Z orłem w koronie

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 08.10.2016 19:45

W 730. rocznicę lokacji Sandomierz otrzymał królewski herb i poświęcony sztandar.

Z orłem w koronie Przekazanie sztandaru dla miasta ks. Tomasz Lis /Foto Gość

W przeddzień obchodów patrona miasta, bł. Wincentego Kadłubka, w Sandomierzu obchodzono 730. rocznicę lokacji miasta, której dokonał książę Leszek Czarny w 1286 roku. Z tej okazji odbyły się konferencja naukowa oraz nadanie miastu nowego herbu i sztandaru.

Pierwszego dnia w Zamku Królewskim odbyło się sympozjum, podczas którego kilku wybitnych naukowców mówiło o przeszłości miasta, jego założycielach i chrześcijańskich korzeniach. Drugiego dnia w bazylice katedralnej odbyła się Msza św., której przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Podczas niej dziękowano Bogu za chlubną historię miasta i modlono się w intencji obecnych mieszkańców.

Na wspólnej modlitwie zgromadzili się przedstawiciele władz samorządowych z burmistrzem miasta Markiem Bronkowskim, członkowie Rady Miasta, przedstawiciele starostwa, służb mundurowych, stowarzyszeń społecznych oraz uczelni sandomierskich. Podczas homilii, nawiązując do Ewangelii i pytania, kto jest prawdziwie wielki, biskup podkreślił, że Pan Jezus określa jeden mianownik wielkości.

Z orłem w koronie   Poświęcenie sztandaru ks. Tomasz Lis /Foto Gość - Prawdziwie wielki jest ten, kto służy, nie stawia na piedestale samego siebie, nie szuka osobistych, partyjnych czy korporacyjnych korzyści, ale służy ofiarnie i z miłością, służy Bogu i ludziom. Wówczas nawet polityka staje się „najwyższym wyrazem miłości”, jak naucza papież Franciszek - mówił biskup. - Sandomierz stał się wielki i był jednym z głównych miast Polski za sprawą ludzi, którzy potrafili służyć gorliwie i z miłością. Każdy z nich miał własne ambicje i marzenia, posiadał różne poglądy religijne i polityczne, jednak na pierwszym miejscu ludzie ci, prawdziwi ojcowie miasta, duchowni i świeccy, stawiali dobro wspólne mieszkańców i troskę o pomyślność Sandomierza. Bo ojciec troszczy się zawsze o dobro swoich dzieci, zabiega o to, żeby niczego im nie brakowało, żeby były bezpieczne i miały perspektywy na przyszłość. Tak się szczęśliwie składa, że do tych ideałów nawiązuje również bohater serialu „Ojciec Mateusz”, który od 9 lat rozsławia nasze miasto - dodał hierarcha.

- Powróćmy jednak do tego, co wydarzyło się naprawdę. Dobrze się stało, że z inicjatywy światłych mieszkańców Sandomierza i za aprobatą władz miejskich dwie ulice biegnące w pobliżu katedry otrzymały imiona wybitnych i znanych w całej Europie sandomierzan: bł. Wincentego Kadłubka i prymasa Mikołaja Trąby. Obaj są słusznym powodem naszej dumy, ale stanowią jednocześnie przykład najznamienitszych cnót, z którego powinniśmy czerpać natchnienie - przypominał biskup. - Duchowni ci byli związani z sandomierską kolegiatą, dzisiejszą katedrą. Świątynia na katedralnym wzgórzu była od początku zwornikiem jedności Boga z człowiekiem i ludzi między sobą. Jednoczyła mieszkańców nawet w męczeństwie, które podczas jednego z najazdów tatarskich dokonało się w tych murach. Kiedy jeszcze nikt nie słyszał o Warszawie czy o Kielcach, sandomierska kolegiata, dzisiejsza katedra, pełniła doniosłą rolę w życiu religijnym i publicznym całego regionu, a nawet kraju. Była niczym sztandar wzniesiony w górę, który skupia na sobie oczy wszystkich, jednoczy, dodaje otuchy i napełnia serca radością. Dzisiaj trochę podupadła z powodu braku pieniędzy na prace konserwatorskie. Nadal jednak pozostaje ważnym miejscem spotkania, które, będąc domem Bożym, jest zarazem gościnnym domem otwartym dla każdego - podkreślał bp Krzysztof Nitkiewicz.

Z orłem w koronie   Burmistrz miasta ze sztandarem ks. Tomasz Lis /Foto Gość Zaznaczył także, że trzeba pielęgnować jedność przez pożyteczne inicjatywy i ducha pokornej służby. Zauważył, że wpisują się w to poświęcenie sztandaru miasta oraz obchody 730. rocznicy jego lokacji. - Potrzebna jest jednak stała współpraca władz kościelnych i świeckich, duszpasterzy i wiernych, współpraca oparta na wzajemnym szacunku, lojalności i zaufaniu. Poczujmy się naprawdę siostrami i braćmi, członkami jednej rodziny. W przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że Sandomierz będzie kolejny raz miastem straconych szans, jak wieści tytuł jednego z sympozjów zorganizowanych z okazji obchodzonego obecnie jubileuszu - podsumował ordynariusz diecezji sandomierskiej.

Następnie na Zamku Sandomierskim odbyła się dalsza cześć obchodów rocznicy lokacji miasta. Podczas spotkania prof. Henryk Seroka przedstawił badania naukowe nad herbem Sandomierza w świetle źródeł historycznych. - Opracowany współcześnie herb nawiązuje do najstarszej pieczęci reprezentującej miasto, sprawionej w czasach króla Zygmunta Augusta. Jest więc zarazem przypomnieniem złotego wieku dla Polski i miasta, a także władców dynastii, za której orzeł biały stał się herbem Sandomierza - mówił prof. Henryk Seroka. Nadano także tytuł honorowego obywatela Sandomierza dr. Januszowi Kamockiemu i prof. Andrzejowi Schinzlowi.

Następnie na Rynku Starego Miasta odbyła się ceremonia przekazania sztandaru miasta Markowi Bronkowskiemu, burmistrzowi miasta oraz pokaz Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej.

Z orłem w koronie   Inscenizacja historyczna ks. Tomasz Lis /Foto Gość