Źródło naszej wiary

ks. Tomasz Lis, Marta Woynarowska

|

Gość Sandomierski 19/2016

publikacja 05.05.2016 00:00

Stoją w każdym kościele zazwyczaj tuż obok ołtarza lub w bocznej nawie. Jedne skromne, a nawet surowe, inne ozdobne i bogate w dekoracje. To przy nich zaczęła się nasza chrześcijańska przygoda.

Romańska rotunda, która prawdopodobnie służyła jako kaplica chrzcielna. Romańska rotunda, która prawdopodobnie służyła jako kaplica chrzcielna.
ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Nie jest niczym nadzwyczajnym dla nas widok kościelnej chrzcielnicy, przy której kapłan udziela sakramentu chrztu małym dzieciom przynoszonym do świątyni przez rodziców. Z okazji jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski można spotkać się z pytaniem, dlaczego Mieszko I i jemu współcześni byli chrzczeni zazwyczaj w specjalnym miejscu zwanym baptysterium, a później tego sakramentu udzielano przy ustawianych w kościołach chrzcielnicach?

Od sadzawki do chrzcielnicy

– Chrzest w baptysteriach związany był z udzielaniem tego sakramentu katechumenom, czyli osobom dorosłym, które jeszcze jako nieochrzczone nie mogły uczestniczyć w zgromadzeniach liturgicznych. Początki tej tradycji sięgają pierwszych wieków chrześcijaństwa. Podobnie było i w Polsce. Chrzest księcia Mieszka, jego dworu i drużyny prawdopodobnie poprzedził czas przygotowania, czyli katechumenat. Potem przyjęli chrzest w baptysterium, po którym jako chrześcijanie mogli uczestniczyć we Mszy św. – wyjaśnia ks. Dariusz Sidor, seminaryjny wykładowca liturgiki. Początkowo prawo posiadania chrzcielnic przysługiwało tylko katedrom. – Dopiero od IV w., kiedy rozpowszechnił się zwyczaj chrzczenia dzieci, duże zbiorniki na wodę zastąpiono najczęściej metalowymi naczyniami stojącymi na posadzce kościoła – mówi Sławomir Stępak, konserwator dzieł sztuki, pracownik tarnobrzeskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.