Jan od serca

Andrzej Capiga, Marta Woynarowska

|

Gość Sandomierski 13/2013

publikacja 28.03.2013 00:00

Społeczeństwo. – Mogę śmiało powiedzieć, że 12 sierpnia 2002 r.drugi raz się narodziłem. Miałem wtedy 50 lat – mówi Jan Statuch.

Jan od serca Ubiegłoroczny bieg po zdrowie w Wałczu Archiwum Jana Statucha

Ten sześćdziesięciokilkuletni mieszkaniec podsandomierskich Milczan został uznany za Sandomierzanina Roku 2008. Wysportowany, były biznesmen, opowiedział nam, jak to przy pomocy przyjaciół przechytrzył kostuchę i teraz po latach spłaca Bogu i ludziom dług wdzięczności.

Wyrok i ratunek

W ubiegłym roku, 12 sierpnia, minęło dokładnie 10 lat, odkąd żyje z obcym sercem. Pierwsze poważne problemy kardiologiczne pojawiły się w 1987 r. Był to ciężki zawał. Wówczas uratowali go lekarze w sandomierskim szpitalu. Stan jego zdrowia na tyle się poprawił, że pan Jan mógł nawet dalej prowadzić firmę zajmującą się importem nasion i warzyw. W 1996 r., podczas specjalistycznych badań, jeden z lekarzy przeraził się nie na żarty, gdy zobaczył wyniki echa serca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.