O chrześcijańskiej jałmużnie i sposobach bycia współczesnym samarytaninem mówi ks. Bogusław Pitucha, dyrektor diecezjalnej Caritas.
▲ – Jałmużna powinna nas kosztować, ma być stylem życia – zaznacza dyrektor Caritas Diecezji Sandomierskiej.
Ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Ks. Tomasz Lis: Czy w zmaterializowanym świecie jest miejsce na jałmużnę?
Ks. Bogusław Pitucha: Warto zauważyć, że wśród tradycyjnych praktyk wielkopostnych jałmużna znajduje się na końcu. Przez post podejmujemy konkretne wyrzeczenia, rezygnujemy z czegoś, co jest ważne w naszym życiu, zgadzamy się na konkretną ofiarę. Podczas modlitwy rozeznajemy, kto potrzebuje pomocy, otrzymujemy światło, komu pomóc. I efektem tych dwóch – postu i modlitwy – jest jałmużna, czyli pomoc płynąca z wyrzeczenia i serca do konkretnej osoby potrzebującej. Myślę, że jałmużna we współczesnym świecie to sposób aktywnego życia chrześcijańskiego skierowanego ku konkretnemu potrzebującemu człowiekowi. Niestety zbyt często jałmużnę mylimy z dobroczynnością i uważamy, że pomoc okazana przypadkowo spotkanej osobie to jałmużna. Nie do końca. Jałmużna powinna nas kosztować, ma być stylem życia, w którym podjęta przez nas ofiara ma być ukierunkowana na drugiego człowieka.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.