Złoty Tarnobrzeg

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 15.11.2018 21:35

O złotym, czyli siarkowym Tarnobrzegu i swojej miłości do tego miasta mówił Kazimierz Chlebowski.

Złoty Tarnobrzeg "Złotą piosenkę" przy akompaniamencie kompozytora wykonała Emilia Piątkowska Marta Woynarowska /Foto Gość

Na spotkanie ze znanym kompozytorem, autorem tekstów piosenek, który przed ponad 40 laty współtworzył kulturę w siarkowym mieście przyszło wielu tarnobrzeżan, pamiętających czasy działalności prowadzonego przez niego zespołu muzycznego i kabaretu „Kaktusik”. Sala kameralna Tarnobrzeskiego Domu Kultury wypełniła się do ostatniego miejsca. Wśród publiczności byli przyjaciele i członkowie kabaretu oraz muzycy występujący razem z Kazimierzem Chlebowskim. Naturalnie nie mogło zabraknąć dwóch, już kultowych jego piosenek, które stały się niemal niepisanymi hymnami miasta - „Bo Tarnobrzeg, to jednak Tarnobrzeg” oraz „Złota piosenka”, które wykonały Natalia Ciecierska i Emilia Piątkowska, przy akompaniamencie Anny Pintal i samego kompozytora, który zasiadł za fortepianem.

- Chciałbym, abyśmy dzisiaj przenieśli się do Tarnobrzega lat 60. i 70. i nie tylko zobaczyli jak wyglądał wówczas, ale również poznali ówczesne życie kulturalne miasta - zaznaczył Piotr Duma, rozpoczynając spotkanie z gościem wieczoru.

Wspomnieniom Kazimierza Chlebowskiego o powołaniu, działalności kabaretu „Kaktusik” oraz zespołu muzycznego, funkcjonującego przy Zakładowym Domu Kultury „Tapima” towarzyszyła prezentacja archiwalnych zdjęć, wycinków prasowych, donoszących o kolejnych sukcesach obu grup artystycznych. A te były niemałe, bo odnoszone na arenie krajowej. Wygrana w płockim Przeglądzie Artystycznym Wielkich Budów PRL-u, zawiodła ich nawet do studia Telewizji Polskiej. Mieli zatem swoje „pięć minut” na szklanym ekranie.

- Do Tarnobrzegu przeniosłem się przez kobietę, moją żonę, którą poznałem w Stalowej Woli. Przyjechaliśmy z Warszawy z zespołem, któremu przygrywałem i za kulisami zobaczyłem dziewczynę, akompaniatorkę Zespołu „Lasowiacy”. Ponieważ nie lubiłem i nadal nie lubię wielkich miast, dlatego bez żalu przeprowadziłem najpierw do Stalowej Woli, a później do Tarnobrzegu, gdzie mieszkali rodzice żony. I tak jedną dekadę życia spędziłem w siarkowym mieście, które dopiero zaczynało się budować i przeobrażać z malutkiego, kilkutysięcznego miasteczka, w kilkudziesięciotysięczną miejscowość - wspominał Kazimierz Chlebowski.

Jako muzycy, państwo Chlebowscy znaleźli pracę w Zakładowym Domu Kultury „Tapima”, przy którym wkrótce powołali kabaret „Kaktusik” oraz zespół muzyczny, a także chór estradowy.

- „Kaktusik”, wobec szalejącej cenzury, pozwalał nam dzięki ucieczce w satyrę, pokazać sprawy miejskie i społeczne. Chciałbym podkreślić, że niemal całe ówczesne życie kulturalne miasta skupiało się w „Tapimie”, gdzie prowadzone były różnorodne zajęcia artystyczne dla wszystkich grup wiekowych, odbywało się wiele imprez - dodał kompozytor.

W pierwszej połowie lat 70. państwo Chlebowscy przenieśli się do Płocka, gdzie otrzymali interesującą propozycję pracy.

- Myśl, by zaprosić pana Kazimierza do Tarnobrzegu na spotkanie autorskie zrodziła się pod wpływem Aleksandra Dyla, który jak zdradził, pracuje nad filmem dokumentalnym z udziałem kompozytora - wyjawił kulisy zaproszenia Kazimierza Chlebowskiego do Tarnobrzegu Jarosław Piątkowski.

Spotkanie zorganizowały Miejska Biblioteka Publiczna im. dr. Michała Marczaka, Stowarzyszenie ESTEKA oraz Tarnobrzeski Dom Kultury.