Po ataku

Andrzej Capiga

|

Gość Sandomierski 44/2017

publikacja 02.11.2017 00:00

Pan Grzegorz był jedną z pierwszych osób, które udzieliły pomocy 51-letniej Małgorzacie P., ofierze nożownika w galerii VIVO w Stalowej Woli. – Krzyczała, że nie chce umierać. Tego nie zapomnę do końca życia – wspomina łamiącym się głosem.

Małgorzata P. przyjechała ponoć do VIVO, by wybrać zamówione wcześniej okulary. Już nie wróciła do domu. Zostawiła męża i dorosłego syna.

Uczynna i miła

W Grębowie, niewielkiej miejscowości oddalonej jakieś 15 km od Stalowej Woli, sąsiedzi wypowiadają się o tragicznie zmarłej w samych superlatywach. – Bardzo miła i uczynna kobieta. O tragedii w VIVO dowiedziałem się z radia. Pomyślałem, że z Grębowa masa ludzi jeździ tam na zakupy. W sobotę już wiedziałem. Byłem zszokowany, jak każdy we wsi – wyznał Edward Maciuba. – Małgorzata P. była zaradną i przedsiębiorczą kobietą. Razem z mężem prowadziła trzy pizzerie. O jej śmierci powiedziała mi żona, która dostała od kogoś esemesa – wspomina Stanisław Dul. – Było bardzo niebezpiecznie. Ale żyć trzeba dalej... – dodaje Paweł Bebło. Ale chyba nie tak szybko. Trauma po krwawych zdarzeniach w VIVO jest nadal duża. – Aż 43 osoby skorzystały z pomocy psychologa w ciągu pierwszych trzech dni po szaleńczym ataku nożownika w galerii VIVO w Stalowej Woli – powiedziała Katarzyna Rogala, dyrektor stalowowolskiego Ośrodka Wsparcia i Interwencji Kryzysowej. Porad, przez 24 godziny na dobę, cały czas udzielają psychologowie oraz terapeuci w Stalowej Woli, Gorzycach i Rudniku nad Sanem.

Profesjonalna pomoc

Z danych przekazanych przez starostę powiatu stalowowolskiego Janusza Zarzecznego wynika, że siedmioro rannych przebywa jeszcze w szpitalach w Nisku, Sandomierzu, Tarnobrzegu, Rzeszowie i Stalowej Woli. Są to osoby w wieku od 16 do 38 lat. Czworo z nich jest w stanie ciężkim, a jedna, w Rzeszowie – w skrajnie ciężkim. W Stalowej Woli na oddziale intensywnej terapii do zdrowia dochodzi 18-letni mężczyzna i o rok starsza kobieta. – Ranni ci przeszli dwie bardzo ciężkie, wielogodzinne operacje, które na szczęście zakończyły się powodzeniem. Pacjenci są teraz na oddziale intensywnej terapii. Stan ich jest stabilny, a życiu nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Przed nimi jednak bardzo długi okres rekonwalescencji – stwierdził Witold Korczyński, chirurg ze Powiatowego Szpitala w Stalowej Woli. – To, że pacjenci dochodzą do zdrowia, to zasługa lekarzy, pielęgniarek, instrumentariuszek oraz rezydentów, którzy natychmiast zgłosili się do szpitala, dzięki czemu można było skompletować dwa zespoły operacyjne – podkreśla Andrzej Komsa, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Stalowej Woli. Niezwykle ważna była także rola ratowników medycznych, którzy na miejscu tragedii udzielali profesjonalnej pomocy, oraz klientów sklepu, którzy nie stali obojętnie. – Szczególne słowa podzięki składam dwóm żołnierzom po cywilu, moim kolegom Andrzejowi i Dawidowi, którzy pomogli mi przewieźć do szpitala ranną Wiktorię, cały czas uciskając jej ranę. W dużym stopniu to dzięki nim ta dziewczyna przeżyła – powiedział Jacek Buczek, ratownik medyczny.

Kupią defibrylatory

Przedstawiciel galerii VIVO Ryszard Wysokiński wyraził współczucie ofiarom ataku, ale nie chciał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy (zasłaniając się dobrem prowadzonego śledztwa) co do roli – a raczej jej braku – jaką w zatrzymaniu sprawcy odegrali czterej pracownicy ochrony galerii. Prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny zapowiedział pomoc finansową miasta dla szpitala w Stalowej Woli oraz wyposażenie 10 nowych elektrycznych autobusów, które miasto zamierza wkrótce nabyć, w defibrylatory. Przed wejściem do galerii VIVO cały czas płoną znicze, leżą kwiaty. Ktoś położył też zdjęcie zmarłej kobiety.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.