Chcą normalności i szacunku

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 24.04.2019 20:07

Wśród tarnobrzeskich nauczycieli narasta rozgoryczenie. Niecierpliwią się również rodzice uczniów.

Chcą normalności i szacunku Karta od uczniów, która zawisła w pokoju nauczycielskim. Marta Woynarowska /Foto Gość

Przeciągający się strajk, brak rozmów, upolitycznienie ich protestu przez wszystkie strony, uwypuklanie tylko jednego postulatu dotyczącego płac, a całkowite zepchnięcie innych równie dla nich istotnych, odnoszących się do całego systemu edukacji, rodzi w nauczycielach coraz większe rozgoryczenie.

- Strajkuję, ponieważ chcę aby ktoś mnie zapytał, żeby zechciał usłyszeć mój głos, głos nauczyciela praktyka, uczącego, a nie jakiegoś teoretyka - zaznacza z mocą wieloletnia nauczycielka w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu. - Ale czy tak będzie? Nie wiem. Chcę wreszcie normalności i zwykłego szacunku dla mnie, jako nauczyciela, osoby ciężko pracującej i wkładającej w to, co robię, całe serce i całą swą wiedzę.

- Nie oszukujmy się, obie strony i opozycja, i rząd chcą na naszych plecach coś ugrać, wykorzystując nas w swoich celach partyjnych, przedwyborczych, a my i nasze oczekiwania są spychane gdzieś na daleki plan. I nie zdziwię się, gdy znowu zostaniemy z niczym - mówi inny wieloletni nauczyciel w tarnobrzeskim „Koperniku”. - Czy nasze żądania są aż tak duże, bo chcemy normalnie zarabiać i przestać czuć się jak obywatele drugiej kategorii, którzy idąc do restauracji, nie mówię o jakiś ekskluzywnych, ale normalnych, wyszukuje w karcie dań o najniższej cenie, bo tylko na to go stać po wielu latach pracy? - dodaje nauczyciel.

- Wynagrodzenie to jedna rzecz, a drugą równie istotną jest bezwzględnie konieczna zmiana całego systemu i wreszcie ustabilizowanie go, a nie wprowadzanie nieustannych zmian co kilka, a nawet parę lat. Te ciągłe eksperymenty niszczą szkołę, całe szkolnictwo, i nie my ponosimy największe konsekwencje tego, ale uczniowie, to oni na tym cierpią najbardziej - dodaje inna nauczycielka. - Każdego roku uczestniczymy w szkoleniu przed egzaminami maturalnymi. 90 procent informacji jest powtórzeniem z ubiegłego roku, ale 10 to już nowości. I tak jest od lat. System edukacji, tak jak każdy innymi, musi być postępowy, ale i stabilny. Nieustanne zmiany i to daleko idące, wprowadzane w trakcie toku nauczania zawsze znajdą odbicie w egzaminach końcowych. Naturalnie winni są wówczas tylko nauczyciele, to na nas spada całe odium pretensji.

Nauczyciele w tarnobrzeskim „Koperniku” w trakcie rozmowy podkreślają, że decyzja o przystąpieniu do strajku wcale nie należała do łatwych, iż był to ich gest rozpaczy nad tym co dzieje w się w oświacie.

- Żąda się od nas nowoczesnego uczenia, a za pomocą czego? Przecież powinniśmy mieć do dyspozycji odpowiednie środki, narzędzia, tymczasem dysponujemy starymi pomocami, przyrządami, nawet ksero jest z innej epoki. Więc jak możemy mówić o nowoczesnej szkole? W jakim aspekcie? - pyta jeden z protestujących nauczycieli. - Brak zindywidualizowanego nauczania, jak to ma miejsce w państwach zachodnich. U nas spędza się do jednej klasy 36 uczniów, o bardzo rozmaitym poziomie, i my musimy dotrzeć do każdego z nich i tego bardzo dobrego, i tego słabego. To zawsze musi się odbyć jakimś kosztem.

W LO im. Mikołaja Kopernika strajkuje 41 nauczycieli, pięciu nie włączyło się do protestu w tym m.in. dyrekcja. - Irytuje mnie, kiedy słyszę, że jest to strajk ZNP, a przecież u nas do tego związku na blisko 50 nauczycieli należy zaledwie sześć osób, a troje do „Solidarności” - zaznacza jedna z rozmówczyń.

- Jestem członkiem „Solidarności” i nie zamierzam z niego występować, ale protestuję razem z koleżankami i kolegami, ponieważ to jest strajk nauczycieli, a nie takiego, czy innego związku zawodowego - dodaje inna nauczycielka.

Protestujący z tarnobrzeskiego „Kopernika” zaznaczają, iż oczekują na konstruktywne i daleko idące rozmowy, które w efekcie przyniosą głęboką i autentyczną reformę oświaty, tym razem konsultowaną z nimi, osobami będącymi najbliżej i najbardziej zainteresowanymi wprowadzanymi zmianami, a nie z gronem teoretyków, jak działo się to przez ostatnie 30 lat.

Mają nadzieję, że włączenie czynnych pedagogów, a nie tylko przedstawicieli związków zawodowych, wśród których, jak zaznaczają nie brakuje osób od dawna nie uczących, i nie mających bezpośredniego kontaktu z tym co dzieje się w szkołach, pozwoli na wypracowanie mądrych zmian, i to koniecznych, wobec wielu absurdów, jakich wciąż nie brakuje w polskim systemie edukacyjnym.

Niecierpliwość zaistniałą sytuacją wykazują rodzice uczniów, zastanawiając się, jak będzie wyglądało odrobienie zaległego materiału. - Cóż, jeśli zajdzie taka konieczność syn będzie chodził w soboty - mówi mama ucznia ze Szkoły Podstawowej nr 4. - Nie zgodzę się żeby syn chodził w soboty lub po przewidzianym w kalendarzu oficjalnym zakończeniem roku szkolnego. Zresztą nie wiem czy jest to zgodne z prawem. Mamy swoje plany i ich nie zamierzamy zmieniać - kategorycznie stwierdza ojciec siódmoklasisty z innej szkoły. - Na razie czekamy na rozwiązanie sporu na linii rząd - nauczyciele, chociaż zważywszy jak daleko on zabrnął i jak się zapętlił, to mam obawy, czy uda się szybko dojść obu stronom do porozumienia.

We wszystkich tarnobrzeskich szkołach ponadgimnazjalnych uczniowie klas maturalnych zostali sklasyfikowani, a świadectwa ukończenia szkoły odbiorą w najbliższy piątek.

W strajku uczestniczy 10 szkół, 20 placówek (przedszkola i szkoły) odstąpiły od tej formy protestu. Strajkuje 335 nauczycieli, zaś 126 nie bierze już w nim udziału.