Klęska urodzaju?

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 31/2013

publikacja 01.08.2013 00:00

Rolnictwo i gospodarka. Letnie miesiące to dla sadowników i ogrodników z okolic Sandomierza czas wytężonej pracy oraz żniw. Nie zawsze jednak urodzaj wiąże się dla nich z dobrym zyskiem i brakiem kłopotów.

 Nim przyjdą pomidorowe plony, potrzeba dużych inwestycji i ciężkiej pracy Nim przyjdą pomidorowe plony, potrzeba dużych inwestycji i ciężkiej pracy
ks. Tomasz Lis /GN

Tegoroczna wiosna sprzyjała i sady pięknie zakwitły. Delikatne morele obficie zaowocowały, jednak intensywne deszcze w ostatnich tygodniach doprowadziły do tego, że na owocach pojawił się parch i idą na drugą klasę. Cena spadła do 1 lub 2 zł za kilogram. Nie opłaca się ich nawet zrywać. Zostaną pod drzewami jako nawóz – z nutą goryczy opowiada Stanisław Jary, sadownik spod Sandomierza. Podobne zamartwienia mają także ogrodnicy, którzy jeszcze kilka tygodni temu walczyli o uprawy kapusty i kalafiora, by nie pogniły na polach, a dziś żalą się na niską cenę, bo nastąpił swoisty wysyp i trudno znaleźć nabywcę na duże ilości produktu. – Warzywa to kruchy towar, ich nie można przechować jak owoców. Muszą trafić bezpośrednio do konsumpcji albo do przerobu na mrożonki. Jeśli ich w ciągu kilku dni nie sprzedamy, nadadzą się tylko do wyrzucenia – żali się pan Krzysztof, próbujący sprzedać całą masę świeżej kapusty.

Pora pomidora

– Czasem bywa tak, że zainwestujemy w daną uprawę, zapowiadają się dobry plon i obfite zbiory, a potem wystarczy, że nadejdą wiosenny przymrozek czy letnia gradowa burza, i wszystko na nic, zostajemy z pustymi rękami – opowiada Hubert Winiarczyk z Chobrzan.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.