U Matki Pocieszenia

ks. Tomasz Lis

publikacja 07.09.2013 21:56

Przez tydzień będą trwały jubileuszowe uroczystości w Sulisławicach. W planach obchodów, które potrwają od 7 do 15 września, są liczne pielgrzymki z okolicznych parafii oraz maryjne nabożeństwa w sanktuarium.

Wieczorna procesja różańcowa Wieczorna procesja różańcowa
Jubileusz koronacji obrazu w Sulisławicach
ks. Tomasz Lis /GN

Witając pielgrzymów kustosz sanktuarium ks. Kazimierz Sawościanik CR mówił o potrzebie zawierzenia Bogu przez Maryję, tak jak to czynili przodkowie zdążając do tego sanktuarium w chwilach ciężkich doświadczeń jak i chwały i radości.

Mszy św. rozpoczynającej obchody rocznicowe przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz, który w homilii mówił o potrzebie otwarcia się współczesnego człowieka na Boże działanie poprzez żywą i autentyczną wiarę.

- Słyszymy dzisiaj z różnych stron, że jedynym wiarygodnym sposobem poznania jest nauka. Część wierzy tylko w to, co widzi, wybiera to, co funkcjonalne i ogranicza swoje potrzeby do spraw doczesnych. Nawet jeśli dopuszczają istnienie Boga, to powątpiewają w Jego zainteresowanie ludzkim losem. Mówienie o objawieniach prywatnych, o cudownych uzdrowieniach, czy o egzorcyzmach uważane jest za przejaw zacofania i kompromitację - powiedział biskup do zebranych pielgrzymów.

- Tymczasem życie pokazuje coś zupełnie innego. „Księgi łask” prowadzone przy sanktuariach, również tutaj w Sulisławicach, odnotowują nieprzerwanie przypadki uzdrowień duszy i ciała, mówią o uratowanych rodzinach i o tych, którzy znaleźli cudowne ocalenie. Czy te Boże interwencje, wymodlone, a czasami nieoczekiwane, nie wynikają z tajemnicy wcielenia? Chrystus powiedział przecież do swoich uczniów, a więc i do każdego z nas: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. W Najświętszej Maryi Pannie uznajemy naszą Matkę i orędowniczkę u Chrystusa. Każde sanktuarium maryjne jest jakby kawałkiem jej opiekuńczego płaszcza, który okrywa jakąś parafię, region, kraj. A wszystkie one tworzą jedną całość, dzięki czemu możemy czuć się bezpiecznie - tłumaczył pasterz diecezji.

Biskup Krzysztof Nitkiewicz odwołał się także do apelu i prośby Ojca świętego Franciszka o szczególną modlitwę w intencji pokoju.

- Niedaleko Damaszku w Saidnaya znajduje się jedno z najstarszych na kuli ziemskiej sanktuariów Matki Bożej. Doroczny odpust przypada tam podobnie jak w Sulisławicach 8 września, a w jego wigilię odbywa się procesja do cudownej ikony. Ona łączy wiernych wszystkich Kościołów chrześcijańskich w Syrii, a nawet muzułmanów. Wszyscy jesteśmy dziećmi Maryi, która pragnie dobra swoich córek i synów. Błagajmy Ją więc o pokój dla naszych sióstr i braci Syryjczyków. Byłoby czymś niezgodnym z duchem Chrystusa, czymś cynicznym, pocieszanie się, że Syria jest daleko i nam na szczęście nic nie grozi. Nie wystarczy również chwilowe wzruszenie i ubolewanie nad losem ofiar. Chrześcijanin ma budować pokój: "błogosławieni pokój czyniący". W naszym przypadku drogą do tego jest modlitwa i przyjęte wyrzeczenia - apelował hierarcha.

Po Mszy św. odbyła się procesja różańcowa do odnowionej figury maryjnej ustawionej przed stu laty na placu koronacyjny jako pamiątki tamtego wyjątkowego aktu.

Podczas gruntownej konserwacji w latach 1990-91 przed ceremonią powtórnej koronacji, konserwator krakowski Małgorzata Szuster-Gawłowska, ostatecznie stwierdziła, że ten słynny wizerunek jest wieczkiem bursy podróżnej (drewnianej skrzyneczki na naczynia liturgiczne), której używał kapelan podczas mszy polowych, wizyt u chorych i rannych na polach bitewnych. Rewers wypełniony był przez wizerunek twarzy Chrystusa znany z chusty św. Weroniki. Na awersie, czyli wierzchniej stronie artysta namalował znany w średniowieczu najpierw w sztuce bizantyjskiej (a więc te wcześniejsze skojarzenia z ikoną nie były bezpodstawne) a później w sztuce zachodniej wizerunek Męża Boleści. W tym przedstawieniu poraniony, cierpiący i umęczony Jezus Chrystus stoi w grobie typu skrzyni sarkofagowej. Niektórzy dopatrują się tu mistycznej tłoczni winogron. Z biegiem czasu malarze rozwinęli tę kompozycję dodając nowe postacie, które towarzyszą synowi Bożemu. Najczęściej przy Mężu Boleści stoi jego matka. Obraz do Polski przywiozła w 1610 r. branka wojenna Dorota Orgufina, córką popa, którą wziął do niewoli Wespazjan Rusiecki, szlachcic z położonego opodal Sulisławic Suliszewa, która ikonę przekazała do miejscowego kościoła. W krótkim czasie przed tym obliczem ludzie doznawali szczególnych łask. W 1913 r. obraz za zgodą Stolicy Apostolskiej został ukoronowany przez bp Mariana Ryxsa.