Pod dobrym dachem

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 09/2017

publikacja 02.03.2017 00:00

– Tworzymy po prostu dom, gdzie nasze podopieczne mają opiekę, pomoc i życzliwe serca. Nie trzeba wiele, by zaradzić ludzkiej biedzie i samotności – podkreśla s. Małgorzata Czarnecka, odpowiedzialna na schronisko.

▲	Siostry szarytki dają podopiecznym domowe ciepło i opiekę. ▲ Siostry szarytki dają podopiecznym domowe ciepło i opiekę.
zdjęcia ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Jak każda posługa szarytek, tak i ta nie wyróżnia się czymś nadzwyczajnym. Siostry podają pomocną dłoń paniom starszym i samotnym, które ze względu na podeszły wiek wymagają opieki, oraz tym, których warunki domowe nie pozwalają na dobre i godne znoszenie podeszłego wieku czy choroby. – Każdy przypadek jest inny i często skomplikowany, dlatego nasz dom otwarty jest dla tych, które potrzebują pomocy i opieki. Jest to schronisko, dlatego możemy pomagać tylko tym paniom, które nie wymagają specjalistycznej opieki medycznej i nie cierpią na zaburzenia psychiczne – informuje s. Małgorzata.

Wzorem św. Brata Alberta

Pięknie położony, mieszczący się na jednym ze wzgórz Wyżyny Opatowskiej dom Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo przez lata służył zgromadzeniu jako miejsce odpoczynku i dom dla sióstr emerytek. Z czasem siostry postanowiły i tutaj rozpocząć kolejne dzieło miłosierdzia skierowane do najuboższych i starszych kobiet. – Jesteśmy w tym miejscu od 160 lat. Te ziemie ofiarował zgromadzeniu ks. Kazimierz Stokowski w podziękowaniu za opiekę nad jego siostrą.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.