Bez żuru nie da rady

Andrzej Capiga

|

Gość Sandomierski 15/2017

publikacja 13.04.2017 00:00

Przygotowują go gospodynie z Zarzecza według swojej tajnej receptury. „Gościowi” uchyliły jednak rąbka tajemnicy.

Te palmy to dzieło Przemka, Amelii i Asi z Zarzecza. Te palmy to dzieło Przemka, Amelii i Asi z Zarzecza.
Andrzej Capiga /foto gość

Żur jest wyjątkowy z kilku powodów. – Przede wszystkim mąka – to zmielone żyto. Żur kisimy „na świeżo”, dlatego jest on mocny i aromatyczny. Gotujemy go natomiast na produktach pochodzących wprost od ubitej świni. Plus dużo chrzanu i kilka innych, tylko wiejskich dodatków – tłumaczy Jolanta Szoja, gospodyni z Zarzecza.

Są też palmy

Takiego właśnie żuru można spróbować podczas corocznego, w tym roku 11., kiermaszu wielkanocnego w Nisku. Do częstujących nim pań cały czas ustawiała się kolejka chętnych. Przy okazji bardzo tanio można też nabyć zakwas. Alicja Sochacka, dyrektorka Niżańskiego Centrum Kultury „Sokół” w Nisku, również nie wyobraża sobie Świąt Wielkanocnych bez żuru. Uwielbia go cała rodzina, w tym zwłaszcza mąż, który zjeżdża na ten czas do domu z zagranicy. – Koniecznie musi być z białą wiejską kiełbasą. Są też ciasta, które sama wypiekam. Sernik i babka obowiązkowo. Mazurka nie ma, bo nie umiem – wylicza pani Alicja. NCK „Sokół” i jego filie w Zarzeczu, Wolinie i Nowosielcu specjalizują się w wyrobie żuru, wielkanocnych palm, kartek i świątecznych ozdób.

Dostępne jest 48% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.