Wielu warszawskich powstańców, których pamięć uczcili tarnobrzeżanie, takiego dylematu nie miało.
Dzisiaj w 79. rocznicę wybuchu sierpniowego zrywu 1944 roku hołd walczącym oraz blisko dwustu tysiącom poległych mieszkańców Warszawy oddali mieszkańcy Tarnobrzega, którzy wraz z przedstawicielami władz miasta, weteranami, kombatantami, harcerzami, strzelcami zebrali się o godz. 17 na cmentarzu wojennym.
Zaczynając swoje wystąpienie, prezydent Tarnobrzega Dariusz Bożek zaznaczył, że obchody 1 sierpnia to nie uroczystości, ale wyraz pamięci o ważnym w dziejach Polski wydarzeniu i ludziach, którzy walczyli i oddawali swoje życie, aby następne pokolenia Polek i Polaków mogły żyć w wolnej ojczyźnie.
- To bardzo gorzkie wydarzenia w naszej historii, bo okupione krwią tych, którzy nie dożyli, ale pamięć o nich jest wieczna. Pamiętamy o nich nie tylko 1 sierpnia, ale przy każdej okazji, w każdym momencie, chociaż nasza historia jest niezwykle trudna. Nie brakowało w niej konfliktów i walk z sąsiadami, ale również pomiędzy samymi braćmi. Jesteśmy tu po to, aby nie tylko o tym pamiętać, lecz również wyciągać wnioski, żeby na przyszłość nie zapomnieć o tym, że ten obok jest bratem, a nie wrogiem. Mam nadzieję, że ta lekcja zostanie przez nas odrobiona - stwierdził Dariusz Bożek.
Przywołaniem tytułu słynnego eseju Tomasza Łubieńskiego rozpoczął krótkie rozważania na temat powstania warszawskiego Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum-Zamku Tarnowskich w Tarnobrzegu.
- Bić się czy nie bić? To niezwykle trudne pytanie. Odpowiedzią na nie może być fakt, że powstanie warszawskie stało się mitem założycielskim III Rzeczypospolitej. Pamięć o nim i tym niezwykłym doświadczeniu przetrwała, mimo że komuniści przez pół wieku starali się powstanie obrzydzić, zohydzić albo wyśmiać - zauważył Tadeusz Zych.
Przywołał także pamięć tarnobrzeżan i osób związanych z Tarnobrzegiem będących uczestnikami sierpniowego zrywu stolicy.
- Mimo iż powstanie toczyło się ponad 200 km od naszego miasta, to jednak wkład tarnobrzeżan był ważny i nie tylko symboliczny. Grupa ponad 30 ochotników, dowodzona przez por. Kazimierza Bławata, szefa tarnobrzeskiego Kedywu, w odpowiedzi na apel gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego wzywającego na pomoc walczącej stolicy, wyruszyła do Warszawy. Ich marsz niestety zakończył się na Sanie, gdzie drogę zagrodziły im wojska sowieckie - mówił dyrektor muzeum. - W powstaniu wzięło udział co najmniej kilkudziesięciu urodzonych w Tarnobrzegu żołnierzy. Wśród nich córka i syn dr. Michała Marczaka, opiekuna zbiorów dzikowskich, Halina, słynna Natalia, o której piosenka towarzyszyła powstańcom, oraz Stanisław.
Tadeusz Zych przywołał również postać niezwykłą - Marię z Światopełk-Czetwertyńskich Tarnowską, żonę urodzonego w Dzikowie Adama Tarnowskiego, która negocjowała z Niemcami warunki wyprowadzenia 20 tysięcy cywili z Warszawy oraz warunki kapitulacji, uzyskując uznanie powstańców za żołnierzy.
Modlitwę w intencji wszystkich poległych w powstaniu warszawskim poprowadził o. Wojciech Krok OP z klasztoru ojców dominikanów w Tarnobrzegu.
- Modlitwa towarzyszy człowiekowi w różnych okolicznościach życia, kiedy budzi się rano, kiedy zasypia wieczorem, gdy przeżywa radości, cierpienia, smutki i nadzieję. I tak samo było podczas powstania warszawskiego. Często prosta modlitwa wyniesiona z domu niosła siłę i nadzieję. Nie było czasu na długie pacierze, celebracje. Często było to "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo". Bywało, że słowa "Jezus, Maryja" lub "Matko Boża" były ostatnimi wypowiedzianymi przez umierających, z nimi przechodzili na drugą stronę życia - mówił o. Wojciech Krok. - Modlitwa daje ducha i siłę. Zawsze kiedy jestem na cmentarzu wojennym, moją uwagę przykuwa pomnik - leżące i stopniowo podnoszące się płyty oraz krzyż widniejący w ostatniej stojącej pionowo, które mówią o sile modlitwy i ducha.
Po odmówieniu Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego delegacje złożyły wiązanki kwiatów przy pomniku upamiętniającym ofiary I i II wojny światowej.