Flis Obojga Narodów

Andrzej Capiga Andrzej Capiga

publikacja 22.08.2019 07:30

Mieczysław Łabęcki, retman z Ulanowa, powrócił właśnie z Flisu Obojga Narodów.

Flis Obojga Narodów. Retman Mieczysław Łabęcki. Flis Obojga Narodów. Retman Mieczysław Łabęcki.
J.Angiel

Flis był imprezą towarzyszącą tegorocznej edycji Festiwalu Wisły. Odbył się na trasie z Goniądza do Torunia. Flisacy uczcili w ten sposób 450. rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej.

Flisacy, płynąc Biebrzą, Narwią i Wisłą, czyli historycznym szlakiem łączącym Litwę i Polskę, pokonali ponad 500 km. W przeszłości trasą tą transportowano płody rolne i leśne, głównie drewno i zboże.

- Tratwa miała ponad 80 metrów długości, składała się z pięciu tafli, a zrobiona była z prawie 60 kubików świerkowego drewna, pozyskanego z Puszczy Knyszyńskiej - powiedział pan Mieczysław, flisak z dziada pradziada, jedyny Polak, który nie tylko posiada retmański patent, ale też spływa tratwami największymi rzekami kraju.

Flisacy i zabrani po drodze goście - w tym Hanna Czarny, plastyczka i prof. Joanna Angiel z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW -  dziennie pokonywali od 30 do 50 km.

- Był to jeden z najtrudniejszych moich flisów. Przede wszystkim dlatego, iż woda była niska, a rzeka Narew pokazała się jako bardzo kamienista. Dodatkowo, co zdarzyło mi się dopiero drugi raz podczas kilkudziesięcioletniej historii flisów, tratwę, koło Włocławka, trzeba było przenosić - dodał retman z Ulanowa.

Flisakom towarzyszyła też żona Mieczysława Łabęckiego - Maria, która zarówno na tratwie, jak i podczas Festiwalu Wisły promowała tradycyjne flisackie przysmaki, w tym łosuchy.

Głównym sponsorem flisu były Lasy Państwowe.

Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego GN (na 1 września br.).