Szkoła czy jeszcze przedszkole?

ks. Tomasz Lis

W województwie świętokrzyskim niemal co piąty sześciolatek zostanie w przedszkolu zamiast zasiąść w szkolnej ławie. Wprowadzona dwa lata temu ustawa o obowiązku szkolnym sześciolatków nie przekonuje rodziców, którzy mówią, że to za wcześnie na szkołę.

Szkoła czy jeszcze przedszkole?

Po tym jak zabrzmiał pierwszy dzwonek okazało się, że wielu sześciolatków otrzymało odroczenie od obowiązku szkolnego. Przez całe wakacje rodzice niemal szturmowali poradnie psychologiczno-pedagogiczne, aby przebadać swoje pociechy czy spełniają kryteria rozwojowe, aby zasiąść w szkolnych ławach. Tym razem statystyka zaskoczyła wszystkich. 

W świętokrzyskich powiatach różnie się to przedstawia. Są miejsca (Kielce 26 proc., Staszów-Połaniec 23 proc), gdzie niemal, co czwarty sześciolatek nie poszedł pierwszego września do pierwszej klasy tylko wrócił do przedszkola, ale i takie gdzie liczba odroczeń sięga tylko kilku procent (Ostrowiec Świętokrzyski 7, 5 proc). Kuratorium i dyrektorzy szkół podstawowych szukają przyczyny tak wielu odroczeń maluchów od obowiązku szkolnego. 

Padają pytania czy przedszkola dobrze przygotowują maluchy do startu w szkole? Dyrektorzy tych placówek zgodnie twierdzą, że przedszkolaki realizują podstawę programową, która w pełni przygotowuje dzieci do rozpoczęcia nauki. Gros dzieci, które dzieciństwo spędza w domu i stamtąd prosto startuje w szkolne ławy bez problemów radzi sobie od pierwszych dni edukacji. 

Wielu rodziców w Staszowie twierdzi, że szkoły nie są przygotowane, aby zapewnić dzieciom dobrą opiekę po zakończeniu zajęć szkolnych. Według nich świetlice mają być za małe dla dużej grupy dzieci i dysponują niewystarczającą opieką. 

Psychologowie w Sandomierzu potwierdzają, że maluchy coraz częściej boją się separacji od rodziców czy mają problemy z radzeniem sobie w grupie rówieśniczej. Jednak te powody przecież z czasem mijają i niejeden maluch, po kilku dniach płaczu, odkrył jak fajna jest szkoła i cała klasa kolegów. 

Trzeba przyznać, że to rodzice wiedzą najlepiej jak rozwija się ich dziecko. Jednak często ich nadopiekuńczość i przesadna troska sprawia, że maluchowi trudno zaakceptować szkolne obowiązki i wejście w szkolną społeczność.

Szkoła nie jest przecież po to by robić krzywdę dziecku, ale aby otworzyć go na świat, który nie zamyka się w bezpiecznych domowych ścianach.  Odwagi! Szkoła jest dla dzieci, a dzieci dla szkoły.