Nasi pod Kostiuchnówką

Roman Pawluk, Marta Woynarowska

publikacja 04.07.2020 20:55

104 lata temu pod Kostiuchnówką polscy legioniści, w tym mieszkańcy Tarnobrzega i okolicznych miejscowości, rozpoczęli trzydniowy bój z armią rosyjską - najkrwawszy, jaki przyszło im stoczyć podczas Wielkiej Wojny.

Nasi pod Kostiuchnówką Historyczna inscenizacja w Kostiuchnówce w 100. rocznicę bitwy. Roman Pawluk

Straty polskich oddziałów były ogromne - ok. 2 tysiące poległych lub zaginionych, I Brygada Legionów utraciła prawie połowę swego stanu. Dysproporcja sił walczących stron tak pod względem liczebności, jak i uzbrojenia była duża. Legiony liczyły 5,5 tys. piechoty i 800 ułanów, Rosjanie zaś - 13 tys. piechoty i 3 tys. kawalerzystów.

W polskich szeregach nie zabrakło licznego grona mieszkańców Tarnobrzega i miejscowości leżących w ówczesnym powiecie tarnobrzeskim.

Czwórkami szli

- W szeregach Legionów Polskich walczyło 270 osób wywodzących się z powiatu tarnobrzeskiego, ale w jego granicach z 1914 r., kiedy sięgał po Radomyśl nad Sanem i Rozwadów. Była to naprawdę pokaźna liczba. Prawdziwym i niewytłumaczalnym fenomenem, nikomu bowiem nie udało się go wyjaśnić, był wymarsz 56 ochotników z Radomyśla nad Sanem. Opuszczali miasteczko żegnani nie tylko przez swoich bliskich, ale całą społeczność. Ulicę, którą wymaszerowali, nazwano Legionową i takie miano nosi do dzisiaj - mówi Bogusław Szwedo, biografista, autor kilkunastu książek, w tym "Słownika Legionistów Tarnobrzeskich", prezes radia Leliwa.

- Z Tarnobrzega w legionach walczyło 42 żołnierzy, zaś z Dzikowa - 17, w tym bardzo wielu uczniów tutejszego gimnazjum, które wręcz opustoszało. Najmłodszym ochotnikiem był Józef Hradil, wnuk słynnego wójta Dzikowa Jana Słomki, który wstępując w szeregi legionowe, miał zaledwie 13 lat. Skłamał, dodając sobie trzy lata. W legionach walczył także jego brat cioteczny, również wnuk Słomki, Stanisław Farbisz, którego jednak w 1914 r. odesłano do domu z racji zbyt młodego wieku, liczył sobie bowiem tylko 15 lat. Odczekał rok i udało mu się zrealizować marzenie walki o wolną Polskę.

Nasi pod Kostiuchnówką   Major Andrzej Galica (3. z lewej) w lesie pod Kostiuchnówką. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Nie brakowało przypadków, gdy w szeregi Legionów Polskich wstępowało całe rodzeństwo. Tak było na przykład z braćmi: Stanisławem, Franciszkiem i Wacławem Mrowcami, synami sędziego Zygmunta Mrowca, Józefem i Julianem Mrozowskimi, Michałem i Władysławem Buszami, Mieczysławem i Ryszardem Bzymkami, Janem i Józefem Gilarkami, Czesławem i Tadeuszem Lubicz-Niezabitowskimi. Przykładów rodzeństwa walczącego w legionach jest znacznie więcej. Większość tarnobrzeskich ochotników-legionistów przeszła cały szlak bojowy formacji Piłsudskiego, uczestnicząc w najzaciętszych bitwach, w tym jednej z najkrwawszych - pod Kostiuchnówką.

- Jesienią 1915 r. na Wołyń zostały skierowane wszystkie trzy brygady legionowe. Spotkało się więc tam wielu naszych legionistów, m.in. bracia Mrowcowie i Mrozowscy. Pod Kostiuchnówką walczył również Jan Nemeczek, urodzony w Kępie, przysiółku Zaleszan. Zawsze myślę o nim ze wzruszeniem. Chłopak, pochodzący z bardzo ubogiej rodziny, podjął jednak naukę w tarnobrzeskim gimnazjum, utrzymując się z korepetycji. Będąc już w legionach, potrafił pojechać do Nowego Sącza, by zdać maturę. Zginął 8 czerwca 1916 r. pod Kostiuchnówką. Jego odwaga została doceniona i pośmiertnie uhonorowano go Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości i trzykrotnie Krzyżem Walecznych. Niestety zostawił samotną matkę, która musiała tułać się w poszukiwaniu zarobku i dachu nad głową, nie miała bowiem własnego gospodarstwa czy domu - opowiada Bogusław Szwedo. - Spoczął na zawsze w Polskim Lasku w Kostiuchnówce. Tam, gdzie przez wszystkie lata, począwszy od czasów I wojny światowej, do dzisiaj zachowała się nazwa Polska Góra.

Nasi pod Kostiuchnówką   Okopy pod Kostiuchnówką, 1916 rok. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W bitwie pod Kostiuchnówką, jak informuje Bogusław Szwedo, walczyli: Wojciech Brania (został ranny w nogę), Władysław Busz, Stanisław Farbisz, Zdzisław Geneja, Józef Gielarek, Kazimierz Gilarek, Józef Grobel, Julian Hyjek, Feliks Jarosz, Władysław Jurkowski, Jan Kalita, Stanisław Karwan, Władysław Korga, Andrzej Kosior, Stanisław Miracki, Franciszek Mrowec, Stanisław Mrowec, Wacław Mrowec, Józef Mrozowski, Julian Mrozowski, Jan Nemeczek, Tadeusz Niezabitowski, Jan Pater (poległ 5 lipca 1916 r. w bitwie pod Optową koło Kostiuchnówki. Pochowany został w lesie za okopami obok reduty I Brygady Legionów „Pakoszówka”), Paweł Puzio, Adam Rychel, Szczepan Skoczek, Ignacy Skowron, Józef Sudacki, Leon Sudacki, Stanisław Sułkowski, Stanisław Tomaszewski, Jan Tracz i Wincenty Wójtowicz.

Przymiotnik "polska"

Każdy pasażer podmiejskiego pociągu relacji Kowel-Sarny może przez okno wagonu przeczytać nazwę stacji Polska Góra. Najbardziej dociekliwi potrafią odczytać jej nazwę na wojskowych mapach topograficznych. Miejscowi posługują się tą nazwą, wskazując kierunek lub opowiadając o miejscach obfitujących w grzyby i jagody. Ale to wcale nie znaczy, że historia powstania tego obecnie jedynego „polskiego” toponimu na Wołyniu jest powszechnie znana. Wzgórze pod Kostiuchnówką, nazwane Polską Górą ponad 100 lat temu, nigdy od tamtego czasu nie zmieniło swojej nazwy.

Z czego słynie to miejsce i co tam się działo?

W latach 1915-1916 okolice te były terenem zaciekłych walk na froncie austriacko-rosyjskim z udziałem Legionów Polskich, walczących w składzie armii austro-węgierskiej. Jesienią 1915 r. wszystkie trzy brygady Legionów połączyły się na Wołyniu, gdzie w ciągu kolejnych miesięcy toczyły się najbardziej zacięte boje. Na początku listopada 1915 r. Polacy otrzymali rozkaz zdobycia wzgórza Cegielnia na południe od Kostiuchnówki. Pierwsza próba zdobycia wzgórza okazała się nieudana i tragiczna w skutkach - w ataku zginęło ponad 60 żołnierzy, a ponad 100 zostało rannych. Straty osobowe wyniosły 50 procent. Mimo że po kilku dniach wzgórze zostało zdobyte bez większych strat, był to pierwszy krwawy bój stoczony przez polskich legionistów podczas tej wojny. Po zdobyciu strategicznego wzgórza dowództwo austriackie, oddając hołd poległym i wyrażając swoje uznanie bohaterstwu Legionów, podjęło decyzję o nazwaniu wzgórza Polenberg, czyli Polska Góra. Nazwa ta została umieszczona na mapach sztabowych i była wymieniana od tego czasu w raportach wojskowych. Po kilku miesiącach, latem 1916 r., podczas ofensywy wojsk rosyjskich pod Kostiuchnówką rozegrała się największa i najkrwawsza bitwa w dziejach Legionów Polskich.

Jednym z następstw tej zbrojnej konfrontacji stało się ogłoszenie Aktu 5 listopada 1916 roku będącego ważnym punktem wiodącym Polskę do odzyskania wolności. Dlatego właśnie Polska Góra do dziś jest traktowana jako jeden z symboli niepodległości, jaką Polska odzyskała po dwóch latach od tych walk na Polesiu Wołyńskim.

Kopiec pamięci

W okresie międzywojennym Polska Góra była ważnym miejscem pamięci narodowej i pielgrzymek patriotycznych. Pierwsze oficjalne uroczystości odbyły się tu w 1928 r. z okazji 10. rocznicy odzyskania niepodległości. Uroczystości zostały zaplanowane z niespotykanym dotychczas rozmachem. Do przewozu 3 tys. gości Ministerstwo Komunikacji uruchomiło specjalne dodatkowe wagony do stacji kolejowej Czartorysk z Warszawy przez Lublin, z Krakowa przez Lwów, Włodzimierz Wołyński i Kowel, z Wilna przez Grodno i Brześć, z Krzemieńca przez Dubno, Równe i Sarny oraz z Łucka przez Kowel, udzielając wszystkim uczestnikom uroczystości 66-procentowej zniżki. Z okazji tych uroczystości pobliska stacja kolejowa Wołczeck została przemianowana na stację Polska Góra. Gmina uruchomiła na stacji Czartorysk dwie restauracje oraz zapewniła nieprzerwany transport uczestników na miejsce uroczystości pod Polską Górą zaprzęgami konnymi.

Nasi pod Kostiuchnówką   Pomnik Legionistów u podnóża Polskiej Góry, 1928 rok. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dwa dni przed obchodami rozpoczęły się 120-kilometrowe zawody marszowe na trasie Kowel-Polska Góra, zaś w dniu głównych uroczystości - drużynowy bieg maratoński na trasie Kołki-Polska Góra. W obu konkurencjach wystartowały ponad 2 tys. zawodników. Marsze te stały się tradycją i były organizowane corocznie aż do 1939 r., z tym że jako jednodniowe i na krótszej trasie prowadzącej z Maniewicz do Polskiej Góry. W niektórych latach liczba drużyn wynosiła 65. W tych zawodach sportowych uczestniczyły między innymi drużyny reprezentujące wojsko, Korpus Ochrony Pogranicza, Policję Państwową, straż pożarną, związki strzeleckie, organizacje przysposobienia wojskowego, harcerzy, rezerwistów.

Podczas uroczystości w 1928 r. został odsłonięty zachowany do dziś bazaltowy pomnik u stóp Polskiej Góry oraz podjęto decyzję o wzniesieniu na jej szczycie kopca. Jednak prace budowlane rozpoczęły się dopiero w 1933 roku.

Nasi pod Kostiuchnówką   Początek sypania kopca Chwały Legionów na Polskiej Górze w 1933 roku. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na początku lat 30. w okolicach Polskiej Góry rozpoczęto oznakowanie szlaków turystycznych pod Kostiuchnówką oraz kontynuowano porządkowanie cmentarzy wojennych. Na wielu nekropoliach postawiono łącznie ponad 2,5 tys. nagrobków betonowych. Poza wytyczeniem i oznakowaniem sieci szlaków turystycznych zostały odtworzone najważniejsze umocnienia polowe, umieszczono ok. 50 drogowskazów i tablic informacyjnych, а w poszczególnych miejscach ustawiono osiem 2-metrowych obelisków bazaltowych, upamiętniających miejsca pobytu Józefa Piłsudskiego. Część tych słupów przetrwała do dzisiaj. W całej okolicy w ten sposób powstawało swoiste muzeum pod gołym niebem, które jeszcze w latach 30. przyjęło nazwę Skansen Pobojowiska Kostiuchnowskiego.

Najbardziej okazałymi uroczystościami rocznicowymi na Polskiej Górze były obchody 20. rocznicy bitwy pod Kostiuchnówką, które odbyły się 5 lipca 1936 roku. Zgromadziło się wówczas 15 tys. uczestników. Podobnie jak w 1928 r., do stacji Czartorysk zostały uruchomione dodatkowe specjalne wagony ze wszystkich największych polskich miast. Z okazji rocznicy wybrukowano 10-kilometrowy odcinek drogi od stacji kolejowej do Polskiej Góry. Do transportu uczestników uroczystości wykorzystano samochody i dziesiątki furmanek, uruchomiono 25 kuchni polowych i wiele bufetów, wywiercono dwie studnie z wodą pitną, zorganizowano kiermasz wyrobów ludowych, otwarto tymczasowy urząd pocztowy. Z okazji rocznicowych obchodów w Warszawie został wydany obszerny ilustrowany przewodnik turystyczny, zawierający szczegółowy opis okolic, wytyczonych tras turystycznych oraz dokładne mapy topograficzne.

Polskie radio transmitowało przebieg uroczystości, na miejscu pracowały dziesiątki dziennikarzy i fotoreporterów z całej Polski.

Obchody tradycyjnie rozpoczęły się od marszu Maniewicze-Polska Góra, w którym wzięło udział 1050 osób, а centralnym punktem programu uroczystości było otwarcie nowej szkoły w Kostiuchnówce. Decyzję o budowie szkoły im. Legionów Polskich podjęto jeszcze w połowie lat 20., powołując specjalną fundację, а finansowali ją głównie kombatanci i organizacje społeczne. Projekt szkoły w stylu modernistycznym bezinteresownie wykonał łucki architekt i były legionista Józef Nowak, czuwający również nad realizacją robót budowlanych o wartości 44 tys. złotych. W budynku szkolnym uruchomiono jednocześnie schronisko turystyczne dla 20 osób. Projekt szkoły był bardzo nowoczesny, ponieważ opierał się na nowatorskiej koncepcji w ówczesnej architekturze. Charakterystycznym elementem budynku stał się taras na dachu, pełniący rolę punktu widokowego oraz trybuny do przyjmowania wojskowych defilad.

Tego samego dnia nastąpiło również uroczyste otwarcie niedokończonego kopca na Polskiej Górze - głównego obiektu całego Skansenu Pobojowiska Kostiuchnowskiego.

Zgodnie z projektem architekta Stanisława Sikorskiego i technika budowlanego Stefana Lubińskiego Polska Góra miała mieć 25 metrów wysokości i 75 metrów średnicy u podstawy. U podnóża góry planowano również wybudowanie muzeum.

Nasi pod Kostiuchnówką   Kopiec na Polskiej Górze w dniu uroczystego otwarcia w 1936 roku. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Do 1936 r. zostało przetransportowano ok. 30 tys. m sześc. ziemi, a szczyt kopca osiągnął wysokość 16 metrów od podstawy. Ten punkt o wysokości bezwzględnej 206,2 m n.p.m. jest oznaczony na współczesnych mapach topograficznych. Zakończenie prac planowano na rok 1942, jednak wybuch wojny uniemożliwił ich dokończenie.

Odnowione tradycje

Po ІІ wojnie światowej wszystkie ślady skansenu historycznego zostały zatarte, częściowo uległy zniszczeniu cmentarze wojenne i bazaltowe obeliski. Przedwojenna szkoła w czasach radzieckich została przebudowana, tracąc swoje oryginalne modernistyczne cechy, jednak była użytkowana jako placówka oświatowa do roku 2001.

Nasi pod Kostiuchnówką   Budynek Centrum Dialogu "Kostiuchnówka", 2015 rok. Centrum Dialogu "Kostiuchnówka"

W latach 90. harcerze ze Zgierza objęli opiekę nad całym historycznym pobojowiskiem pod Polską Górą, kontynuowaną do dziś. Każdego roku zwiększa się zakres prac poszukiwawczych i renowacyjnych, wykonywanych przez polską młodzież. Od 20 lat w lesie pod Kostiuchnówką stacjonuje letni obóz harcerski, w którym ostatnio uczestniczy wiele ukraińskich organizacji młodzieżowych. W ciągu tych lat odbudowano kilkanaście cmentarzy wojennych, odnaleziono i uporządkowano nowe miejsca pochówku i mogiły zbiorowe, odnowiono zniszczone i utracone pomniki, stworzono muzeum. W latach 2010-2011 zdewastowany budynek dawnej szkoły został przekazany nowo powstałemu polsko-ukraińskiemu Centrum Dialogu Kostiuchnówka oraz gruntownie przebudowany i zmodernizowany z polskich środków.

Polska również dziś czci w tym miejscu na Wołyniu odzyskanie swojej niepodległości. Co roku przed 11 listopada w Polskim Lasku pod Kostiuchnówką jest zapalany symboliczny ogień, który harcerze sztafetą rowerową przywożą na główne obchody przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, przekazując go również we wszystkich miastach na trasie sztafety.

Obecnie Polska Góra niemal całkowicie porosła lasem i trudno dostrzec jej zarysy z odległości.