My, z pałacu

Andrzej Nowak-Arczewski

|

Gość Sandomierski 18/2014

publikacja 01.05.2014 00:00

Wspomnienia. Był ich własnością przez 146 lat do momentu, kiedy go musieli opuścić za okupacji niemieckiej w 1942 roku. i nigdy już do niego nie mogli wrócić.

My, z pałacu z archiwum Andrzeja Nowaka-Arczewskiego

Rodzina Karskich utrzymywała bliskie kontakty z Kościołem, bp. Marianem Ryxem, papieżem Piusem XI, kolejnymi proboszczami parafii we Włostowie.

Tylko kamienne lwy

Kaplica stała nietknięta. Trochę z boku, tuż przy parku. Proboszcz ks. Tadeusz Garbacz zagroził, że rzuci klątwę na tego, kto podniesie rękę na święte miejsce. I groźba działała, aż do tej pory. Z dnia na dzień z kaplicy zniknął miedziany dach i wieńczący kopułę krzyż z żółtym szkiełkiem, które w słońcu błyszczało jak złoto.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.