Tarnobrzeg. Miasto kupuje kolekcję

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 23.09.2020 11:45

Gmina Tarnobrzeg zawarła z rodziną Tarnowskich umowę w sprawie nabycia kolekcji dzikowskiej.

Tarnobrzeg. Miasto kupuje kolekcję Ponownie kolekcja została udostępniona w Dzikowie w maju 2015 roku. Marta Woynarowska /Foto Gość

Z propozycją odstąpienia miastu kolekcji dzikowskiej wystąpił Jan Artur Tarnowski, pragnąc w ten sposób zabezpieczyć zbiory przed ewentualnym rozproszeniem lub ich sprzedażą przez kolejne pokolenia Tarnowskich.

- Zdecydowaliśmy o sprzedaży, gdyż w ten sposób kolekcja zostanie w Dzikowie w całości i będziemy pewni, że już nigdy nie zostanie rozproszona. Starania o scalenie kolekcji dzikowskiej najpierw w imieniu mamy Róży Tarnowskiej, uniwersalnej spadkobierczyni mojego ojca Artura Tarnowskiego, a potem i mojego rodzeństwa, zabrały mi prawie 30 lat, ale nie wszystko udało się odzyskać i pozostawić w Dzikowie. Ojciec mój, na emigracji, przez kilkadziesiąt lat prowadził korespondencję z ówczesnymi władzami, chciał bowiem, aby pochodzące z Dzikowa dzieła sztuki, rozproszone przez reformę po różnych muzeach, znalazły się w jednym miejscu pod nazwą zbiory Tarnowskich z Dzikowa, czy kolekcja dzikowska, ale nie udało mu się doprowadzić do tego. Tracąc zarówno wzrok jak i nadzieję, jedyne co na emigracji miał z Dzikowa - kolekcję miniatur - podarował do Muzeum Polskiego w Rapperswilu, aby wśród innych pięknych rzeczy, chociaż z daleka, mogły świadczyć o Polsce. Tak więc teraz, wszyscy spadkobiercy Artura i Róży Tarnowskich, zdecydowaliśmy zgodnie, że sprzedaż kolekcji dzikowskiej Miastu Tarnobrzeg dla Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega jest najlepszym rozwiązaniem i przez nikogo - żadnego ze spadkobierców, których jest już siedmioro - nie zostanie ani uszczuplona, ani rozproszona. I mamy nadzieję, że dobrze będzie służyć lokalnej społeczności i pozostanie na zawsze wizytówką Tarnobrzega, miasta, które Tarnowscy założyli ponad 400 lat temu. I bardzo żałujemy, że nie możemy sobie pozwolić na ofiarowanie tej kolekcji miastu - mówi Jan Artur Tarnowski.

Władze Tarnobrzega nie miały żadnych wątpliwości, jaka powinna być reakcja na propozycję rodziny Tarnowskich.

- Miasto odpowiedziało tak jak mogło, tylko i wyłącznie pozytywnie. Uważam, że zakup kolekcji przez samorząd był jedyną szansą, aby pozostała w Tarnobrzegu, by nie wyjechała z miasta, a być może nawet z kraju. Istniało bowiem ryzyko, iż przy braku zainteresowania ze strony gminy, kolekcja może trafić w różne ręce - innych instytucji kultury w Polsce albo do osób prywatnych, niekoniecznie obywateli Rzeczypospolitej. Zakup niebywale cennych dzieł sztuki, które przez dziesiątki lat były pieczołowicie gromadzone i przechowywane w zamku w Dzikowie, jest nie tylko w interesie miasta, nas obecnie żyjących, ale także przyszłych pokoleń, które w Tarnobrzegu będą mieszkać. To jest bowiem nasza przeszłość, nasza tożsamość kulturalna, bez której nie sposób budować przyszłości. Mam także nadzieję, że będzie również powodem do zadowolenia i dumy, iż cenne dzieła znajdują się nie tylko w Warszawie czy Krakowie, ale także w niedużym Tarnobrzegu - mówi Dariusz Bożek, prezydent Tarnobrzega.

Tarnobrzeg. Miasto kupuje kolekcję   Zbiory MHMT są najcenniejszymi na Podkarpaciu. Marta Woynarowska /Foto Gość

Miasto podjęło starania o pozyskanie zewnętrznych funduszy na zakup kolekcji. W tej sprawie w poniedziałek, 14 września, w Warszawie prezydent Tarnobrzega spotkał się z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremierem Piotrem Glińskim. W umówieniu aby panów pośredniczył europoseł z ramienia PiS Tomasz Poręba, który osobiście zaangażował się w sprawę. - Szukamy możliwości pozyskania dotacji czy to z Ministerstwa Kultury, czy rezerwy premiera. W rachubę wchodzą różne źródła państwowe. Miasto jest takiej kondycji finansowej, jak wiele innych samorządów, zwłaszcza w obecnym roku, roku pod znakiem pandemii. Zakup kolekcji jest potężnym wysiłkiem dla miasta, zwłaszcza kiedy bardziej zarządza się biedą niż pieniędzmi i liczy się każdy grosz. Pozyskanie dofinansowania byłoby ogromnym zastrzykiem, pozwalającym na nabycie całej kolekcji z jednoczesnym zachowaniem bezpieczeństwa dla inwestycji miejskich - zauważył prezydent Tarnobrzega.

Szanse na pozyskanie dotacji rządowej stały się jeszcze bardziej realne po wpisaniu Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega do Państwowego Rejestru Muzeów. Władze miasta liczą, że władze państwowe podejdą do sprawy podobnie jak w przypadku Kolekcji Książąt Czartoryskich i zechcą wspomóc samorząd w zakupie zbiorów Tarnowskich. Tym bardziej, że w 2012 roku MKiDN przekazało Muzeum Narodowemu w Krakowie 250 tysięcy złotych na zakup pięciu obrazów z kolekcji dzikowskiej, które były złożone w nim jako depozyt. Krakowskiej instytucji bardzo zależało na obrazach dawnych mistrzów, albowiem oddanie ich Tarnowskim (co było równoznaczne z przekazaniem ich do Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega), spowodowałoby znaczącą wyrwę w posiadanej przez nią kolekcji dawnego malarstwa holenderskiego i flamandzkiego.

Prezydent ma nadzieję, że rada miasta zaaprobuje uchwałę o wyasygnowaniu pieniędzy na zakup kolekcji. Jak poinformował, jest duże prawdopodobieństwo, że pierwsza rata za nabycie kolekcji zostanie uiszczona jeszcze w tym roku, kolejna w następnym. Ponadto Dariusz Bożek zadeklarował, że miasto wystąpi do Muzeum Polskiego w Rapperswilu, które traci swą siedzibę, z propozycją, by część swoich zbiorów zechciało zdeponować w Muzeum Historycznym Miasta Tarnobrzega. Konkretnie zaś chodzi o ponad 100 miniatur, pochodzących z kolekcji dzikowskiej, które po II wojnie światowej (w 1978 roku) złożył w nim Artur Tarnowski.

Ponowne zgromadzenie w zamku w Dzikowie dzieł sztuki to efekt wieloletniej batalii i ogromnego trudu oraz wielkiej determinacji Jana Artura Tarnowskiego, którego wspierał młodszy brat Paweł, zmarły w styczniu 2018 roku.

Przed pięcioma laty, podczas oficjalnego udostępnienia kolekcji i otwarcia Gabinetu Miniatur, śp. Paweł Tarnowski, wówczas prezes Związku Rodu Tarnowskich, podkreślał wdzięczność rodziny wobec społeczności Tarnobrzega.

- Jest to dla nas piękny i radosny dzień, bo Dzików ponownie staje się dla całej naszej rodziny miejscem, gdzie znów bije jej serce. Po wielu latach przywrócona zostaje mu rola bardzo ważnego centrum kulturalnego Tarnobrzega. Nie wolno nam zapomnieć, iż możemy oglądać te wspaniałe dzieła dzięki tarnobrzeskiemu społeczeństwu, spośród którego aż dziewięć osób straciło życie, ratując zbiory podczas tragicznej nocy z 20 na 21 grudnia 1927 roku, kiedy pożar trawił zamek. Zawdzięczamy im ocalenie kolekcji - podkreślał wówczas Paweł Tarnowski. - Tak samo można powiedzieć o dzisiejszych mieszkańcach Tarnobrzega, jego władzach oraz dyrekcji i pracownikach muzeum, dzięki którym zamek został przygotowany pod cele muzealne. Gorąco za to dziękujemy i zapewniamy o kontynuowaniu współpracy, by to miejsce przyciągało swym pięknem. Jest to nasz obowiązek.

Obaj bracia - Jan i Paweł Tarnowscy - wielokrotnie zaznaczali także, że walka o odzyskanie kolekcji to pragnienie wypełnienia testamentu ich rodziców, którzy nawet będąc na emigracji próbowali w latach komunistycznych rządów scalić kolekcję i udostępnić ją w Dzikowie, zamienionym na muzeum lub w innej instytucji kultury w Polsce.

Tarnobrzeg. Miasto kupuje kolekcję   Portret Marii Villiers. Marta Woynarowska /Foto Gość

Artur Tarnowski w artykule opublikowanym w 1959 roku w paryskiej „Kulturze” pisał, że jego wielkim pragnieniem jest, by kolekcje dzikowska i suska, rozproszone po muzeach, bibliotekach i archiwach polskich, zostały scalone np. w Krakowie w Muzeum Narodowym i „nazwane po wieczne czasy zbiorami Tarnowskich z Dzikowa i Suchej”. Pisał dalej, iż „Juliusz [starszy brat, przy. MW] i ja zbiorów naszych nie możemy sami w jedną całość połączyć i umieścić w pięknym, specjalnie na to urządzonym budynku, tak jak to projektowaliśmy przed wojną, proponujemy zrealizowanie w czę­ści tego planu Polsce, w zamian ofiarowując to ze zbiorów, co do tej pory we władaniu moim pozostaje […], by razem zebrane świad­czyły w przyszłości, o naszej przeszłości i o gorącej miłości i przywiązaniu do Kraju, obecnie żyjących Tarnowskich”.

Kolekcja Tarnowskich była jedną z najcenniejszych i najbogatszych w przedwojennej Polsce. Obecnie w jej zbiorach są dzieła, które wyszły m.in. spod ręki: Giovanniego Francesca Barbieriego zwanego powszechnie Guercinem („Chusta św. Weroniki”), Federica Barocciego, Bonifacio Veronese („Sacra Conversazione”),  Salvatore Rosy („Ludzie wśród ruin”), Godfrieda Schalckena („Babka i wnuk”), Ludovica Carracciego („Portret mężczyzny”) i Agostino Carracciego („Chrystus i niewiasty”), Andrea Sacchiego (przypisywany), Claude'a Josepha Verneta (przypisywane) oraz polskich lub z Polską związanych: Jana Piotra Norblina, Henryka Rodakowskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków (kilka akwarel oraz obrazów olejnych), Kazimierza Pochwalskiego, Jacka Malczewskiego, Konstantego Laszczki (medaliony). W kolekcji reprezentowane są również szkoły Canaletta (dwie weduty Wenecji), a także samego Rembrandta („Portret młodzieńca” - do lat 60. ubiegłego wieku uważany był za oryginalny obraz Rembrandta) i Antona van Dycka („Portret Marii Villiers”).

Niezwykle cenny jest zbiór miniatur, przed wojną będący największym w Polsce, liczył bowiem 200 obiektów  (ponad 100 znajduje się w Muzeum Polskim w Rapeswillu). Obecnie w zamku w Gabinecie Miniatur prezentowanych jest 80 prac, małych rozmiarami, ale wielkich pod względem artystycznym, które wyszły spod pędzla Wincentego de Lesseura, Jana Matejki oraz założycielki kolekcji dzikowskiej Walerii ze Stroynowskich Tarnowskiej.

Do tego należy dodać szereg cennych rycin.

Tarnobrzeg. Miasto kupuje kolekcję   Portret młodzieńca - do lat 60. ubiegłego wieku uważany był za oryginalny obraz Rembrandta. Marta Woynarowska /Foto Gość

Kolekcja dzikowska swe powstanie zawdzięcza przede wszystkim dwóm osobom - Walerii ze Stroynowskich (1782-1849) i Janowi Feliksowi (1777-1842) Tarnowskim. Małżeństwo tych dwojga, podzielających wspólne zamiłowanie do sztuki, nauki i przeszłości Polski, okazało się ważnym krokiem nie tylko dla samych Leliwitów, ale także dla kultury naszego kraju. Stworzony przez nich zasadniczy zrąb kolekcji, poszerzanej przez kolejne pokolenia, doprowadził do powstania jednego z najważniejszych na ziemiach polskich zbioru gromadzącego dzieła sztuki, bezcenną bibliotekę (z licznymi rękopisami - w tym „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, inkunabułami, starodrukami) oraz archiwum. Od końca XIX w. do wybuchu II wojny światowej Dzików stał się Mekką, do której podążały zastępy naukowców, badaczy. Obrazy zaś nie jeden raz cieszyły oczy zwiedzających wystawy organizowane zarówno w Polsce, jak i zagranicą.

Burzliwe dzieje Polski podzielały również dzikowskie zbiory, zabezpieczane i ukrywane przez Tarnowskich w czasach zawieruch wojennych. Koniec II wojny światowej oznaczał dla nich kres istnienia w kształcie nadanym przez ich właścicieli. Zostały rozproszone pomiędzy różne instytucje (część z nich trafiła do muzeów na przechowanie jako depozyt Tarnowskich we wrześniu 1939 r.), albo uległy zniszczone bądź zaginęły. Zmiany ustrojowe, upadek komunizmu pozwoliły spadkobiercom ostatnich właścicieli Dzikowa - Róży i Artura Tarnowskich - na podjęcie starań o odzyskanie zagrabionego majątku, w tym również kolekcji dzikowskiej. Na mocy porozumienia w 2001 r. Jan Artur Tarnowski podpisał z Biblioteką Narodową umowę depozytową, w roku następnym w ślady narodowej książnicy poszła Biblioteka Jagiellońska. Podobnie porozumienie zostało zawarte z Muzeum Narodowym w Krakowie.

W drugim dziesiątku XXI wieku do Dzikowa trafiały kolejne dzieła przechowywane przez Muzea Narodowe w Krakowie i Warszawie, Zamek Królewski na Wawelu, Muzeum - Zamek w Łańcucie.