Teatr codzienności

Andrzej Capiga

publikacja 28.11.2015 08:03

Debiutancki tomik Pawła Frączka ukaże się dzięki przyjaciołom z Domowego Kościoła.

Debiutancki tomik Debiutancki tomik
Paweł Frączek z żona Marią
Andrzej Capiga / Foto Gość

Rok temu u 51-letniego pana Pawła z Niska lekarze stwierdzili stwardnienie zanikowe boczne - nieuleczalną chorobę, która prowadzi do zniszczenia komórek nerwowych odpowiedzialnych za pracę mięśni.

Dzięki pomocy przyjaciół i wielu bezimiennych darczyńców, w zbiórkę pieniędzy zaangażowały się także niżańskie parafie, udało się zebrać kwotę potrzebną na eksperymentalne leczenie, polegające na wszczepieniu choremu jego macierzystych komórek; ich pobranie odbyło się w Izraelu, a zabieg w Wiedniu.

Obecnie pan Paweł nie może już samodzielnie chodzić. Niestety, ma duże problemy z wymową, dlatego w rozmowie, która była bardzo emocjonalna, pomagała żona Maria. Paweł Frączek z zawodu jest leśnikiem, ale przyroda jest też jedną z jego kilku pasji. Największą jest jednak teatr. W listopadzie 2014 r., ze względu na chorobę, przestał grać.

- Pisać wiersze zacząłem późno, gdy zachorowałem, czyli jesienią zeszłego roku - mówi.  

- Po jakimś czasie, skoro nie mogłem grać w teatrze, musiałem znaleźć inną formę artystycznego wyrazu - pisanie wierszy, chociaż technicznie to dla mnie duża trudność. Po kilku mniej lub bardziej  udanych próbach, napisałem wiersz o mojej wielkiej pasji - teatrze. Byłbym szczęśliwy, gdybym mi się udało zainteresować młodych ludzi taką formą spędzania wolnego czasu. Ten wiersz to „Teatr żywy” - wyznał pan Paweł.

Paweł Frączek na scenie wystąpił około 90 razy. Szczególnie ciepło wspomina „Zemstę” A. Fredry graną w naturalnej scenerii zamku Krzyżtopór w Ujeżdzie oraz występy dla litewskiej Polonii („Odprawa posłów greckich” i „Moralność pani Dulskiej)”.

Teraz, jak powiedział, całą swoją nadzieję pokłada w Bogu.

 

Teatr żywy                                     

teatrom: Kontynuacja i Tradycja – z nadzieją

 

W zaczarowanych krajobrazach sceny

znajdujemy kawałki swojej tożsamości

karmionej w pocie czoła

nieskończonymi godzinami wyrzeczeń

i czasem kradzionym chyłkiem

tym co zawsze najbliżej

Oswajamy niezrównane słowa Mistrzów

sylaba po sylabie

układamy je w żywe obrazy własnej wyobraźni

rozsypują się czasem złośliwie

jak w kalejdoskopie

wracają ujarzmione

Niesiemy je do serc

niecierpliwie zaciekawionych

ożywiamy małomiasteczkowe wieczory

oddechem sztuki (amatorstwo to nie amatorszczyzna)

wchodzimy potem w morze satysfakcji

podgrzewanej światłami na proscenium

W myślach z namaszczeniem dotykam sceny

uczę się jej wciąż od nowa

wiem że czeka -

wrócę z dyplomem za rolę życia

w teatrze codzienności

25.06.2015r.

 

Obszerny artykuł pt. „ Nadzieja w Betlejem” o Pawle Frączku, jego pasjach, miłości do Boga, ludzi i przyrody  w świątecznym, papierowym wydaniu sandomierskiego GN.