Dla zdrowia i smaku

Marta Woynarowska

publikacja 16.06.2014 15:22

W zamku w Dzikowie odbył się I Dzikowski Festiwal Nalewek. "Bohaterem" wydarzenia był zaś dereń.

Dla zdrowia i smaku Waldemar Sulisz pokazał jak robi się nalewkę "wisielec" Marta Woynarowska /GN

W kategorii nalewek z derenia najlepszą okazała się dereniówka Mariusza Fika z Bydgoszczy, zaś spośród pozostałych pigwówka Wiesławy Diakowskiej z Tarnobrzega. Znawcy oceniali smak, kolor oraz klarowność. O parametrach, jakie jury bierze pod uwagę, mówił, podczas swego wykładu dotyczącego historii i tajników wyrobu domowych nalewek Waldemar Sulisz, prezes stowarzyszenia Kresowa Akademia Smaku. – U początków nalewek leży drapieżna roślina rosiczka. Jej kleista ciecz, która zwabiała owady, miała przydawać ludzkiemu organizmowi siły i energii – tą informacją zaskoczył wszystkich słuchaczy, którzy do ostatniego miejsca wypełnili wielką salę zamku w Dzikowie. – Produkcją rossolisów zajmowali się alchemicy, pilnie strzegący swej tajemnicy.

Ale nic nie może trwać wiecznie i po pewnym czasie swoje lecznicze nalewki zaczęli wytwarzać benedyktyni z opactwa w Fécamp w Normandii. Wraz z mnichami receptury trafiły do polskiego opactwa w Lubiniu. Wiek XVII i XVIII to okres wielkiego rozwoju popularności nalewek, które znajdowały się w każdej apteczce szlacheckiego dworzyszcza. Również wiek XIX i pierwsze dziesięciolecia XX nie mogły obyć się bez tego trunku. Kres tej popularności położyła II wojna światowa, kiedy szlachetne nalewki podzieliły los ziemiańskich dworów.

Dla zdrowia i smaku   Można było kupić beczki do przechowywania trunków Marta Woynarowska /GN Od kilkunastu lat obserwowany jest jednak renesans zainteresowania ich wytwarzaniem. – Polską specjalnością były i nadal są nalewki ziołowe i owocowe – zauważył Waldemar Sulisz. – A zdaniem ks. Tomasza Lewniewskiego, proboszcza fary w Kazimierzu Dolnym, tajemnica ich dobrego smaku leży w dobroci serc ludzi wytwarzających je.

Ale by dopomóc owej dobroci, należy pamiętać o doskonałej źródlanej wodzie, szlachetnym spirytusie oraz owocach i ziołach, które winny rosnąć z daleka od dróg i najlepiej bez „wspomagaczy” w postaci pestycydów i nawozów.

O zaletach derenia, rośliny niegdyś bardzo popularnej m.in. w okolicach Tarnobrzega, które były niemal zagłębiem dereniowym, oraz bogactwie sposobów wykorzystania go w kuchni mówili naukowcy, m.in. dr Narcyz Piórecki, dyrektor Arboretum w Bolestraszycach.

Dzikowski Festiwal Nalewek jest nawiązaniem do tradycji Wytwórni Wódek i Likierów należącej do hr. Tarnowskich, byłych właścicieli Dzikowa, z której pochodziły znane i cenione nie tylko w kraju, ale również w Europie jarzębiaki. Nad ich produkcją czuwał dyrektor Aleksander Brodniewicz, którego wnuk przyjechał na tarnobrzeski festiwal.

Dla zdrowia i smaku   Zabytkowe już butelki po likierach i wódkach dzikowskich Marta Woynarowska /GN – Chciałem, by każda edycja festiwalu, bo mam nadzieję, że na tej się nie skończy, miała swego bohatera, czyli owoc, na bazie którego można wytwarzać nalewki, ale nie tylko – mówił Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, współorganizatora wydarzenia.

O tym, że pomysł był niezwykle trafny, świadczyło ogromne zainteresowanie i tłumy zwiedzających, którzy mogli degustować nie tylko szlachetne nalewki, ale również tradycyjne potrawy oferowane przez wystawców, w tym przez Koło Gospodyń Wiejskich z Furmanów.

Festiwalowi towarzyszyła mała wystawa przybliżająca historię i działalność Wytwórni Wódek i Likierów, na której znalazły się zachowane, oryginalne butelki po trunkach powstałych na Wymysłowie.