Z Wojciechem Zychem, który, mając zaledwie 16 lat, wyjechał do jednego z najlepszych liceów w Anglii, rozmawia Andrzej Capiga.
Wojciech Zych podczas koncertu w kościele w Chmielowie
Marta Woynarowska /Foto Gość
Andrzej Capiga: Jak to się stało, iż z wioski niedaleko Tarnobrzega trafił Pan do New Hall School w Chelmsford?
Wojciech Zych: Wszystko zaczęło się w listopadzie 2011 r. Byłem wtedy w trzeciej klasie gimnazjum w Jadachach. Dyrekcja szkoły zaproponowała, bym starał się o zagraniczne stypendium. Z ciekawości złożyłem wymagane dokumenty, w tym esej na 700 słów o sobie, rodzinie i zainteresowaniach, oraz wykaz przewidywanych ocen na koniec roku. Zostało to wysłane do Krajowego Centrum Oświaty Niepublicznej w Warszawie. Centrum zaś przekazało moją aplikację do Anglii. Potem zostałem zapro- szony na rozmowę kwalifikacyjną do Warszawy z przedstawicielką szkoły. Po dwóch tygodniach przyszła wiadomość, iż dostałem się do New Hall School w Chelmsford i że od września 2012 zaczynam naukę. Otrzymałem także stypendium, które pokrywało całe moje czesne, 28 tys. funtów rocznie, w tym i zajęcia dodatkowe, na przykład naukę gry na organach. Czesne zawdzięczam programowi stypendialnemu HMC Central and Eastern Europe.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.