Niebieskie sklepienie

Ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 27/2012

publikacja 05.07.2012 00:00

Stacjonujący tutaj kilka miesięcy czerwonoarmiści doprowadzili do całkowitej dewastacji świątyni i plebanii. Dziś odnowiony kościół tonie w pięknej zieleni przedgórza świętokrzyskiego.

Niebieskie sklepienie Odnowione wnętrze parafialnej świątyni Ks. Tomasz Lis

Z historią parafii związana jest postać ks. Antoniego Sotkiewicza, który najpierw pracował tutaj jako proboszcz, narzekając na ciężkie warunki mieszkaniowe. Kilkanaście lat potem jako biskup sandomierski konsekrował nową świątynię.

Niełatwa historia

– Biskup włocławski Zbylut, sekretarz Elżbiety Łokietkówny, był fundatorem pierwszego drewnianego kościoła i od niego wzięła nazwę sama miejscowość – opowiada ks. Andrzej Miller, proboszcz parafii. Obecny kościół wybudowano w XIX w. Zamierzano postawić większą budowlę wraz z wieżą, lecz pojawiające się trudności nie pozwoliły zrealizować ambitnych planów. Dzieje nie oszczędzały mieszkańców ani świątyni. – Podczas I wojny światowej zrabowano dzwony. Kolejna zawierucha wojenna przyniosła wysiedlenie ludności, a stacjonujące tutaj oddziały Armii Czerwonej dokonały olbrzymich dewastacji. Z dawnego wyposażenia kościoła pozostał tylko jeden ołtarz boczny i przestrzelony krucyfiks, wykorzystywany prawdopodobnie jako tarcza strzelnicza. Przez zniszczony dach prześwitywało niebo – dodaje proboszcz. Po powrocie mieszkańcy w wielkim wysiłku remontowali własne domy oraz świątynię.

Trudna rzeczywistość

Jeszcze do niedawna tutejsi mieszkańcy dzielili czas na pracę na roli oraz w pobliskim przemyśle w Starachowicach i Ostrowcu. Kilkanaście lat temu każdy skrawek ziemi był uprawiany, dziś coraz więcej pojawia się nieużytków. Mimo że teren jest mocno pagórkowaty, to jednak gospodarujący tutaj rolnicy nie mogą liczyć na „górzyste dopłaty”. – Dziś mało kto pracuje w państwowych zakładach. Niektórzy znaleźli pracę u prywaciarzy, szczególnie w budownictwie. Ciężko także wyżywić rodzinę tylko z rolnictwa, mimo iż jest opłacalne ze względu na unijne dopłaty – mówi pan Kazimierz. Podobnie jak w całym regionie wiele osób szuka pracy za gra- nicą. – W większości wyjeżdżają kobiety do opieki na starszymi lub sezonowo do pracy w tamtym rolnictwie – dodaje proboszcz. Mimo pojawiających się trudności parafianie wraz z proboszczem dbają o świątynię. Ostatnio zabezpieczono stare drzewa wokół kościoła, by nie uszkodziły budowli, a obecnie trwają prace przy odnowieniu kamiennej nastawy głównego ołtarza. Przemierzając teren parafii, można napotkać wiele krzyży i przydrożnych kapliczek. – Każda kapliczka ma historię związaną z osobą, rodziną bądź z jakimś wydarzeniem historycznym. Staramy się o nie dbać i przekazać ten szacunek do religii i historii młodszym – wyjaśnia pani Wanda porządkująca otoczenie jednej z kapliczek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.