Schronisko potrzebne od zaraz

Marta Woynarowska

publikacja 16.09.2013 21:05

Kilkadziesiąt psów i kotów znalazło spokojną przystań w dawnym biurowcu przy ul. św. Barbary w Tarnobrzegu.

Schronisko potrzebne od zaraz   Zwierzaki od wolontariuszy dostają wiele ciepła Marta Woynarowska /GN – Miasto przekazało nam początkowo kilka pomieszczeń na przechowywanie karmy – wyjaśnia pani Katarzyna z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Ogród św. Franciszka”. – Ale z czasem zaczęły tu trafiać i zwierzęta, w Zakrzowie bowiem nie mamy na tyle miejsca, ale również warunków, by mogły tam przebywać malutkie kociaki, szczeniaki, czy też chore lub wycieńczone stworzenia tak jak Kostek, który gdy do nas trafił ważył niecałe 12 kg, a przecież to pies wielkości wilczura. Ktoś bowiem przywiązał go w lesie do drzewa.

Przytulisko jest tylko chwilowym, przejściowym ratunkiem.

– Rozmowy z zarządem miasta, a także radnymi na temat budowy schroniska trwają cały czas – mówi Mariusz Mazur, prezes Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Ogród św. Franciszka”. – I spotykamy się z różnymi opiniami. Dlatego wiemy, iż nie jest to kwestia niechęci władz miasta, tylko braku pieniędzy. Koszt budowy schroniska to wydatek rzędu kilkuset tysięcy złotych, a w przypadku już 120 miejsc w rachubę wchodzi nawet milion – zauważa Mariusz Mazur.

O tym, że inwestycja jest konieczna i zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt będzie musiała wcześniej czy później powstać, nikt nie ma wątpliwości. Przeciąganie rozpoczęcia budowy schroniska rodzi zupełnie niepotrzebne negatywne emocje, nie mówiąc już o niemożności zapewnienia opieki wszystkim zwierzętom, które jej wymagają. – Obowiązek zabezpieczenia bezdomnych psów, kotów nałożony przez ustawę na gminy wykonujemy wspólnie, czyli miasto i nasze stowarzyszenie – wyjaśnia prezes „Ogrodu św. Franciszka”. Gdyby powstało schronisko, moglibyśmy zająć się naszymi głównymi zadaniami zapisanymi w statucie, czyli przeprowadzać interwencje w terenie, pomagać zwierzętom krzywdzonym przez właścicieli oraz edukować społeczeństwo. My nie powstaliśmy bowiem po to, by opiekować się bezdomnymi zwierzętami, dając im schronienie.

Obecnie większość sił członkowie stowarzyszenia oraz współpracujący z nimi wolontariusze przeznaczają na opiekę nad porzuconymi psami i kotami, które znalazły tymczasowy dach nad głową w przytulisku. Interwencji jest bardzo niewiele, zaledwie 4-5 miesięcznie, podczas gdy w normalnych warunkach winno ich być kilkakrotnie więcej.

 

Schronisko potrzebne od zaraz   Karmienie kotów Marta Woynarowska /GN O tym, że Tarnobrzeg nie odbiega od normy ogólnopolskiej świadczy raport NIK, która zajęła się sprawdzeniem gminnych systemów opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Wyniki kontroli nie napawają optymizmem. Najkrócej rzecz ujmując – gminy nie radzą sobie z wykonaniem ustawy, a los zwierząt bynajmniej nie poprawił się, brak jest schronisk, a te które działają są przepełnione nawet 4-krotnie. – Władze próbują problem rozmydlić – mówi Mariusz Mazur – np. przez podpisywanie umów z jakimiś hotelikami na kilka miejsc. Jestem również ciekawy kto w naszej Radzie Miasta wpadł na genialny pomysł, by zabezpieczyć pieniądze na siedem i pół psa w hoteliku koło Kielc. Zgodnie z umową za oddanie jednego zwierzęcia miasto ma zapłacić 2,3 tys. zł, tymczasem na ten cel przeznaczono 18 tys. Matematyka jest prosta. Poza tym, jest to zapewnienie schronienia tylko dla siedmiu psów, a co z całą resztą? – pyta się prezes TSPZ.

Tymczasem do przytuliska niemal codziennie trafiają kolejne zwierzęta. Tylko w trakcie naszej rozmowy przywiezione zostały trzy psy i jedna mała kotka. W sumie w tym roku „Ogród św. Franciszka” wziął pod dach przytuliska 120 zwierzaków. Gdyby nie wolontariusze, ich zapał i miłość do zwierząt trudno byłoby sobie wyobrazić funkcjonowanie tej namiastki schroniska. – Na stałe przychodzi do nas ok. 40 osób – mówi pani Katarzyna – są to przede wszystkim uczniowie podstawówek, gimnazjów oraz szkół średnich. Zjawiają się po godz. 16 i od razu zabierają się za sprzątanie, mycie podłóg, misek, karmienie i wyprowadzanie psów na spacer. – Nie zraża ich nawet zimna woda – uśmiecha się Mariusz Mazur – bo ciepłej tutaj nie ma. Przed południem w przytulisku pracują więźniowie z aresztu w Chmielowie.

Prezes „Ogrodu św. Franciszka” mimo ciężkiej sytuacji lokalowej oraz niestety coraz większego problemu związanego z niedostatkiem karmy dla zwierzaków, twierdzi, że w Tarnobrzegu i tak nie jest źle, a pod niektórymi względami nawet bardzo dobrze. – Miasto daje pieniądze na szczepienia, leczenie oraz sterylizację psów trafiających do nas, a także wolno żyjących kotów. W ościennych gminach nie ma nawet takiego programu – dodaje. – Natomiast włodarze mają bardzo specyficzne pomysły na rozwiązanie problemów bezpańskich zwierząt poprzez usypianie lub strzelanie do nich. O czym zresztą mówią publicznie.

TSPZ prowadzi szeroko zakrojoną akcję propagowania adopcji zwierząt, trafiających do ich przytuliska, która przynosi wymierne efekty. – W tym roku nowe domy znalazło już 100 zwierzaków – cieszy się Mariusz Mazur – i o by tak dalej.