Polichromia w domu Matki

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 24.07.2018 19:22

Wprawdzie to dopiero podmalówki, ale już robią ogromne wrażenie.

Polichromia w domu Matki Elżbieta Graboś z Ewą Wójcik-Lis (dziennikarką Radia Leliwa) na najwyższym stopniu rusztowania Marta Woynarowska /Foto Gość

Po remoncie na zewnątrz w tym roku renowacji zostało poddane wnętrze sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej. Prace zaczęły się od naw bocznych, które po usunięciu poprzednich warstw malarskich i położeniu podmalówki czekają na dokończenie marmuryzacji ścian i - przede wszystkim - sklepień.

Zakończyła się natomiast renowacja prezbiterium, które po zdjęciu rusztowań i odsłonięciu powstałych polichromii dało przedsmak tego, co czeka wiernych po udostępnieniu widoku na całą nawę główną. A że jest na co czekać i będzie co podziwiać, zapewniła nas podczas rozmowy na wysokościach (dosłownie) Elżbieta Graboś, konserwator sztuki i artysta plastyk, spod ręki której wychodzą prawdziwe dzieła, jak chociażby zrekonstruowany w ubiegłym roku fresk z przedstawieniem Matki Bożej Różańcowej na fasadzie kościoła ojców dominikanów.

- Projekt polichromii jest naszym - używam liczby mnogiej nie bez powodu - wspólnym dziełem: Dominika Komady, kierownika tutejszej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, oraz ojców dominikanów, którzy zaangażowani są nie tylko fizycznie, ale również merytorycznie - podkreśla E. Graboś. - Wyboru przedstawień świętych zakonu dominikańskiego dokonali o. Stanisław, który decydował o świętych zgromadzenia męskiego, zaś o. Marek, przeor, miał za zadanie wybrać święte dominikanki.

Kościół, powstając ok. 1700 roku, czyli w dobie baroku, w dodatku za czasów, gdy przeorem był artysta malarz, z pewnością posiadał polichromię. To domysł, ale mający dużą dozę prawdopodobieństwa. Nie wyklucza go nawet brak jakiegokolwiek śladu po nich, trzeba bowiem pamiętać, że od powstania świątyni tynki zostały dwukrotnie poddane całkowitej wymianie - po pożarze w połowie XIX wieku i poważnych zniszczeniach z czasów I wojny światowej.

Polichromia w domu Matki   Fragment podmalówki na łuku tęczowym. Jeśli ktoś dojrzał koguta, to się nie myli Marta Woynarowska /Foto Gość - Pod koniec XIX i w początkach XX stulecia były dwie próby przywrócenia polichromii barokowych, których fragmenty zachowały się na archiwalnych zdjęciach z okresu I wojny - informuje E. Graboś.

W latach 50. ubiegłego stulecia powstała nowa polichromia, której projekty zachowały się do dzisiaj. Powstałe wówczas malowidła ilustrowały tajemnice różańcowe. Podczas kolejnego odnawiania kościoła całkowicie je zakryto, malując wnętrze na jednolity, gładki kolor.

Powstająca obecnie polichromia sięga do zachowanych fragmentów poprzednich dekoracji, ale nie w sposób dosłowny.

- Nie nawiązujemy do dekoracji z lat 50., gdyż - jak to określam na własny użytek - prezentowała barok socjalistyczny - sztywny i ciemny. Ponadto była utrzymana w mrocznych, ziemistych barwach, niemających nic wspólnego z barokiem. Pozostawiamy jednak ornamentykę w jej ogólnym zarysie, ale nadając jej zwiewność, plastyczność i wieloplanowość. Pozostałe sceny opieramy na fragmentach uwiecznionych na wspomnianych fotografiach, dopowiadając je poprzez tkanie opowieści zaczerpniętych z twórczości malarzy kręgu włoskiego - tłumaczy konserwator.

Z racji obecności cudownego obrazu Matki Bożej Dzikowskiej i przynależności świątyni do klasztoru dominikanów zespół opracowujący koncepcję polichromii przyjął, że pojawią się najważniejsze sceny z życia Maryi, odnoszące się do Jej roli w historii zbawienia, oraz święci zakonu dominikańskiego. Jacy? To będzie zagadka do rozwiązania dla wiernych, a ułatwią ją z pewnością atrybuty, w które zostaną zaopatrzone poszczególne postacie, oraz sami ojcowie mogący przybliżać żywoty swoich świętych patronów w homiliach. Główne sceny, które już w zarysach widoczne są na sklepieniu, ilustrują Zwiastowanie, Boże Narodzenie oraz Maryję Bolesną, stojącą pod krzyżem Syna.

Polichromia w domu Matki   Dopiero na górze, pod sklepieniem, można sobie uświadomić ogrom prac przy polichromii Marta Woynarowska /Foto Gość - W korowodzie, który Maryję prowadzi przed tron Boga, towarzyszą jej święte dziewice i święci dominikańscy. O ich istnieniu na XIX-wiecznej polichromii świadczą widoczne na zdjęciach z I wojny wizerunki świętych, umieszczone w żagielkach nad oknami - wyjaśnia pani Elżbieta. - Do chóru dawnych świętych dodaliśmy dwoje współczesnych - bł. o. Michała Czartoryskiego OP oraz bł. s. Julię Rodzińską OP.

Prace w nawie głównej E. Graboś bardzo chciałaby zakończyć na odpust, czyli na uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Na wykończenie czekają też jeszcze nawy boczne, w których wykonana została tylko podmalówka pod marmuryzację. - Uspokajam, że nie pojawią się ponownie rusztowania, w zupełności wystarczą mi przesuwne wieże - zapewnia E. Graboś.


Więcej na temat polichromii powstającej w sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej w numerze 32. „Gościa Sandomierskiego” na 12 sierpnia.