Patrzył za linię horyzontu

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 17.09.2017 15:44

W Tarnobrzegu został oficjalnie odsłonięty mural upamiętniający mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę”.

Patrzył za linię horyzontu Wstęgę przecięli Krystyna Frąszczak, Grzegorz Kiełb, Marian Pawełczak oraz Stanisław Frąszczak Marta Woynarowska /Foto Gość

Uroczystość rozpoczęła się Mszą św. w sanktuarium Matki Bożej Dzikowskiej, sprawowaną przez o. Marka Grzelczaka OP, przeora klasztoru, oraz o. Wojciecha Kroka OP.

W homilii o. Marek Grzelczak, mówiąc o postaci tarnobrzeskiego bohatera, zwrócił uwagę na rozumienie pojęcia ojczyzna. - Gdzie jest nasza ojczyzna? - pytał dominikanin. - Czy tu, gdzie jest nam dobrze, miło? Nie. Żeby dojrzeć ojczyznę należy mieć przenikliwy wzrok, który sięgnie poza linię horyzontu. Tam bowiem znajduje się ojczyzna. Tak patrzył Hieronim Dekutowski, który swą miłość do Polski oparł na solidnej podstawie, miłości do Boga i Matki Bożej. Przeszedł dobrą formację przynależąc razem ze swym ojcem do Sodalicji Mariańskiej, z której w swym dorosłym życiu czerpał tak potrzebną mu odwagę - podkreślił o. Marek Grzelczak. - Odwaga i męstwo płyną bowiem z miłości. Trzeba mocno kochać, by być odważnym i gotowym na poświęcenie, tak jak mjr Dekutowski.

Na zakończenie Mszy św. delegacje złożyły kwiaty pod tablicą upamiętniającą „Zaporę”.

W trakcie przemarszu na ul. Wyspiańskiego, gdzie na bloku nr 24 powstał mural poświęcony Hieronimowi Dekutowskiemu, wiązanki pod jego popiersiem, stojącym na placu dr. Antoniego Surowieckiego, złożyli m.in. przedstawiciele rodziny i kombatantów oraz władz miasta na czele z prezydentem Grzegorzem Kiełbem.

Na miejscu wszystkich uczestników uroczystości, a zwłaszcza byłych żołnierzy „Zapory”, przywitał prezes Fundacji im. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” Stanisław Frąszczak. - Witam szczególnie serdecznie płk. Mariana Pawełczaka „Morwę”, mjr. Zbigniewa Matysiaka „Kowboja”, mjr. Mariana Chmielewskiego „Pomidora”, mjr. Mirona Borejszę „Błyska”, mjr. Jerzego Krupę „Burzę” oraz mjr. Jana Jabłońca „Fiata” - wymienił z nazwiska i pseudonimu wyjątkowych gości Stanisław Frąszczak.

W temat uroczystości wprowadził zgromadzonych dr hab. Tadeusz Zych, przypominając najważniejsze wydarzenia z krótkiego, ale i niezwykle bogatego życia Hieronima Dekutowskiego.

Patrzył za linię horyzontu   Mural na bloku przy ul. Wyspiańskiego Marta Woynarowska /Foto Gość - Spotykamy się dzisiaj w dniu nieprzypadkowym, w dniu dla historii państwa polskiego i dla losów Dekutowskiego bardzo ważnym. 17 września 1939 r. Związek Sowiecki zdradziecko napadł na Polskę, broniącą się przed agresją niemiecką. Tego dnia losy wojny obronnej zostały przesądzone. 17 września to również data, kiedy do okupowanej Polski w cztery lata później został zrzucony jako cichociemny Hieronim Dekutowski - mówił Tadeusz Zych. - Zaś 16 września 1947 został aresztowany, rozpoczynając swoją najtrudniejszą i najtragiczniejszą wędrówkę, której kresem była haniebna i zdradziecka śmierć zadana z rąk komunistycznych oprawców. Kim był i dlaczego dzisiaj stoimy przed jego muralem? Przede wszystkim był tarnobrzeżaninem. To, kim był przez całe swoje życie, osiągnął dzięki temu miastu i ludziom, których tu spotkał. Tu otrzymał miłość rodziny, tu zdobywał wiedzę i tu został ukształtowany przez nauczycieli gimnazjum i przynależność do Sodalicji Mariańskiej. Stąd wyruszył w swój żołnierski bój. Do czego potrzebny jest nam ten mural? - pytał Tadeusz Zych. - Tak, jak Kościół katolicki potrzebuje świętych i błogosławionych po to by dawać wskazówkę swoim wiernym, tak każde państwo i każdy naród potrzebuje swoich bohaterów. Ludzi będących symbolami, ukazującymi jak temu państwu i społeczeństwu należy służyć.

Symboliczne odsłonięcie muralu poprzedziło wystąpienie płk. Mariana Pawełczaka, podkomendnego „Zapory”, który przybliżył przebieg walki z oddziałami niemieckimi z 24 maja 1944 r. w lesie krężnickim. Jedna z dramatycznych scen z bitwy została przez artystów uwieczniona na muralu.

- W lesie między Chodlem a Bełżycami, na Lubelszczyźnie, urządziliśmy zasadzkę na kolumnę 16 samochodów niemieckich. Hitlerowcy jeździli po wsiach i znęcając się nad ludnością wymuszali i rabowali resztki zboża i warzyw, mimo, iż ludzie oddali nałożone na nich obowiązkowe dostawy - wspominał płk „Morwa”. - Chcieliśmy ukarać Niemców i pokazać im, że takie rzeczy nie ujdą im bezkarnie.

Uroczystość zakończyła się żołnierskim poczęstunkiem przygotowanym w Zespole Szkół im. ks. Stanisława Staszica, popularnie zwanym „Górnikiem”.