Ich charyzmatem jest służba ubogim, potrzebującym i dzieciom. – W tym celu powołał nasze zgromadzenie bł. Edmund Bojanowski. I od przeszło 150 lat pozostajemy mu wierne – wyjaśnia s. Helena Książek.
S. Helena nadal układa bukiety w domowej kaplicy
Marta Woynarowska /Foto Gość
Wdiecezji sandomierskiej sio- stry ze zgromadzenia służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, tzw. starowiejskie, posługują w pięciu domach – trzech w Tarnobrzegu i po jednym w Baranowie Sandomierskim oraz Majdanie Królewskim. Do Tarnobrzega przybyły już w 1870 r., sprowadzone przez Tarnowskich w celu poprowadzenia ochronki dla dzieci. Spadkobierczyniami pierwszych służebniczek w mieście są siostry prowadzące Dom Pomocy Społecznej dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie w osiedlu Mokrzyszów.
Z pomocą chorym
Kiedy Zofia z Zamoyskich Tarnowska postanowiła założyć szpital, poprosiła służebniczki o posługę w nim. Opiekowały się chorymi, wspierały w pracy lekarzy przez ponad 60 lat, w tym w najtrudniejszych okresach I i II wojny światowej. W 1961 r. władze komunistyczne, prowadząc walkę z Kościołem, nakazały siostrom opuszczenie szpitala. – Takie to były czasy – stwierdza s. Helena Książek, przełożona domu sióstr służebniczek w Tarnobrzegu przy ul. Skrajnej, na tzw. Nadolu. – Do pracy w szpitalu już nie powróciły. Ale ich trud i serce włożone w opiekę nad chorymi upamiętnia tablica znajdująca się w Wojewódzkim Szpitalu im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej w Tarnobrzegu. Część sióstr z powodu braku pracy musiała opuścić Tarnobrzeg, by podjąć się jej w innych rejonach kraju. Te, które pozostały, otrzymały do zamieszkania lokum przy ul. Kościuszki 6, opuszczając bowiem szpital, pozostały bez dachu nad głową. Ale budynek nie został ich własnością, a był jedynie użyczony przez miasto. Dlatego postanowiły znaleźć jakiś obiekt w Tarnobrzegu, który mogłyby nabyć i zaadaptować na potrzeby domu zakonnego.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.