W kolorach optymizmu

Marta Woynarowska

publikacja 13.01.2014 11:05

To było wyjątkowe popołudnie, idealne na poprawienie kiepskiego, zimowego nastroju. Zarówno prace Marty Lipowskiej, jak i występ młodych piosenkarzy każdemu dodały pozytywnej energii.

W kolorach optymizmu Marta Lipowska ze swoimi pracami Marta Woynarowska /GN

Otwarcie wystawy tarnobrzeskiej malarki poprzedził koncert w wykonaniu uczniów Niepaństwowej Szkoły Muzycznej Krzysztofa Zwierzyńskiego. Alicja Burdzel, Natalia Burdzel, Paulina Gawałkiewicz, Małgorzata Kusik, Emilia Lichocka, Kamila Papka, Patrycja Wilk, Damian Lis, Sebastian Lis, Piotr Pluta oraz Sebastian Sikora przez godzinę wzruszali, bawili i rozgrzewali publiczność, która tłumnie wypełniła dużą salę dzikowskiego zamku. Zabrzmiały kolędy, pastorałki, ale również znane piosenki jak „Grajmy Panu”, czy „Wieża Babel” z musicalu „Metro”. Do refleksji skłonił natomiast utwór Jacka Kaczmarskiego zainspirowany obrazem Jacka Malczewskiego „Wigilia na Syberii”, powstałym w 1892 r. A na pożegnanie na góralską nutę artyści złożyli wszystkim zgromadzonym noworoczne życzenia.

Za wspaniały występ gorąco podziękował w imieniu zgromadzonych oraz pracowników Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, jego dyrektor, Tadeusz Zych.

Po uczcie muzycznej nadszedł czas na ucztę malarską. Skrzące się barwami płótna wprowadziły zwiedzających w nastrój ciepłego, słonecznego dnia. Artystka, bowiem buduje swoje obrazy za pomocą szeroko prowadzonych plam barwnych, kładzionych szpachlą. Jej prace sprawiają wrażenie rozwibrowania, przywodzącego na myśl malarstwo impresjonistyczne. – Technikę szerokiego i fakturowego kładzenia farby wypracowałam sama, choć nie była ona bynajmniej celem samym w sobie – wyjaśniała Marta Lipowska. – Wynikało to z tego, iż dopiero za pomocą szpachli udawało mi uzyskiwać oczekiwany kolor. Nie inspiruję się żadnym konkretnym stylem, czy malarzem, chcę by moje malarstwo nie stanowiło powtórzenia czegoś co już zaistniało. Choć doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem kojarzona z impresjonizmem oraz koloryzmem i od tego akurat się nie odżegnuję. Z tym, że nie inspiruję się obrazami, ale samą naturą. Nie mam też jednego ulubionego mistrza i to dobrze, gdyż moja twórczość mogłaby być w tej sytuacji wtórna, powtarzająca znane już wzory.   

Artystka pochodzi z Tarnobrzega. Zainteresowanie malarstwem zdradzała już od małego dziecka. Jak sama przyznaje, w tej dziedzinie była w szkole zawsze najlepsza. Dlatego decyzja o wyborze artystycznej drogi życia. Po ukończeniu liceum plastycznego, podjęła studia na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie, gdzie uzyskała dyplom w pracowni malarstwa prof. Jacka Wojciechowskiego. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt wystaw indywidualnych oraz zbiorowych nie tylko w wielu miastach polskich, ale również poza granicami, jej prace były bowiem wystawiane w Niemczech, Włoszech, na Słowacji, a w ubiegłym roku w Brukseli. – Ponieważ nie ma co ukrywać, że utrzymanie się tylko z twórczości malarskiej jest trudną sztuką, dlatego podjęłam pracę w niepełnym wymiarze etatu w Warsztacie Terapii Zajęciowej działającym przy parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, gdzie jestem terapeutą zajęciowym.

Prace Marty Lipowskiej prezentowane na wystawie „Z podróży” można zobaczyć do lutego w zamku dzikowskim.