Trzeba gdzieś się ruszyć

Andrzej Capiga

|

Gość Sandomierski 33/2016

publikacja 11.08.2016 00:00

50 osób, głównie gimnazjalistów z Gorzyc, Nowej Dęby, Zaleszanów i Baranowa Sandomierskiego, 9 motorówkami spłynęło z Sandomierza do Warszawy. Dwie łodzie wyruszyły nawet z Baranowa Sandomierskiego.

Dla Franciszka była to pierwsza taka daleka wyprawa. Dla Franciszka była to pierwsza taka daleka wyprawa.
Andrzej Capiga /Foto Gość

Do naszej hondy o mocy 25 KM zabieramy cztery osoby. Łódź nie jest duża, ale to jedna z pierwszych kupionych przez gminę Zaleszany. Dziennie będziemy nią pokonywać około 60 km, z prędkością maksymalnie do 40 km na godzinę. Bez żadnych szaleństw – mówi Paweł Sarnowski.

Wisła im niestraszna

Bracia Kamil i Adrian Jackowscy ze Skowierzyna są jednymi z uczestników spływu. – To moja pierwsza tak długa wyprawa motorówką. Wzięliśmy wszystko – namioty, śpiwory, maty... Każdy ma również na sobie kapok, więc nie ma strachu przed wodą, gdyby ktoś wypadł za burtę – wymienia Kamil. – Nie można całe wakacje siedzieć w domu, trzeba gdzieś się ruszyć. Rzeki się nie boję, chociaż tak daleko motorówką jeszcze nie płynąłem, tym bardziej do Warszawy – dodaje Franciszek, uczeń szóstej klasy.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.