W tym roku obchodzimy 160. rocznicę powstania styczniowego. Dla upamiętnienia tamtych wydarzeń, oddania hołdu bohaterom roku 1863, którzy podjęli czyn zbrojny i za wolność ojczyzny oddali życie na ziemi sandomierskiej, odbyły się uroczystości patriotyczne w Czyżowie Szlacheckim, Sandomierzu i Zawichoście. O bohaterskiej postawie powstańców mówi Marek Kwitek, historyk, poseł na Sejm.
Ks. Grzegorz Słodkowski: 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego rozpoczęło się powstanie styczniowe. Największy w XIX w. polski zryw narodowy pochłonął kilkadziesiąt tysięcy ofiar. W jakim stopniu powstanie wpłynęło na dążenia niepodległościowe następnych pokoleń?
Marek Kwitek: Przekreśliło ono możliwość współpracy i kolaboracji Polaków z rosyjskim zaborcą.
Rozpoczęta praca organiczna była kontynuacją walki z Rosją i powstańczym testamentem prowadzącym w ostateczności do niepodległości Polski. Czy wygralibyśmy Bitwę Warszawską i obronili niepodległość w wojnie bolszewickiej, gdyby nie 800 tys. synów chłopskich walczących w wojsku polskim? W 1918 r. nikt nam niepodległości nie dał, sami ją sobie wywalczyliśmy, wykorzystując sprzyjające okoliczności, a Józef Piłsudski, wychowany na tradycji roku 1863, zrealizował marzenia tych, którzy podjęli tamten czyn zbrojny.
Udział w powstaniu był dowodem patriotyzmu, wierności ideałom i wielkiego zaangażowania Polaków w odzyskanie niepodległości. W szeregi powstańcze pospieszyli starsi i młodzież, aby upomnieć się o wolną Polskę. Jaką rolę odegrali w tamtym czasie duchowni?
Od księży zaczęła się rewolucja moralna, gdyż byli oni rdzeniem polskiego oporu i razem ze szlachtą oraz inteligencją stali się głównymi depozytariuszami polskiej świadomości narodowej. Wynikało to ze znaczenia religii katolickiej. Rosjanie doskonale to wiedzieli, dlatego prześladowania księży w powstaniu przybrały ogromny rozmiar. W 1860 r. rozpoczęły się wielkie manifestacje patriotyczno-religijne organizowane m.in. z okazji rocznic narodowych, w których brały udział setki tysięcy Polaków. Pokazały one, że naród nie chce żyć w Polsce zniewolonej, ale pragnie godnego życia.
Mieszkańcy ziemi sandomierskiej również podjęli walkę, stoczono tu wiele bitew i potyczek. Dziś przypominają o tym powstańcze krzyże, zbiorowe mogiły, pamiątkowe tablice i pomniki.
Bez wątpienia Sandomierszczyzna odegrała ważną rolę w ruchu narodowowyzwoleńczym na terenie Polski. Wystarczy wspomnieć o przedstawicielach trzech stanów z Czyżowa Szlacheckiego, którzy podjęli wspólną walkę z rosyjskim zaborcą. Ksiądz Stanisław Świątkiewicz, reprezentujący duchowieństwo, był proboszczem w Czyżowie. Organizował manifestacje religijno-patriotyczne oraz nabożeństwa żałobne za manifestantów poległych w Warszawie w lutym i kwietniu 1861 roku. Jadwiga Prendowska, przedstawicielka ziemiaństwa, jest najbardziej znaną kobietą uczestniczącą w powstaniu styczniowym. Była emisariuszką Rządu Narodowego, kurierką gen. Mariana Langiewicza, naczelnika wojskowego województwa sandomierskiego. Opiekowała się rannymi i chorymi w województwie sandomierskim, tworzyła medyczną strukturę powiatową, wydawała rozporządzenia dotyczące dostarczania żywności, leków czy bielizny. Wraz z mężem za udział w powstaniu zapłaciła ogromną cenę: zesłanie na Sybir, utrata majątku i tułaczy los przez resztę życia, ale zawsze wierzyła w Polskę. Ostatni z nich, Antoni Szelągiewicz, syn chłopski, kowal z zawodu, jest przykładem zaangażowania się stanu włościańskiego w walkę w obronie Polski.
W rocznicę powstania styczniowego współorganizował Pan uroczystości upamiętniające powstańczy zryw na ziemi sandomierskiej. Czy ich przebieg stał się okazją, zwłaszcza dla młodego pokolenia, do zatrzymania się i zadumy nad bohaterską postawą tamtych Polek i Polaków?
Obecna rocznica jest doskonałą okazją, by wrócić do tamtych wydarzeń i oddać hołd powstańcom biorącym udział w licznych walkach i potyczkach, także tych stoczonych na naszej ziemi. Kardynał Stefan Wyszyński mówił: „Dlatego z głęboką czcią klękamy na śladach krwi naszych braci, którzy nie zawahali się oddać jej, abyśmy żyć mogli. (…) Powstania (...) były budzeniem ducha narodu, aby powstał i żył (...). Z krwi, którą użyźniano polskie zagony, wzrosła wolność w ojczyźnie, (…) dlatego człowiek odnosi się z ogromnym szacunkiem do swojej przeszłości, stara się ją poznać, ocenić, zrozumieć, uważa ją za swoje własne dziedzictwo, którego zdradzić nie wolno. Trzeba się tego dziedzictwa trzymać sercem i pazurami, jak trzymał się go ongiś Drzymała czy Reymontowski Boryna, gdyż bonum rei publicae suprema lex esto – dobro Rzeczypospolitej jest dobrem najwyższym”. • grzegorz.slodkowski@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się