Tragiczny finał przeprawy przez Wisłę

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 13.01.2018 15:43

Zmarł jeden z zawodników, którzy wystartowali w zimowej przeprawie wpław przez Wisłę w Sandomierzu.

Tragiczny finał przeprawy przez Wisłę Akcja ratownicza podczas zimowego spływu Wisłą ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Była to trzeci edycja imprezy organizowanej przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Sandomierzu. Tym razem na starcie stanęło 49 zawodników - morsów niemal z całego kraju. Niestety dla jednego z nich, 71-letniego mieszkańca Rzeszowa, start zakończył się tragicznie.

- Jeden z zawodników w trakcie spływu poczuł się gorzej, będąc w łodzi ratowniczej stracił przytomność. Został bezzwłocznie przetransportowany na brzeg, gdzie akcję ratunkową i reanimację przejęli ratownicy PCK. Zostało wezwane także pogotowie ratunkowe. Mimo trwającej ponad godzinę reanimacji służby medyczne nie przywróciły funkcji życiowych. Lekarz stwierdził nagłe zatrzymanie akcji serca. Jest to bardzo tragiczny wypadek. Składamy wyrazy głębokiego współczucia rodzinie i przyjaciołom zmarłego - poinformował Paweł Wierzbicki, dyrektor MOSiR-u w Sandomierzu.

Jak wyjaśniał dyrektor, każdy zawodnik przed przystąpieniem do przeprawy wypełnia dokument, w którym oświadcza, że jest w pełni zdrowy.

- Zawodnik, gdy wchodził do wody, nie skarżył się na jakiekolwiek dolegliwości czy osłabienie organizmu. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, na pewno nie zostałby dopuszczony do spływu. Także z naszej strony, jako organizatorów, wszystkie wymogi i zabezpieczenia zostały spełnione. Całość spływu była zabezpieczana przez ratowników w łodziach. Aura także nie była ekstremalna, nie było opadów, temperatura otoczenia była bliska zeru, nie było kry ani innych elementów pływających - dodaje dyrektor.

- Gdy ktoś umiera, zawsze jest refleksja, czy można było zrobić coś więcej. Z naszej strony cała impreza była w pełni zabezpieczona zgodnie z wszelkimi wymogami. Ratownicy asekurujący całość spływu zareagowali już w momencie, gdy pan nie radził sobie z przepłynięciem Wisły. Podjęli decyzję podjęcia go na łódź, w trakcie podejmowania stracił przytomność i został natychmiast przetransportowany na brzeg - dodał Marek Chruściel, prezes Ratownictwa Wodnego w Sandomierzu.

„Zimowa przeprawa Wisły wpław” to impreza, która od trzech lat gromadzi morsów z całego regionu. Cieszy się ona z roku na rok coraz większą popularnością.

Wielu zawodników, którzy ukończyli spływ, podkreślało, że morsowanie i samo przepłynięcie Wisły sprawia im wiele radości, a dla wielu z nich jest to duże wyzwanie, z którym chcą się zmierzyć. Każdy startujący zawodnik startuje obowiązkowo z bojką ratunkową i jest asekurowany przez ekipy ratunkowe.

- To mój drugi start w przeprawie Wisły zimą. Rok temu obowiązki służbowe nie pozwoliły mi stanąć na starcie. Dziś pogoda nie za bardzo nam sprzyjała - choć nie ma dużego mrozu, to jednak silny wiatr sprawia, że temperatura odczuwalna jest dużo niższa. Generalnie, gdy już się wejdzie do wody, to nie odczuwa się takiego zimna, jednak po wyjściu czuć zimny wiatr - komentował po wyjściu z wody Dariusz Czerwiński, mieszkaniec Sandomierza.

- Był to mój pierwszy start w takim wydarzeniu. Od półtora roku morsuję, więc chyba byłam dobrze przygotowana. Od dawna chciałam wziąć udział w takiej przeprawie, chciałam się sprawdzić i zrobić coś dla siebie. Udało się i jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona - mówiła pani Beata z klubu „Body Mors” z Tarnobrzega.