Gliniana pasja

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 28/2017

publikacja 13.07.2017 00:00

Mówią, że wystarczy niewiele, by powstał garnek: glina, wirujący krążek i sprawne ręce. Jednak prawdziwe arcydzieła mogą wytoczyć tylko prawdziwi mistrzowie, którzy latami poznają tajemnice fachu.

Każdy mógł spróbować swoich sił pod okiem garncarza Każdy mógł spróbować swoich sił pod okiem garncarza
ks. Tomasz Lis

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w tej miejscowości tylko nieliczni nie robili garnków. I nikt nie ukrywa, że tradycja wyrobu gliny była przekazywana z pokolenia na pokolenie od naprawdę niepamiętnych czasów. Przypomina o tym nawet nazwa wioski – Łążek Garncarski. – Tutaj na wiosce w każdym domu był warsztat. Robiono garnki, dzbany, donice czy kafle piecowe. Potem przyszedł krach, bo każdy wolał używać plastiku. I ja zarzuciłem toczenie. By utrzymać rodzinę, poszedłem pracować do tartaku. Jednak dyrektor Muzeum Okręgowego w Janowie Lubelskim namawiała mnie, abym wrócił do garncarstwa. Zaproponowała mi zorganizowanie warsztatów i pokazów garncarskich. Mam nadzieję, że ten fach przejmą następcy i będzie miał kto używać rodzinnego warsztatu, a to najważniejsze – podkreśla Adam Żelazko.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.