Pierwsze zbiory już za pasem, a wschodnie rynki nadal są zamknięte. Rosyjska blokada potrwa do 2017 r. Czy rolnicy wytrzymają kolejny sezon słabych cen?
Henryk Kudelski od lat specjalizuje się w uprawie pomidora.
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Na straganach, ogrodniczych rynkach czy w sklepach już dawno możemy kupić świeże nowalijki, czyli warzywa niemal prosto z pola. W podsandomierskich gospodarstwach ogrodniczych trwają już warzywne żniwa wczesnej kapusty, kalafiora czy pekinki. Pod foliowymi tunelami trwają zbiory gruntowych ogórków, a za kilka dni dojrzeją pierwsze pomidory. – Trudno przewidzieć cenę, za jaką przyjdzie nam sprzedać pomidory czy ogórki. Dopóki otwarty był rynek na Wschód, ze zbytem nie było problemu, bo chłonął on sporą liczbę warzyw i owoców. Jednak od dwóch lat jest dużo trudniej. Oczywiście, znaleźliśmy nowych odbiorców krajowych i jakieś rynki zagraniczne, jednak cena znacznie się obniżyła – podkreśla Henryk Kudelski ze Słupczy w gminie Dwikozy. Sytuacji nie polepsza fakt, że Rosja zamierza ogłosić embargo także na reeksport towarów z krajów Unii Europejskiej.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.