Serce dla parafii

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 21/2015

publikacja 21.05.2015 00:00

„Ten kraj wyda dużo powołań do sercanów”, to były słowa ks. Leona Dehona, gdy przejeżdżał przez Polskę w drodze do Finlandii. Nie mylił się. Po latach polscy sercanie prowadzą wiele dzieł miłosierdzia i wysyłają licznych misjonarzy.

 Ks. Kazimierz Kowalczyk w zakonnej kaplicy  Ks. Kazimierz Kowalczyk w zakonnej kaplicy
zdjęcia ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Tak naprawdę to mało brakowało, a zostałbym dominikaninem. Do sercanów trafiłem dzięki siostrom józefitkom, które pracowały w mojej rodzinnej parafii. Dostałem adres do ks. Styki, który jako jeden z pierwszych był animatorem powołaniowym. Utrzymywaliśmy kontakt, wziąłem udział w rekolekcjach powołaniowych i byłem pewien, że chcę wstąpić do sercanów. Nie były to jednak łatwe czasy i dla pozoru pod koniec szkoły średniej złożyłem papiery do szkoły hotelarskiej, jednak po maturze zapukałem do furty sercańskiego seminarium – opowiada ks. Kazimierz Kowalczyk, z denkowskiej parafii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.