Trwać, czyli wracać do początku

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 12.09.2018 14:26

W Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu rekolekcje kapłańskie przeżywali kapłani obchodzący 40. rocznicę przyjęcia święceń. Wśród jubilatów obecny był abp Wacław Depo, metropolita częstochowski.

Trwać, czyli wracać do początku Kapłani jubilaci w bazylice sandomierskiej ks Tomasz Lis /Foto Gość

Przed czterema dekadami 3 czerwca 1978 r. z rąk Sługi Bożego bp Piotra Gołębiowskiego sakrament święceń kapłańskich przyjęło 18 diakonów. Kapłani jubilaci, jako miejsce swoich rekolekcji wybrali sandomierskie seminariom, w którym dorastali i dojrzewali do przyjęcia sakramentu święceń. Nauki rekolekcyjne wygłosił ks. prałat Adam Kończak.

- Święty Jan Paweł II powiedział w Gnieźnie w 1979 r., że aby trwać trzeba powracać do początku. Nasze rekolekcje rocznikowe, przypadające w 40. rocznicę święceń, to bycie razem ze świadomością, by wzmocnić się tymi korzeniami i tym początkiem, który zaistniał w naszej świadomości, a potem poprzez studia i farmację był potwierdzany kolejnymi decyzjami określenia się po stronie przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Osobiście wchodząc do seminarium, uśmiechnąłem się, kiedy ksiądz rektor podprowadził mnie po pokoju, w którym zamieszkałem, a który jest tym samym pokojem, w którym zaczynałem studia i bycie w seminarium. I tak można powiedzieć po 40 latach powróciłem w to samo miejsce, gdzie rozpoczął się czas seminaryjny - opowiadał abp W. Depo.

Arcybiskup wspominał czasy seminaryjne i powiedział, że nie był to łatwy czas realizacji kapłańskiego powołania ze względu na panujący wówczas system komunistyczny.

- Sześciu naszych kolegów już podczas studiów zostało powołanych do odbycia służby wojskowej w jednostce w Bartoszycach. Byłem delegatem kursu na ich przysiędze wojskowej. Od lat powojennych część terenu seminaryjnego wraz z budynkiem niższego seminarium duchownego zajęła ówczesna prokuratura i milicja. Choć oddzielał nas wysoki mur, mieliśmy świadomość inwigilacji. Gdy zostałem rektorem seminarium sandomiersko-radomskiego teren ten wraz z budynkiem był już odzyskany, a dziś służy jako dom formacji i zamieszkania dla profesorów. Za naszych czasów seminaryjnych warunki w samym gmachu były trudniejsze, wiele pomieszczeń musiało być dzielonych przez wspólnotę. Dzisiejszy budynek jest pięknie odnowiony i dostosowany do współczesnych warunków - dodał abp Depo.

Absolwent sandomierskiego seminarium wspominał szczególnie ciepło rektorów uczelni, profesorów i wychowawców.

- Podczas naszych rekolekcji odwiedziliśmy na cmentarzu katedralnym groby naszych rektorów i profesorów. Do seminarium przyjmował nas rektor ks. Władysław Krawczyk, kolejnym rektorem był ks. Stanisław Sygnet, późniejszy biskup sufragan sandomierski, zaś do święceń poprowadził nas rektor, ks. Marian Zimałek, także późniejszy biskup pomocniczy. Wśród profesorów i formatorów trzeba wymienić: bp Walentego Wójcika, ks. Stanisława Drypę, ks. Stanisława Legięcia, czy ojców duchownych: ks. Ignacego Ziembickiego i ks. Stefana Siczka późniejszego biskupa pomocniczego w Radomiu. Mieli oni wielki wpływ na naszą formację i kształtowanie obrazu kapłana - przyznał arcybiskup.

Wspominał także, że w codziennym seminaryjnym życiu nie brakowało sytuacji humorystycznych a nawet zabawnych, które także zapadły głęboko w pamięci.

Podczas rekolekcji kapłani jubilaci wraz z abp W. Depo sprawowali Mszę św. w podziemiach sandomierskiej katedry. Witając jubilatów w krypcie bazyliki katedralnej, gdzie pogrzebani są biskupi i zasłużeni kapłani, bp Krzysztof Nitkiewicz przywołał biblijnego proroka Ezechiela, który prorokował nad wyschniętymi kośćmi, aż te obrosły ciałem i ożyły.

- Nie posiadamy mocy koniecznej do tego, aby ta wizja Ezechiela mogła się urzeczywistnić. W dodatku czujemy się mali wobec naszych ojców w wierze, których kości tutaj spoczywają. To my ich potrzebujemy. Potrzebujemy, żeby nam prorokowali i w roku 200-lecia Diecezji Sandomierskiej, i w dalszym wypełnianiu misji otrzymanej od Chrystusa - powiedział bp Nitkiewicz.