Kto śpiewa, dwa razy się modli

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 22.11.2018 16:02

Organiści oraz kościelne chóry obchodzą swoje święto. Ukryci na kościelnym chórze, rozpoznawani są po głosie, którym upiększają liturgię.

Kto śpiewa, dwa razy się modli

Już św. Augustyn zwrócił uwagę, że muzyka i śpiew są uroczystym językiem Kościoła, a nie tylko sztuką. Przypomina o tym wydana miesiąc temu "Instrukcja o muzyce kościelnej" wydana przez Konferencję Episkopatu Polski. – Dokument ten przypomina ustalenia Soboru Watykańskiego II, który podkreślał, że muzyka i śpiew kościelny są nieodzowną oraz integralną częścią liturgii, a ich celem jest oddanie chwały Bogu i uświęcenie wiernych. Równocześnie przypomina o podstawowych zasadach tworzenia i używania muzyki w sakralnej przestrzeni, jaką jest liturgia oraz świątynia – podkreśla ks. Leszek Chamerski, przewodniczący diecezjalnej komisji ds. muzyki kościelnej.

Nie wystarczy być muzykiem

I choć w parafii za piękno i przebieg liturgii odpowiedzialny jest proboszcz, to jednak w dziedzinie muzyki dużo zależy od organisty, scholi i chóru, jeśli takie w parafii istnieją. – Osoba organisty, który współtworzy muzyczną stronę sprawowanych świętych obrzędów, w każdym kościele zajmuje ważne miejsce. Organista poprzez dobrze przygotowaną grę na organach i śpiew liturgiczny pomaga wiernym jak najlepiej przeżywać liturgię. W naszej diecezji jest wiele parafii, w których liturgia, dobór śpiewów, sam śpiew i akompaniament organowy wykonywane są na wysokim poziomie – dodaje ks. L. Chamerski. W wielu parafiach rozpowszechniła się praktyka „organisty niedzielnego”, szczególnie dotyczy to parafii wiejskich. – Wydana instrukcja przestrzega, że niedopuszczalne jest stosowanie tzw. „elektronicznego organisty”, czyli odtwarzanie muzyki podczas liturgii. Gra na organach i śpiew muszą być na żywo. Jest również rzeczą konieczną, by organiści oraz inni muzycy umieli nie tylko biegle grać na powierzonym im instrumencie, ale by posiadali i rozumieli ducha świętej liturgii, aby wypełniając, choćby tylko czasowo, swoją funkcję, uświetniali ją zgodnie z naturą poszczególnych jej części i ułatwiali wiernym uczestnictwo w niej – podkreśla ks. Chamerski. W Sandomierzu działa Diecezjalne Studium Organistowskie, które zapewnia odpowiednie przygotowanie muzyczne i liturgiczne do posługi organisty w parafii. Cykl kształcenia trwa 5 lat, a zajęcia prowadzone są przez jeden dzień w tygodniu. Jest to okazja do zdobycia odpowiedniego wykształcenia i formacji do pełnienia posługi organisty.

Pod okiem mistrza

– Moje muzyczne korzenie sięgają do osoby dziadka, który był skrzypkiem samoukiem. Były to czasy międzywojenne. Był zwykłym muzykantem, który z czasem porzucił swoje hobby, by po latach powrócić do niego. Niestety grał jedynie ze słuchu i nie mógł mi przekazać wiedzy muzycznej, za to zaszczepił we mnie pasję do niej. Chcąc rozwijać muzyczne zainteresowania, poszedłem do liceum muzycznego, a potem na studia w Akademii Pedagogicznej i na Akademię Muzyczną w Krakowie. Zainteresowanie muzyką kościelną rozpoczęło się, gdy jeszcze byłem ministrantem w rodzinnej parafii w Nowej Słupi. Kilka lat byłem psałterzystą i wtedy podjąłem decyzję, by rozpocząć naukę w studium organistowskim w Kielcach. Podczas tych studiów spotkałem człowieka, który rozpalił mnie wielką miłością do muzyki sakralnej i przekazał, co oznacza być dobrym organistą. Profesor Jerzy Rosiński rozwinął we mnie powołanie do bycia organistą, nauczył, jak i co grać podczas liturgii, jak ją rozumieć i jak służyć muzyką liturgii – opowiada Andrzej Budziński, organista z parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Będąc organistą już od 20 lat, podkreśla, że jest to jego powołanie, a nie zawód. – Codzienna i niedzielna posługa na Mszach Świętych rano i wieczorem to nie wszystko. Zadań przed organistą w parafii jest o wiele więcej. Wiele osób zanim pójdzie do kancelarii, aby załatwić jakąś sprawę, najpierw przychodzi do organisty, aby podpytać. Może zabrzmi to zabawnie, ale wielu ludzi traktuje nas jak "półduchownych" – dodaje z uśmiechem.

Z bogatą tradycją

Pośród kilkunastu chórów parafialnych działających na terenie diecezji najdłuższą historią może pochwalić się chór katedralny założony przez ks. Antoniego Kasprzyckiego w 1894 r. Historia śpiewu liturgicznego w sandomierskiej świątyni sięga jednak aż do początków kapituły kolegiackiej, gdzie śpiewy wykonywane były przez odpowiednio dobranych księży mansjonarzy, psałterzystów, kapelę wokalno-instrumentalną czy uczniów szkoły kolegiackiej. Założony przez ks. Kasprzyckiego chór najpierw był zespołem chłopięco-męskim, gdyż ówczesne przepisy kościelne zabraniały kobietom udziału w liturgicznych zespołach śpiewaczych; dołączyły one do chóru dopiero w 1908 r. Znaczącą postacią w historii chóru był organista katedralny Stanisław Wojciechowski, który pełnił tę posługę ponad trzydzieści lat. Ważny etap w historii chóru wyznaczyła także posługa ks. Wendelina Świerczka, który kierował chórem 23 lata. Zorganizował on przez ten czas ponad 50 koncertów, akademii kościelnych i świeckich. – Chór katedralny zapisał się znacząco swoją działalnością w kulturze i historii miasta oraz lokalnego Kościoła. Jest zespołem, który niemal nieprzerwanie od przeszło 120 lat ubogaca sandomierskie i diecezjalne uroczystości – podsumowała s. Mariola Konopka, obecna dyrygentka chóru katedralnego.