Freski gotowe

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 07.09.2018 21:07

Zakończyły się prace przy polichromii sklepienia nawy głównej sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej.

Freski gotowe Scena Bożego Narodzenia Marta Woynarowska /Foto Gość

Efekty trudu Elżbiety Graboś, konserwatora dzieł sztuki i malarki, będzie można w pełni zobaczyć w przyszłym tygodniu, po rozebraniu większości rusztowań.

- Najważniejsza część prac jest już za nami. Mamy ukończone wiosną malowidła w prezbiterium, teraz zaś w górnej partii nawy głównej. Należy wziąć pod uwagę, iż ta część kościoła żyje swoim życiem i tak, jak w prezbiterium dominantą był ołtarz główny i wszystko należało jemu podporządkować, tak w nawie mogliśmy ikonograficznie i kolorystycznie pozwolić sobie na znacznie więcej - mówi z uśmiechem Elżbieta Graboś.

Cały program ikonograficzny został dostosowany do głównej myśli, jaką było ukazanie roli Matki Bożej w dziele zbawienia. Stąd na sklepieniu scena Zwiastowania oraz Bożego Narodzenia, zamknięte od strony prezbiterium rzeźbiarską grupą Ukrzyżowania na łuku tęczowym.

Wybór tematu podyktowany był zarówno wezwaniem świątyni, ale przede wszystkim obecnością cudownego obrazu Matki Bożej Dzikowskiej. Dodatkowy asumpt dały archiwalne fotografie ukazujące fragmenty pierwszej XIX-wiecznej próby przywrócenia barokizującej polichromii.

- Ojciec Andrzej Bielat natrafił w „Domowej kronice dzikowskiej” prof. Stanisława Tarnowskiego na zapis, mówiący o malowidłach w kościele ojców dominikanów, które, jak pisał jej autor, malowane były przez dominikańskiego braciszka w stylu podobnym do polichromii w świątyni lwowskich bernardynów.

„Ornamenta w stylu rococo, a wśród nich nawiedzenie św. Elżbiety, Narodzenie itd. W pożarze roku 1862 malowania te tak się zakopciły i zniszczyły, że żadną miarą nie dały się zachować. Na korytarzu były różne cuda Matki Boskiej Dzikowskiej, ale daleko gorzej malowane. Także w tym pożarze zniszczone” - pisał Stanisław Tarnowski.

- Dobór przedstawień, jaki dokonaliśmy, jest zatem typowy dla barkowych sanktuariów maryjnych. Ponadto, dodatkowym cennym dla nas źródłem były pisma ks. Sebastiana Piskorskiego, rektora Akademii Krakowskiej, znawcy sztuki, zaangażowanego w budowę Kolegiaty św. Anny w Krakowie, dla której ułożył program ikonograficzny wystroju. W jego projekcie znalazła się m.in. Matka Boża Immaculata umieszczona w prezbiterium, stąd uznaliśmy za stosowne przenieść ten wzór także do tutejszej świątyni, tym bardziej, iż w ołtarzu głównym mamy przedstawienie koronacji Maryi. Sceny w nawie głównej są zatem kontynuacją i dopowiedzeniem obrazu Niepokalanej z prezbiterium.

Na ścianie tęczowej ponad grupą Ukrzyżowania widnieją postaci aniołów trzymających arma passionis, natomiast po bokach umieszczone zostały dwie grupy najważniejszych świętych dominikańskich - po lewej stronie święci Dominik i Katarzyna Sieneńska, po prawej zaś święci Jacek i Róża z Limy. Obie grupy skupione są przy krzewach kwiatów - lilii oraz róży, symboli czystości i miłości.

- Przedstawienia te oparte są na fragmentach pierwszej XIX-wiecznej polichromii widocznych na archiwalnych zdjęciach, które pozwoliły nam ponadto podejrzeć system kompozycji, w tym pas wolich oczek, podkreślający łuk tęczowy - podkreśla Elżbieta Graboś.

Powyżej partii gzymsu pojawili się również inni święci Zakonu Kaznodziejskiego. Po stronie lewej postaci Kościoła powszechnego, po prawej zaś polskiego. W zamurowanym oknie, w nawiązaniu do obu grup na ścianie tęczowej, umieszczeni zostali współcześni błogosławieni dominikańscy - s. Julia Rodzińska oraz Michał Czartoryski, męczennicy II wojny światowej. Stąd obecny w scenie krzew cierniowy.

- Do Tarnobrzegu przyjadę w poniedziałek popołudniu, wejdę do kościoła i zapewne z przerażeniem spojrzę w górę i albo wszystko będzie w porządku, albo trzeba będzie wchodzić na wieżę i poprawiać - stwierdza z uśmiechem Elżbieta Graboś.