Moda dla każdego

Marta Woynarowska


|

Gość Sandomierski 35/2015

publikacja 27.08.2015 00:00

Ludzie i pasja. „Najpierw musisz dać coś z siebie, by móc później wymagać” – tak, najkrócej rzecz ujmując, brzmi motto życiowe Justyny Wesołowskiej, która chce zmienić wizerunek tarnobrzeżanek.


Pani Justyna bazuje tylko na naturalnych materiałach, najbardziej lubi bawełnę Pani Justyna bazuje tylko na naturalnych materiałach, najbardziej lubi bawełnę
Marta Woynarowska /Foto Gość

Uwieńczeniem jej kilkuletniej ciężkiej pracy było otwarcie w lutym tego roku autorskiego atelier. – Abym mogła spełnić marzenie, musiałam się wiele nauczyć, głównie poprzez pracę – wyjawia Justyna Wesołowska, młoda projektantka mody coraz szerzej rozwijająca swe skrzydła. Jeszcze w szkole średniej niewiele wskazywało, by akurat projektowanie ubiorów miało stać się jej pasją i zawodem w jednym…


Babcia jako ikona


Pierwszy raz pojechała do Paryża, gdy miała trzy lata. Prawie nic z tego wyjazdu nie pamięta. Za to późniejsze pobyty na dobre wryły się w pamięć. A mieszkająca tam babcia stała się dla małej Justyny wzorem prawdziwej damy. – Zapamiętałam babcię jako kobietę zawsze elegancko ubraną, stosownie do pogody i okoliczności, ze staranną fryzurą, subtelnym makijażem – wspomina pani Justyna. – Do końca życia, a zmarła w wieku 100 lat, co miesiąc odwiedzał ją fryzjer. Latem zakładała lekkie, koronkowe sukienki, kostiumy, zimą zaś najchętniej otulała się futrami. Była dla mnie prawdziwą ikoną stylu i niezwykle dobrego smaku.
Babcia dbała nie tylko o siebie, nie zapominała również o swojej wnuczce w Polsce, przysyłając jej w paczkach ubrania francuskich firm. Justyna paradowała w nich po Tarnobrzegu, Trześni, Gorzycach, Sandomierzu, a rówieśniczki zazdrościły jej oryginalnych ubrań, których próżno byłoby szukać w ich szafach, zapełnianych odzieżą z sieciówek lub bazaru.
I w ten cichy, nienarzucający się sposób babcia zasiała w młodziutkiej Justynie ziarenko zainteresowania się modą. Kiedy przed maturą stwierdziła, że wybierze chyba techniczny kierunek studiów, jej koleżanki i rodzina stwierdziły zgodnie: „Nieee! Żartujesz! To nie dla ciebie! Moda to jest to!”. – Posłuchałam i wybrałam na początek Policealne Studium Projektantów Mody w Kielcach – opowiada pani Justyna. – Musiałam nauczyć się rysunku, o którym zresztą miałam dość mgliste pojęcie. A potem wybrałam studia w Krakowskich Szkołach Artystycznych na kierunku artystycznego projektowania ubioru. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.