W wodzie i w śnieżycy

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 24.02.2018 18:46

W Sandomierzu odbyła się XI edycja zimowych zawodów w triathlonie.

W wodzie i w śnieżycy Uczestnicy triathlonu na mecie ks. Tomasz Lis /Foto Gość

To był prawdziwie zimowy turniej. 52 zawodników, w tym 11 kobiet, zmagało się w trzech konkurencjach. Najpierw rywalizowano w pływaniu na miejskim basenie, następnie - przy padającym śniegu, na śliskiej i oblodzonej trasie - zawodnicy zmagali się w jeździe rowerowej i biegu przełajowym.

Była to już 11. edycja zimowych Mistrzostw Polski Lekarzy w triathlonie oraz otwartych Mistrzostw Sandomierza w tej dyscyplinie.

Pomysłodawcą i głównym organizatorem imprezy jest Jacek Łabudzki, sandomierski ambasador sportu i utytułowany biegacz, a na co dzień sandomierski lekarz pediatra. - Jest to impreza kameralna, która od początku cieszy się dużą popularnością. Wystarczy dodać, że zapisy 60 zawodników trwają w internecie niecałą dobę. Myślę, że przez te 11 lat impreza wyrobiła sobie swój urok, klimat i odpowiedni poziom organizacyjny. Spoglądając na dzisiejszą pogodę, trzeba wspomnieć pierwsze zawody w 2007 r., kiedy przez całą zimę nie było śniegu i mrozu, aż nagle dzień przed zawodami przyszły śnieżyca i znaczny mróz. Podobnie jest i dziś, więc mamy prawdziwie zimowy triathlon - mówił J. Łabudzki. Pytany, czy takie dyscypliny są bezpieczne dla zdrowia, podkreślił, że udział wymaga odpowiedniego przygotowania i zachowania rozsądku podczas startu. - Dzisiejsze warunki są trudne i mam nadzieję, że zawodnicy potraktują start bardziej rekreacyjnie niż jako rywalizację sportową. Ważne, aby w tego typu sportach pasja nie stawała się obsesją - dodał.

Triathlon rozpoczął się od pływania na dystansie 500 metrów na pływalni "Błękitna Fala". Potem sportowcy musieli pokonać rowerem 11-kilometrową trasę, wiodącą z miejskiego stadionu, między innymi przez park Piszczele i sandomierskie Podwale, zaś na koniec postawiono przed nimi zadanie pokonania biegowej trasy terenowej na dystansie 3,5 km.

Padający od rana śnieg sprawił, że trasa w wielu miejscach była zaśnieżona i oblodzona, więc rywalizacja nie była łatwa. Jazdę na rowerze i bieg utrudniała także minusowa temperatura.

- Był to mój trzeci start w zimowych zawodach. Nie było łatwo, zaliczyłem trzy upadki na rowerze, na szczęście nic się nie stało. W wielu miejscach trzeba było biec z rowerem, bo było ślisko i nie dało się jechać, szczególnie na podjazdach - mówił Piotr Drochowski ze Stalowej Woli.

- Ja startowałem po raz szósty w sandomierskim triathlonie. Trzeba pochwalić organizatorów za wysoki poziom organizacji. Myślę, że każdy taki start to duże wyzwanie, ale i duża radość z ukończenia. To także dobry przykład dla młodych, którzy coraz mniej angażują się w uprawianie sportu. Mam nadzieję, że moi wychowankowie kiedyś pójdą w moje ślady - podkreślał Wiesław Sondej, uczestnik triatlonu, a na co dzień dyrektor Zespołu Szkół im. Jana Pawła II w Sokołowie Małopolskim.

- Jest to duże przedsięwzięcie dla nas jako organizatorów. Przygotowania trwają kilka miesięcy, aby zawody odbywały się w warunkach bezpiecznych, a cała impreza przebiegała prawidłowo. Dzisiejsza zimowa aura sprawiła dodatkową trudność zawodnikom, ale są to doświadczeni sportowcy i dobrze dawali sobie radę. Oczywiście, nie obyło się bez kilku wywrotek podczas jazdy na rowerze, ale skończyły się bezpiecznie - komentował Paweł Wierzbicki, dyrektor zawodów.

Wszyscy uczestnicy rywalizacji otrzymali pamiątkowe medale i dyplomy, a najlepsi dodatkowo nagrody rzeczowe.

W klasyfikacji open zwyciężył Marcin Mazurek, drugi był Andrzej Zwierzchowski, a trzecią lokatę zajął Jakub Abramiuk.