Ostatni taki zajazd

Gość Sandomierski 39/2012

publikacja 27.09.2012 00:30

O karach, których nie było oraz bitwie na parasolki i ziemniaki z Dorotą Kozioł, pisarką i malarką, rozmawia Marta Woynarowska.

Dorota Kozioł, malarka, pisarka, dziennikarka, regionalistka Dorota Kozioł, malarka, pisarka, dziennikarka, regionalistka
archiwum rodzinne Doroty Kozioł

Marta Woynarowska: Jak zrodził się pomysł napisania książki o kościołach wznoszonych bez pozwoleń władz komunistycznych, które Pani nazwała „kościołami budowanymi nocą”?

Dorota Kozioł: – Myśl o tej książce zrodziła się niedawno. Ale sam pomysł spisania tych wydarzeń sprzed lat powstał w 1990 r. Pracowałam wówczas w redakcji tygodnia „Siarka”. Był to czas postępującej odwilży, nie istniała już oficjalna cenzura, niemniej pisanie o tak trudnych i wciąż bulwersujących sprawach jeszcze nie wszystkim się podobało. Trzeba było mieć sporo odwagi, by na łamach prasy poruszać takie tematy. Redaktorem naczelnym był wówczas Leszek Leżoń, który nie należąc do strachliwych, zaczął wymyślać trudne, niewygodne tematy. Wśród nich zalazł się cykl o bohaterach przez lata PRL-u prześladowanych i pogardliwie nazywanych „zaplutymi karłami reakcji” oraz moje kościoły budowane nocą. Teraz, po latach, Piotr Duma zaproponował, bym powróciła do tego tematu. Ponieważ uznałam, że opublikowanie samych artykułów to troszkę za mało, wzbogaciłam je o nowe wątki, w dotarciu do których bardzo pomógł mi Sławek Stępak, mający prawdziwy skarbiec materiałów z historii regionu. Za co jestem mu bardzo wdzięczna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.