Placuszki z gliniastego chleba

Andrzej Capiga

|

Gość Sandomierski 19/2017

publikacja 11.05.2017 00:00

– Mąż był zawsze smutny. Nie pytałam, dlaczego. Wiedziałam, że myślami jest na Wigilii w więzieniu – zwierzyła się Mieczysława Konefał, żona jednego z bohaterów.

Mieczysława Konefał z synem Grzegorzem i synową Barbarą. Mieczysława Konefał z synem Grzegorzem i synową Barbarą.
Andrzej Capiga /Foto Gość

Mieli od 16 do 20 lat. Organizację zawiązali w domu Stanisława Mandeckiego, ich przyszłego komendanta. Swoje cele, walkę o prawdziwą niepodległość, realizowali za pomocą kolportażu prasy, małego sabotażu, a nawet akcji zbrojnych. – Członków rekrutowali, posługując się surowymi zasadami. Musiał to być Polak, katolik, patriota, a jednocześnie antykomunista – wspomina Mieczysława Konefał.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.