Kim był autor kotka?

Marta Woynarowska

publikacja 17.12.2015 19:07

Kto nie zna bajki o chorym kotku, co leżał w łóżeczku? Ale kto wie, kto ją napisał?

Kim był autor kotka? Książki poety z Dzikowa wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością Marta Woynarowska /Foto Gość

Może w Tarnobrzegu postać Stanisława Jachowicza jest bardziej znana, bo jest tu ulica nosząca jego imię, a także Gimnazjum nr 1 oraz Przedszkole nr 3, którym patronuje.

Wiedza o jego życiu i dokonaniach ma być popularyzowana w przyszłym roku, który został w Tarnobrzegu ogłoszony Rokiem Stanisława Jachowicza, poety rodem z Dzikowa.

- Pamięć o bajkopisarzu w naszym mieście jest wciąż żywa - uważa Aleksandra Janas, kustosz Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, autorka biografii Jachowicza. - Stało się to najpierw za sprawą Walerego Momidłowskiego, który w 1906 r. założył Towarzystwo Opieki nad Dziećmi imienia Stanisława Jachowicza, zajmujące się prowadzeniem Ochronki. U progu zaś nowego tysiąclecia w szkole, obecnie Gimnazjum nr 1 przy ul. Jachowicza, Towarzystwo Przyjaciół Tarnobrzega ufundowało tablicę pamiątkową. Również na budynku Przedszkola nr 3 znajduje się tablica poświęcona bajkopisarzowi.

Testament ojca

„Być dobrym na wzór dobroci Boga nie tylko jest prawdziwy sposób jemu się przypodobania, ale nadto jedyny środek zostania szczęśliwym. (…) Ludzi wszystkich kochaj jak braci, nie mów: to Żyd, to poganin, ale mów na każdego: to człowiek…” - pisał w swym moralnym testamencie skierowanym do syna Stanisława Wojciech Jachowicz.

I te słowa oraz atmosfera, jaką zaprowadził ojciec wraz z matką wywarła na Stanisławie i jego starszym bracie Józefie niezatarte piętno. Spisane słowa ojca wziął sobie do serca, zwłaszcza, że rodzica właściwie nie pamiętał. Miał zaledwie cztery lata, kiedy został półsierotą.

Wojciech Jachowicz pochodził ze starej, zubożałej szlachty pieczętującej się herbem Dąb. Zarówno pradziad Jan Aleksander, jak i dziadek Kazimierz byli otaczani przez szlachecką brać mirem.

Podobnie było i z Wojciechem, który odebrał staranne wychowanie, pozwalające mu na piastowanie szanowanych urzędów. Był sędzią, w końcu objął posadę rządcy i doradcy prawnego w majątku Jana Jacka hrabiego Tarnowskiego z Dzikowa.

Po ślubie Wojciecha z Wiktorią Dobrzyńską, państwo Jachowiczowie otrzymali od hrabiego dworek z zabudowaniami położony nieopodal klasztoru ojców dominikanów w Tarnobrzegu.

Tu na świat przyszło sześcioro ich dzieci. Niestety cztery siostry zmarły w dzieciństwie. Wiek dorosły było dane osiągnąć tylko dwóm braciom – Franciszkowi i Stanisławowi.

Kim był autor kotka?   Portret Stanisława Jachowicza http://www.gim1.tarnobrzeg.pl Zgodnie z zaleceniami ojca, któremu wykształcenie synów leżało na sercu, matka postanowiła wypełnić tę część testamentu męża i w 1805 r. Stanisław zaczął pobierać naukę w niższej szkole obwodowej w Rzeszowie.

Jeszcze za życia Wojciech pisał do starszego syna „Jeżelibyś (czego, Boże, zachowaj) nie brałbyś się szczerze do nauki i z nich nie profitował, tedy wcześniej nam donieś, że chcesz być osłem, abyśmy o tobie zapomnieli, a pamiętali o Stasiu, bracie twoim młodszym, łożąc koszta na edukację jego”.

Staś, mając w pamięci rady ojca, i pragnąc przypodobać się matce, całkowicie oddał się nauce, tak, że pod względem postępu był drugi w klasie.

Nie wiadomo co działo się z przyszłym bajkopisarzem w latach 1808-1812, czyli burzliwym okresie Księstwa Warszawskiego i wojen Napoleońskich.

Wiadomo natomiast, iż przez dwa lata 1812-1813 pobierał naukę w gimnazjum w Stanisławowie, które ukończył z najwyższym stopniem. W 1814 r., po wahaniach co do wybory dalszej drogi życiowej - rozważał wstąpienie do stanu duchownego - zapisał się do Liceum Lwowskiego, pełniącego właściwie rolę uniwersytetu.

Czas nauki we Lwowie, to także okres zachwytu teatrem, do którego wraz z kolegami namiętnie chodzili. W zachowanej notatce sporządzonej ręką Jachowicza widnieje 59 tytułów sztuk, które miał obejrzeć.

Narodziny obywatela

- Tu rozpoczęła się literacka i patriotyczna działalność młodego Jachowicza - opowiada Aleksandra Janas. - W roku 1816 w pierwszym numerze „Pamiętnika Lwowskiego” ukazały się pierwsze wiersze i bajki, a także przekłady utworów Gotholda Lessinga.

Zaangażował się także w działalność Towarzystwa Ćwiczącej się Młodzieży w Literaturze Ojczystej, którego był współzałożycielem wraz z grupą kolegów ze studiów. Zasadniczym celem stowarzyszenia było „ukształtowanie się w zawodzie literatury ojczystej, ponieważ ta  najmocniej rodaków zajmować powinna. (…) A ponieważ jeden i wspólny cel mamy, dlatego wspólnymi działając siłami będziemy, ile możności nabytych, starać się o nabycie nowych i tym sposobem rozszerzać, wzmacniać i uświetniać pierwiastki w tak chlubnym i użytecznym zamyśle skojarzonego związku”.

- Dał się poznać jako szlachetny, prawy człowiek, zdobywając popularność w szerokim kręgu studentów - przypomina biografka pisarza.

Po ukończeniu studiów w 1818 r. namówiony przez kolegę postanowił wyjechać do Warszawy i tam szukać swego szczęścia. - Podjął pracę w Prokuratorii u radcy Strzeleckiego - opowiada A. Janas. - Jednak praca urzędnika nie odpowiadała mu. Rok później porzucił kancelarię i oddał się pracy pedagogicznej.

Nie porzucił jednak myśli o działalności patriotycznej i ok. 1820 r. wstąpił do Związku Wolnych Polaków. Po wykryciu organizacji i aresztowaniu przywódców porzucił konspirację.

Nowatorski pedagog i redaktor

Pierwsza książka z własnymi utworami oraz przekładami autorstwa Stanisława Jachowicza ukazała się w 1824 r.

- Niestety, radości twórcze zostały przyćmione osobistą tragedią - w 1825 r. zmarła ukochana żona Salomea z Jabłońskich i nowo narodzony synek - mówi pani Aleksandra. - Jachowicz szukając ukojenia rzucił się w wir pracy zawodowej i twórczości literackiej, co przyniosło owoce w postaci drugiego znacznie obszerniejszego tomiku „Bajek i powieści”, który w następnym roku znowu się rozrósł o kolejne utwory, zyskując nowy tytuł „Bajki, przypowieści i powieści”. Ukazały się także jego przekłady utworów niemieckich i francuskich.

Podjęta w 1829 r. współpraca z Ignacym K. Chrzanowskim zaowocowała powstaniem pisma „Tygodnik dla dzieci”, na łamach którego publikował swe utwory dla dzieci.

Jachowicz chciał nie tylko pisać dla dzieci, pragnął także oddać głos najmłodszym. I tak 2 stycznia 1839 r. ukazał się pierwszy numer „Dziennika dla dzieci”, będącego swego rodzaju gazetą codzienną.

- Było to niezwykle nowatorskie pisemko, zawierające m.in. dział korespondencji pisanej przez dzieci - przyznaje biografka. - Pismo prowadziło także akcję charytatywną wśród czytelników na rzecz biednych, chorych dzieci. Te przedsięwzięcia doprowadziły do powstania inicjatywy niespotykanej w skali całej ówczesnej Europy - Towarzystwa Wieczorowego, skupiającego przede wszystkim dzieci opuszczone i zaniedbane.

Po upadku powstania Jachowicz udał się w paromiesięczną tułaczkę i wówczas odwiedził rodzinny Dzików. Po powrocie do Warszawy przyjął funkcję kierownika wydziału sierot w Towarzystwie Dobroczynności. Ponadto powrócił do wykładów na pensji Z. Wilczyńskiej, gdzie przekazywał swym uczennicom wiedzę o języku i historii ojczystej.

Prowadzona działalność wciąż wydawała mu się zbyt mała. Wielką radością i sukcesem dla Jachowicza było założenie Ochronki dla dzieci pozbawionych opieki i dozoru rodzicielskiego.

- Była to pierwsza tego typu placówka na ziemiach polskich - zauważa A. Janas. - Początkowo dawała opiekę 120 dzieciom, które miały zapewnioną nie tylko opiekę, ale realizowały cały program wychowawczo-edukacyjny. Opracowane zostały specjalne zabawy, gry, dzieci uczyły się wierszyków, bajek, śpiewu i muzyki. Jachowicz był pierwszym pedagogiem, który dostrzegł rolę piosenki, zabaw rytmicznych w wychowaniu najmłodszych, stąd narodził się pomysł na powstanie „Śpiewnika dla dzieci”.

Na swą działalność na rzecz dzieci Jachowicz zbierał pieniądze w najrozmaitszy, niejednokrotnie bardzo pomysłowy sposób, którego nie powstydziliby się współcześni marketingowcy.

Choć w domu państwa Jachowiczów nie przelewało się (ożenił się po raz drugi z Antoniną Ośniałowską, z którą doczekał się dwóch synów, na wychowaniu miał ponadto czwórkę dzieci po zmarłej szwagierce), część dochodów z publikacji książek i artykułów przeznaczał na działalność ochronki oraz towarzystw dobroczynnych.

Hołdy za życia

O szacunku i uznaniu dla Jachowicza jako pedagoga może świadczyć choćby fakt, iż na wychowawcę dla swego syna poprosił go sam Zygmunt Krasiński.

- Dom Jachowiczów był również swego rodzaju salonem, gdzie odbywały się intelektualne biesiady, nie mające nic wspólnego ze słynnymi salonami prowadzonymi przez arystokrację, czy bogatą szlachtę - mówi Aleksandra Janas. - Nie było ich stać na wystawne danie, niejednokrotnie pani domu serwowała tylko herbatę. Ale goście i tak dopisywali. A bywały tu znakomite osobistości, w tym Narcyza Żmichowska, a także obie siostry Fryderyka Chopina - Ludwika Jędrzejewiczowa oraz Justyna Izabela Barcińska, które były mocno zaangażowane w działalność Towarzystwa Dobroczynności.

Z okazji 61. urodzin przyjaciele podarowali Jachowiczowi niezwykły prezent - trzytomowe wydanie „Wieńca”, na który złożyły się prace „pierwszych kraju Autorów oraz licznych innych jego przyjaciół i wielbicieli”.

Do inicjatorów napłynęły tysiące prac z trzech zaborów, a ich autorami byli zarówno dorośli, jak i dzieci, osoby wywodzące się ze wszystkich warstw społecznych, których łączyło uwielbienie dla talentu i działalności Jachowicza.

- W listopadzie 1857 r. Towarzystwo Naukowe Krakowskie, dla uhonorowania jego zasług i twórczości, nadało Jachowiczowi dyplom uznania. Były to jednak już ostatnie pochwały i wyrazy wdzięczności - przyznaje biografka pisarza rodem z Dzikowa. - Wyczerpany pracą, schorowany, zmarł w szczególny dzień - w Wigilię Bożego Narodzenia 1857 r. Został pochowany na Powązkach, a na jego mogile stanął pomnik ufundowany przez społeczeństwo, na którym widnieje wiele mówiący napis: „Stanisławowi Jachowiczowi - Opiekunowi Sierot - Rodacy. Jego rodziną był kraj cały. Jego dziećmi wszystkie dzieci polskie. Jego dobrem było dobro braci biedniejszej. On się uszczęśliwiał sercem drugich”.

Po przekroczeniu progu śmierci mógł śmiało powiedzieć swemu ojcu, z którym spotkał się w niebieskim domu, że jego testamentowi był wierny przez całe życie. - Szkoda, że dzisiaj postać Jachowicza jest zapominana - wzdycha Aleksandra Janas.

Kim był autor kotka?   "Chory kotek" z Oddziału dla Dzieci MBP jest niemal zaczytany Marta Woynarowska /Gość Foto Ale nadzieją napawa fakt, że jego bajki są wciąż chętnie czytane przez dzieci o czym zapewniają pracownice tarnobrzeskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej im. dr. Michała Marczaka.

- Są w ciągłym obiegu i należą do najchętniej wypożyczanych książeczek dla najmłodszych - zapewnia bibliotekarka z Oddziału dla Dzieci MBP.

Zatem swoista nagonka na twórczość Jachowicza, jaka została rozpętana przed kilku laty przez grupkę pedagogów, upatrujących w nich obrazów przemocy, poniżania i nieaktualnego, anachronicznego moralizatorstwa, nie odniosła spodziewanego przez nich efektu. I pan kotek nadal jest chory i leży w łóżeczku, nawet ten z reklamy jednego z leków.