli, że ich zadaniem jest nieść pomoc każdemu, kto jej potrzebuje. I z tej roli zdali egzamin celująco.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zamek w Dzikowie sprzed pożaru. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jak długo pracowała Pani nad "Opowieścią o panu na Dzikowie"?

Podstawą książki były materiały zgromadzone w Archiwum Dzikowskim, jeszcze do niedawna złożonym w oddziale Archiwum Narodowego w Krakowie, mieszczącym się na Wawelu. Spędziłam tam wiele, wiele dni, korzystałam bowiem z jego zasobów także podczas prac nad poprzednimi książkami. Od czasu, kiedy wolno było na swój użytek wykonywać zdjęcia, fotografowałam je sama, ale pomagał mi w tym również mój nieoceniony mąż. Znaczna część Archiwum Dzikowskiego została zdigitalizowana, ale korespondencja, zwłaszcza autorstwa kobiet, niestety nie. W sumie wykonaliśmy tysiące zdjęć, które później w domowym zaciszu odczytywałam na komputerze. Naturalnie doszły do tego inne archiwalia, książki oraz rękopis pamiętnika Michała Marczaka, znajdujący się w tarnobrzeskiej Miejskiej Bibliotece Publicznej, noszącej jego imię.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zdzisław Tarnowski na polowaniu. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W przypadku książki o Zdzisławie kontaktowałam się z Janem Tarnowskim, jego wnukiem, który udzielił mi wielu wskazówek, podpowiedzi, za które jestem bardzo wdzięczna. W trakcie rozmów pan Jan zresztą wyjawił, że bardzo chciał, zwłaszcza po lekturze mojej pracy o Zdzisławie Lubomirskim, którą przeczytał, by powstała biografia jego dziadka. I temu pragnieniu pana Jana stało się zadość.

Pani książki łączy jedna zasadnicza cecha - są to biografie osób wywodzących się z kręgu arystokracji lub ziemiaństwa. Z czego wynika to zainteresowanie?

Dzisiaj trudno mi już przypomnieć sobie, jak pojawiło się to zaciekawienie przedstawicielkami arystokracji, początkowo bowiem bohaterkami moich publikacji były kobiety. Trwa to już ponad 20 lat. Zaczęło się zapewne od jakichś książek, które mnie zafrapowały, nie posiadam wszak żadnych powiązań rodzinnych z arystokracją ani nie należę do żadnego znanego rodu. Z pewnością nie odegrały tu żadnej roli koneksje rodzinne, tylko lektura. Tematyka moich prac, poszukiwania archiwalne stały się dla mnie niemal czymś naturalnym. I kiedy pada pytanie o początki moich zainteresowań przedstawicielami możnych rodów, mam problem z udzieleniem jasnej odpowiedzi, gdyż giną one w "mrokach przeszłości" (uśmiech).

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zdzisław Tarnowski. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Czy w dzisiejszym świecie, tak nowoczesnym, pędzącym wciąż do przodu, osoby żyjące w XVIII czy XIX wieku mogą budzić zainteresowanie i czy jest miejsce dla wartości, jakim byli wierni?

Z pewnością tak. Osoby nieco słabiej obznajomione z historią, tematami poruszanymi przeze mnie, mogą sądzić, że są mocno przebrzmiałe, nieistotne i dawno zamknięte. Tymczasem każdy z nas może odnaleźć wiele wspólnego z moimi bohaterami, którzy przecież byli dokładnie tacy sami, jak my. Tak samo kochali, tak samo nienawidzili, podzielali te same emocje. Owszem, dekoracje były inne, gdyż żyli w innych domach, zajmowali się innymi sprawami, szczególnie zaś kobiety, które nie pracowały. Niemniej też nie do końca, gdyż żona Zdzisława była bardzo mocno zaangażowana w zarząd majątkiem, wiele inicjatyw charytatywnych. Nie są to zatem postacie zamknięte w jakiejś ozdobnej szkatułce, z których doświadczeń niczego nie jesteśmy w stanie zaczerpnąć, od których niczego nie możemy się nauczyć. Moim zdaniem, jest wręcz przeciwnie. Żyjemy w czasach mocno nadszarpniętych zasad i autorytetów, dlatego przeczytanie książki o ludziach mocno trzymających się pewnych idei może skłonić do głębszych refleksji. Naturalnie nie wszyscy arystokraci, ziemianie to postacie pomnikowe, w każdej grupie społecznej bowiem znajdzie się rogata dusza, niemniej bardzo wielu z nich to osoby znakomite.

Czy możemy się spodziewać Pani książki o jeszcze kimś z rodu Tarnowskich?

Jeśli miałaby się takowa pojawić, zapewne byłaby to biografia matki Zdzisława - Zofii z Zamoyskich, wspaniałej postaci, pięknej kobiety i dobrego ducha Dzikowa.

Rzecz o Zdzisławie Tarnowskim   Zofia z Zamoyskich Tarnowska, matka Zdzisława Tarnowskiego. MHMT

Magdalena Jastrzębska ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim i dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim. Od 20 lat specjalizuje się w bogato udokumentowanych biografiach postaci wywodzących się z polskich rodów arystokratycznych i ziemiańskich.
Jest autorką 12 książek, spod jej pióra wyszły takie tytuły, jak: "Panie kresowych siedzib", "Portret Klementyny", "Książę regent. Opowieść o Zdzisławie Lubomirskim", "Siostry Lachman - piękne nieznajome" czy "Dama w jedwabnej sukni. Opowieść o księżniczce Helenie Sanguszkównie".