– W rodzinnym domu wszyscy śpiewali: ojciec barytonem, a mama sopranem. Mama nuciła kolędy i wielkopostne pieśni, wykonując różnorodne prace domowe – gotując czy cerując tacie skarpetki – wspomina Edward Kotłowski.
Pan Edward otrzymuje Gałązkę Sosny od prezydenta Lucjusza Nadbereżnego
Andrzej Capiga /Foto Gość
Wtym roku 81-letni Edward Kotłowski ze Stalowej Woli, nestor stalowowolskich artystów, aktor Amatorskiego Teatru Dramatycznego im. Józefa Żmudy działającego przy Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli, otrzymał Gałązkę Sosny.
Debiut z gilem
Z panem Edwardem spotkałem się w sali kameralnej MDK. Ćwiczył przed Ogólnopolskimi Otwartymi Spotkaniami Teatralnymi w Andrychowie, na które, wraz z zespołem, wybiera się wkrótce z „Requiem dla gospodyni” Wiesława Myśliwskiego. Gra pastucha Bolesia. Mimo że spędził już na scenie wiele lat, trema go nigdy nie opuszcza, umie jednak już sobie z nią radzić. Noc przed premierą zawsze jest jednak niespokojna. – W teatrze zadebiutowałem w 1958 r. na deskach tego właśnie domu kultury w komedii muzycznej „Zielony gil” Tirso de Moliny w tłumaczeniu Juliana Tuwima. Miałem zaledwie 24 lata.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.