Doświadczyłem cudu

Gość Sandomierski 04/2016

publikacja 21.01.2016 00:00

O podążaniu za papieżem, świadectwach młodych z całego świata i wiosce Huronów przy ulicy Stanisława Kostki rozmowa z ks. Ryszardem Sałkiem, wikariuszem z parafii św. Józefa w Nisku, uczestnikiem sześciu ŚDM.

 ŚDM w Sydney. Sandomierska grupa. Pierwszy z prawej klęczy ks. Ryszard Sałek ŚDM w Sydney. Sandomierska grupa. Pierwszy z prawej klęczy ks. Ryszard Sałek
Ks. Bogdan Piekut

Andrzej Capiga: Kiedy zaczęła się Księdza wielka przygoda ze Światowymi Dniami Młodzieży?

Ks. Ryszard Sałek: W Polsce, w Częstochowie w sierpniu 1991 r. Z tego czasu pamiętam wspaniałą atmo- sferę spotkania Jana Pawła II z prawie 1,6 mln młodych pielgrzymów z całego świata. Było to niesamowite przeżycie.

Na kolejne spotkanie musiał Ksiądz poczekać aż do 2000 roku. Wtedy Jan Paweł II zaprosił młodzież do Rzymu.

Tak. Był to Rok Jubileuszowy. 2 mln młodzieży, wysoka temperatura, ogromna radość, entuzjazm. I te słowa Jana Pawła II na otwarcie ŚDM, w których wyznał swoją wiarę przy grobie św. Piotra: „Wierzę bardzo mocno w Jezusa Chrystusa”. Te dni zapamiętałem także z dwóch innych powodów. Pierwszym był ogromny aplauz zgotowany przez pielgrzymów, szczególnie tych z Polski, Ojcu Świętemu. W całym Wiecznym Mieście słychać było skandowane przez naszych rodaków: „Niech żyje papież”. Jedna dziewczyna z Chile przedarła się przez ochronę i położyła chilijską flagę na kolanach Ojca Świętego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.