Widać już prawie dno

Ks. Tomasz Lis

publikacja 21.09.2012 18:08

Tak płytko jeszcze nie było. Poziom wody w Wiśle opadł w ostatnich dniach do 44 cm. Stanęła żegluga, zaniepokojeni są wędkarze i hydrolodzy.

Alarmująco niski poziom wody na Wiśle Alarmująco niski poziom wody na Wiśle
ks. Tomasz Lis/GN

Bardzo małe opady w ostatnich miesiącach spowodowały niebezpieczny spadek poziomu wód w wielu rzekach. Żeby stwierdzić, że królowa polskich rzek też jest rekordowo płytka, nie potrzeba już odczytów z wodowskazów, widać to gołym okiem. Koryto zwęża się, odsłaniając kolejne metry brzegu oraz rzeczne mielizny. Raz po raz z wody wystają kamienie, korzenie czy inne niespodzianki zazwyczaj ukryte pod wodą. Rzeka przestaje być żeglowna. Swoją działalność wstrzymał port handlowy. Od kilku miesięcy wydobywanie rzecznego piasku, „wiślanego złota”, stało się niemożliwe. Barki i holowniki utknęły w portach. Jeszcze do niedawna po rzece pływały dwa statki turystyczne, obecnie kursuje tylko jeden. – Niespotykanie niski poziom wody sprawił, że na rzecznych trasach pojawiają się nieznane podwodne przeszkody. Natknęliśmy się na taką. Drewniany klocek spoczywający na dnie rzeki uszkodził w jednostce cały napęd. Naprawa zajmie trochę czasu i pochłonie niemałe środki – mówi Tadeusz Prokop, właściciel statku „Marina”. Turyści mogą liczyć jeszcze na „Albatrosa”, który niby slalomista kursuje po Wiśle. – Jeszcze pływamy – z niepokojem mówi jego kapitan Grzegorz Banaś. – Wisła ma swoje tajemnice. Jedną z nich, jest głębsze koryto głównego nurtu rzeki. Tam jest jeszcze od 1 do 1,2 metra wody. Jest to taki wodny korytarz, którym trzeba wiedzieć, jak płynąć. Ale długo to nie potrwa. Dwa dni temu zanotowano rekordowy stan 40 cm. Wczoraj było trochę deszczu, więc dziś jest już 44 cm. – tłumaczy G. Banaś.

Różnica między obecnym a najwyższym zanotowanym stanem wody to, bagatela, 8 metrów. Rzeka osiągnęła go dwa lata temu, 19 maja, jednak wtedy przerwała wały i zalała olbrzymie prawobrzeżne tereny. Tak niskim stanem wody zaniepokojeni są wędkarze i hydrolodzy. Pierwsi niepokoją się o ryby, które nie mają gdzie żerować, grozi im przyducha i narażone są na ataki drapieżników. Hydrolodzy zaś ostrzegają, że rzeczne ubytki wody mogą prowadzić m.in. do braku wody w ujęciach powierzchniowych. Taką sytuację mogą zmienić długotrwałe deszcze. Letnie burze sprawiały tylko chwilowe wzrosty stanu wód. Aby Wisła wróciła do normalnej strefy stanu wody, w górach powinno popadać dobrych kilka dni.