Powrót ksieni

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 10/2015

publikacja 05.03.2015 00:00

Sandomierski klasztor klarysek jest jeszcze w budowie, dlatego można porozmawiać z siostrami bez krat i wejść za klauzurę – ale tylko do kaplicy i zakrystii. A za klauzurą kryje się świat ciszy i modlitwy. I rzucającej się w oczy radości.

 Dzień klaryski wypełnia przede wszystkim modlitwa  Dzień klaryski wypełnia przede wszystkim modlitwa
Zdjęcia ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Ich pracą jest modlitwa, spędzają na niej osiem godzin dziennie. Usuwając się w samotność, nie uciekają przed światem, ale chcą pokazać, że sens życia mniszki to poszukiwanie Boga, a nie poszukiwanie dusz dla Boga. Współczesnemu człowiekowi trudno dziś zrozumieć sens powołania, które prowadzi kogoś za zakonny mur czy klasztorną kratę. Jeszcze bardziej zadziwia fakt zdecydowania się na wybór drogi życia w klasztorze kontemplacyjnym, gdzie jeden dzień niemalże bliźniaczo podobny jest do drugiego. U klarysek tym, co uderza po przekroczeniu zakonnej furty, jest z jednej strony cisza, a z drugiej niezwykła radość i pogoda ducha, która bije z twarzy mniszek. – Nasze życie nie jest monotonne. Mimo że każdy dzień jest do siebie podobny, ożywia go pełna miłości więź z Chrystusem. Podobnie jak w życiu małżonków – jeśli żyją miłością, nigdy nie znudzą się sobą. Jeśli miłość jest żywa, to każdy dzień jest świeży tą właśnie miłością. My każdego dnia dbamy o to, aby nasza więź z Chrystusem, miłość do Niego były pełne świeżości – opowiada s. Faustyna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.