Rusza akcja, która dzięki ofiarności mieszkańców może pomóc w zakupie ratujących życie defibrylatorów. Koszt jednego wraz z serwisem i ubezpieczeniem to 10 tys. złotych.
Ratownicy pokazują, jak działa urządzenie
Andrzej Capiga /Foto Gość
Urządzenia są proste w obsłudze. Będą zamontowane tam, gdzie przebywa dużo ludzi i możliwość wystąpienia nagłego zatrzymania krążenia jest największa. – Choroby serca są odpowiedzialne za około 40 proc. zgonów. Bardzo groźnym objawem jest nagłe zatrzymanie krążenia. Serce najczęściej zatrzymuje się na skutek migotania komór. W ciągu kilku sekund następuje utrata przytomności. Jeśli arytmia nie zostanie szybko przerwana, chory umiera. Ratunkiem jest na przykład defibrylacja – wyjaśnił Marek Ujda, ordynator Oddziału Kardiologii Szpitala Powiatowego w Stalowej Woli.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.