Taniec w deszczu

Marta Woynarowska

publikacja 31.03.2013 16:55

Na Placu Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu dzieci i młodzież tańcem uwielbiły Chrystusa.

Taniec w deszczu Deszcz padał, a oni tańczyli Marta Woynarowska/GN

Mimo niesprzyjającej pogody – deszczu i zimna – o 14.30 wyruszyli wspólnie z ks. prał. Michałem Józefczykiem spod kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, by w Godzinie Miłosierdzia dojść na Plac Bartosza Głowackiego.

Do występu przygotowywali się podczas prób, które prowadziła Katarzyna Lis, uczennica II klasy Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Tarnobrzegu. – To jest drugie takie przedsięwzięcie – informowała Katarzyna Lis. – Tylko w ubiegłym roku było ono zdecydowanie skromniejsze. Postanowiliśmy włączyć się w międzynarodową akcję – Wielkanocny Taniec Uwielbienia. Ksiądz proboszcz Michał Józefczyk poprosił mnie, abym i w tym roku poprowadziła próby. Miało nas być zdecydowanie więcej, ale fatalna pogoda część osób wystraszyła.

Spotkanie rozpoczął ks. Józefczyk, który w imieniu wszystkich zebranych dziękował Chrystusowi za wielki dar życia.

– Bądź uwielbiony ukrzyżowany i zmartwychwstały Panie – mówił ks. Józefczyk. – W godzinie miłosierdzia patrzymy na Twój zbawczy krzyż. Myślimy o dniach Twojego cierpienia i śmierci. Ale ciemności tamtych chwil ustąpiły w blasku poranka Zmartwychwstania. Zbawicielu nasz, dziękujemy Ci za Twe jaśniejące rany, które jeszcze wczoraj przypominały nam  drogę na Kalwarię, a dzisiaj przypominają nam o radości życia. Panie przyjmij nasze podziękowania za wielkie dzieło zbawienia świata.

Zgromadzeni odmówili Koronkę do Bożego Miłosierdzia, podczas której szczególnej opiece Boga polecali dzieci, młodzież, rodziców i wychowawców. – A teraz do dzieła i tańczmy z parasolami – zażartował ks. Michał Józefczyk, zachęcając wszystkich do wspólnego dziękczynienia. Kilkudziesięciu oazowiczów mimo deszczu odtańczyło radosny Wielkanocny Taniec Uwielbienia, na zakończenie wypuszczając w niebo różnokolorowe balony. – I jeszcze jedno – dodał z uśmiechem ks. prał. Józefczyk. – Nie pozwalam, by ktokolwiek się rozchorował.